środa, 26 kwietnia 2017

Welurowa broszka

Bardzo prosta do zrobienia broszka z weluru, zdobiona koralikami. jej wykonanie zajęło mi około dwóch godzin. Taką broszkę można wykonać z jakiegokolwiek materiału, byle by się nie strzępił zbyt mocno. Można również dowolnie dobierać średnicę środka. Jak mniejsza, to mniej płatków będzie. Przy większej, trzeba zrobić mniejsze marszczenia przy płatkach. Również ozdabiać można wedle swojego widzi mi się. Broszka baza stwarza wiele różnych możliwości. Poza tym można ją potraktować jako przypinkę np. do poduchy, na firankę, do torebki....

Potrzebne materiały:
- welur w różnych kolorach,
- koraliki,
- kawałek filcu,
- zapięcie do broszki,
- nici, igła.
- wypełnienie,
1) Z weluru wycinamy 6 jednakowych kółek o dowolnej średnicy- zależy od wielkości broszki, jaką chcemy uszyć. To będą płatki kwiatka Ja zrobiłam ich 6, ale potem zużyłam tylko 5.
2. Każde kółko składamy na połowę.
3. Fastrygą zszywamy zaokrąglony brzeg.
4. Zszywamy tak wszystkie kółka- płatki. Nitkę ściągamy delikatnie, by powstało marszczenie.

5. Wycinamy z weluru w innym kolorze koło- środek kwiatu. Ja wycięłam koło o takiej samej średnicy, jaką mają płatki.
6. Koło- środek obszywamy fastrygą tak, jak robi się Yo-Yo z tkaniny. Nitkę marszczymy, środek wypełniamy wypełnieniem niezbyt mocno. To ma być płaskie, a nie jak kula. Nitkę zaciągamy i zaszywamy.
7. Przyszywamy ( najlepiej z tyłu kwiatka) płatki do środka kwiatu. Jeżeli płatki zmarszczymy mocniej, będzie ich na obwodzie więcej. Ja mniej marszczyłam i wykorzystałam 5 płatków.
Tak wygląda przód broszki po przyszyciu wszystkich płatków.
A tak wygląda tył broszki.
8. Broszkę możemy ozdobić koralikami.

9. Wycinamy z filcu koło o takiej średnicy, by zakryło z tyłu broszki wszystkie szwy- przyszywamy je
10. Potem przyszywamy zapięcie broszki
Broszka gotowa

Moja inspiracja




 http://paulineetmarie.canalblog.com/archives/2013/05/02/24912056.html
https://pl.pinterest.com/pin/332492384978996037/










piątek, 21 kwietnia 2017

"Jedwabne' paski - sposób wiązania



Nie wiem, jak się fachowo nazywają. W sklepach internetowych określają je jako jedwab Sari. Są to paski oddarte z resztek jedwabnych Sari. Kupiłam taki jedwab Sari. Jednak jest go w motku mało (3 metry), pasma są nierówne długości, a kolory raczej smutne. No i taki motek jest dosyć drogi, a chce się mieć przecież duży wybór kolorów do dyspozycji. 
 Paski sari kupione- oryginalny jedwab


 Dlatego zrobiłam sobie sama takie paski- szarpie. Ja nazwałam je szarpie, bo powstają podczas szarpania pasków z materiału. Można z nich robić wszystko- od kwiatów, poprzez bransoletki, torby, po chwosty. Uzyskanie szarpi jest proste.
Bierzemy materiał, nacinamy jego brzeg na określoną szerokość oraz ilość pasków i oddzieramy  od całości pasek po pasku. Oczywiście szarpie są postrzępione i na tym polega ich cały urok. 
 Moje paski "sari" z milanezu, nylonu, itp.
Ponieważ podczas np. tkania koszyczka techniką Locker Hooking, potrzebne były długie pasma, nauczyłam się je łączyć. Jest to dosyć łatwy zabieg.
 Bierzemy dwa paski, układamy węższymi brzegami do siebie i zaginamy brzegi na szerokość 2 centymetrów, przypinamy szpilkami, by się nie przesunęły (materiał jest śliski)
 Potem nacinamy zagięte brzegi na 1 centymetr.
Następnie przewlekamy pasek nr2 przez nacięcie paska nr1

Następnie przewlekamy koniec paska 1 przez nacięcie w tym (1) pasku (robi nam się taka pętla) i zaciągamy.
Najlepiej dokładać nowy pasek do już powiązanych-łatwiej się przeciąga przez nacięcie  pojedynczy niż kilka. Należy robić nieduże nacięcia. Końcówki pasków można obciąć, albo wykorzystać jako dodatkową dekorację.
 Tu jest tutorial, pokazujący jak łączyć paski


A tu pokazane jest jak zrobić kolorowy sznurek z materiałów
 http://makezine.com/2014/04/30/how-to-make-scrap-fabric-twine/
O taki.

czwartek, 20 kwietnia 2017

Jeszcze trochę marudzenia o technice Locker Hooking





Miało być po kolei, a wyszło… jak zawsze.  O moich  „schodkach” podczas tworzenia techniką Locker Hooking pisałam TU i TU. Jednak zanim zrobiłam koszyczek i bransoletki, przećwiczyłam sobie tę technikę, tworząc bransoletkę prototyp.  Przygotowałam pasek kanwy, włóczkę bazę, wstążeczkę, szydełko (jeszcze to grube nr6), igłę i puściłam sobie filmik instruktażowy. Pani na filmie (https://www.youtube.com/watch?v=6oz46Ajt17M) klei pasek kanwy zamykając obwód bransoletki, ale mnie się wydawało, że na początek łatwiej będzie zrobić bransoletkę otwartą. I tu byłam w tak zwanym mylnym błędzie. A w dodatku zaokrągliłam brzegi, planując zrobić zapięcie na guzik z pętelką. Zaokrąglone brzegi za Chiny ludowe nie chciały się ładnie zagiąć do obszycia. Tym bardziej, że znowu chytrząc, zagięłam dwa oczka a nie jedno. Przy obszywaniu wstążeczką pod tym drugim oczkiem, kanwa strzępiła się i wychodziły ostre nitki. Na zaokrągleniach musiałam obszyć brzeg kilkakrotnie, co okropnie zmniejszyło oczka kanwy.


 Pierwsza wpadka. Tu widać, jak trudno obszyć takie zaokrąglenie. I mimo kilkakrotnego, dokładnego  owijania, brzeg i tak wyszedł. Być może powinna być szersza tasiemka, bo wąską trudniej zakryć zagięcie.
 Wniosek- łatwiej obszywa się i tka bransoletkę o zamkniętym obwodzie. Wprawdzie trzeba ją dzień wcześniej skleić, ale warto poczekać, by potem nie męczyć się. No chyba, że ktoś ma już taką wprawę i od razu potrafi oba warianty, bez wysiłku oraz wpadek, wykonać. I drugi wniosek- na brzegu zaginamy tylko jedno oczko, natomiast obszywamy na szerokości dwóch. 
Pomagam sobie szydełkiem cieńszym przy przewlekaniu szarpi w zaokrągleniu, gdzie grube szydełko nie daje się wpiąć w oczko.


Kiedy obszyłam wszystkie brzegi, zabrałam się do tkania. I teraz zagadka- jak przełożyć nitkę bazę, od której strony, by koniec się skrył, a jak przełożyć wstążkę, która tkamy. Po kilku takich przekładkach doszłam do wniosku, że bazę przekładamy oczko od zewnętrznej do wewnętrznej i wracamy następnym oczkiem na zewnątrz. Wtedy nie trzeba zostawiac długiej nitki bazy, i nitka nie ucieka przy wciąganiu. Natomiast wstążkę, którą robimy pętelki od razu trzymamy po wewnętrznej stronie bransoletki. Wszystkie końcówki bazy i tej, która tkamy, zaszywamy pod już zrobione pętelki (najlepiej wewnątrz). Dobrze jest też mieć bazę i wstążkę wystarczające długie, by ich nie łączyć, bo dochodzi dodatkowa trudność z ukryciem węzełków. W przypadku szarpi też lepiej ich nie wiązać w całość z tych samych powodów.
Baza po zewnętrznej, wstążeczka po wewnętrznej 
Najpierw tkałam szarpią zrobioną z milanówkowego szalika. Utkałam tak dwa rzędy. 
 Potem spróbowałam, jak tka się włóczką typu „trawka”. Całkiem nieźle wychodzi. Trzeba jednak wziąć potrójną nitkę i pilnować, by nitki trawki były na zewnątrz  bransoletki.


 Na koniec wzięłam kolorową tasiemkę i zrobiłam ostatnie dwa rzędy. Gładka, dobrze się układała.
I prototyp- gotowiec
Jak znam siebie, to zrobię tą techniką bransoletkę otwartą.

PS. Pani na filmiku ma duża wprawę i idzie jej to szybko. Przekonałam się, że  na początku nie jest tak łatwo jakby się zdawało, patrząc na film. Myślę, że dużą rolę odgrywa tu kanwa. Ta, która jest dostępna w naszych pasmanteriach,  jest twarda, a kanwa do haftu się nie nadaje. Dużo łatwiej tkało mi się szydełkiem nr4, niż nr6, ale pewnie jeszcze łatwiej tkało by się o numer cieńszym. Niestety, nie znalazłam takiego.
A jednak jestem zadowolona, bo poznałam i opanowałam koleją technikę handmade.

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Bransoletki w technice Locker Hooking



Nie przepadam za noszeniem bransoletek, ale lubię je robić. Jest to raczej na zasadzie: „spróbuję to zrobić”. Zresztą wszystko, co tworzę jest, przede wszystkim, na tej zasadzie oparte. I nie zakładam, że będzie to rzecz stricte użytkowa, a dużo moich wytworów składam do pudełek.
Inspiracji, wzorów, motywów do moich prac szukam w Necie. Korzystam również z tutoriali zamieszczonych na różnych stronach, w różnych blogach i na YT. Przeglądam bardzo dużo stron na Pintereście. I właśnie tam trafiłam na takie bransoletki. 


Lubię takie oryginalne szmaciaki, ale zielonego pojęcia nie miałam, jak toto się wykonuje. A że postanowiłam już, zaraz, natychmiast taką zrobić, zaczęłam szukać jakiegoś tutorialu. I dotarłam do takiego na YT.
Wszystko fajnie, tylko, że tutek jest po angielsku. Po angielsku to ja mogę tak trochę o pogodzie, a nie na temat robótki ręcznej, nawet nie skomplikowanej, ale jednak. Obejrzałam filmik raz, potem jeszcze raz i dowiedziałam się, że potrzebuję wstążki, ewentualnie takiej wstążki- szarpi z materiału, sztywną kanwę i sprzęt, który nazywa się szydełko- igła (ja tak nazywam, bo szydełko ma z drugiej strony ucho, jak igła). Nic z tych rzeczy, oprócz wstążek, nie miałam. Szarpie sobie zrobiłam, ale kanwa? Szydełko? Jak się nie ma, trzeba kupić. Wbiłam w Internet hasło ”szydełko- igła” i pojawiło się takowe w jednej pasmanterii. Na szczęście potrzebna kanwa też w niej była. Z tutorialu wynikało, że to musi być w miarę sztywna kanwa i o dużych oczkach. Kupiłam kanwę poduszkową (18 oczek na 10 cm) i szydełko nr6- paskudnie grube. A skąd ja wtedy mogłam wiedzieć, że takie szydełka są jeszcze w dwóch numeracjach-5 i 4? Zanim złożyłam zamówienie przegrzebałam dużo polskich stron, w poszukiwaniu czegoś, co robi się takim szydełkiem.  Znalazłam informację, że było ono popularne w latach, powiedzmy, 70tych, kiedy to panie były zachwycone, że jak sobie przeciągną włóczkę przez ucho tego szydełka, to mogą słupki przy robocie na nią zrzucać i pracować tak, jakby robiły na drutach. Ponadto dowiedziałam się jeszcze. że tkały za pomocą tego szydełka dywaniki. O przeciąganiu wstążki przez kanwę mowy nie było i nie ma. Owszem panie tkają dywaniki, ale za pomocą szydełka (igły) smyrneńskiego, albo takiego ekstra z zamykanym automatycznie oczkiem. Nie będę tego nazywała, bo nawet nie wiem, jaką nazwę takie ustrojstwo nosi. Kiedy zorientowałam się, że na polskich stronach nic więcej już na ten temat nie znajdę, zamówiłam materiały w tej jedynej pasmanterii. Dopiero, kiedy w bólach (szydełko zbyt grube) utkałam pierwszą bransoletkę (opiszę to w następnym poście), przy okazji kupna dodatkowej kanwy, znalazłam w jeszcze jednym sklepie internetowym szydełka- igły w dwóch innych rozmiarach. Dokupiłam czwórkę. Teraz mam szóstkę i czwórkę. Na stronach angielskich, tureckich, rosyjskich, hinduskich, a nawet japońskich aż się roi od zamieszczonych tam zdjęć rzeczy, wykonanych techniką Locker Hooking- od poduszek, przez pudełka, bransoletki, zawieszki, kosmetyczki po torebki takie i siakie. Na polskich- głucha cisza. No dobra. Postanowiłam zrobić tą techniką  bransoletkę o zamkniętym obwodzie. Pierwsza była otwarta i namęczyłam się z nią tym grubym szydełkiem okrutnie. Wtedy też nauczyłam się sporo- doświadczyłam na własnej skórze, co należy robić, a czego nie da się przy takiej technice.




Puściłam sobie filmie z tutorialem i zaczęłam kombinować, jak dobrać materiały. Miałam wstążkę (6mm), narobiłam sobie szyfonowych pasemek szarpi, ale jak dobrać sznurek bazę, by nie był ani za gruby, ani za cienki? I ile, tego potrzeba do wykonania takiej bransoletki? Swoją naukę mogłam oprzeć tylko na obrazach z tutka i na swoich domysłach. 


Bransoletka wykonana technika Locker Hooking
Potrzebne materiały
- kanwa na bransoletkę,
- sznurek- baza (ewentualnie włóczka),
- szydełko- igła,
- szydełko cieńsze, do pomocy,
- wstążka do obszycia brzegów,
- szarpie (ewentualnie tasiemki, wstążki, sznurki, włóczki) do tkania,
- igła do haftu wstążeczkowego,
- klej do tkanin
1. Odmierzamy obwód bransoletki tak, by przeszła przez zamknięty obwód dłoń. Odcinamy z kanwy pasek o długości założonego obwodu i dodajemy na szerokości dwa oczka (na zagięcie górnego i dolnego brzegu.  Na długości bransoletki dodajemy po jednym oczku z każdej strony (na sklejenie)
 Zaznaczone miejsce klejenia (dobrze jest posmarować klejem obie strony oczek na całej długości
 2. Kleimy (zamykamy obwód) węższe brzegi bransoletki- ważne by skleić tylko jedno oczko. Nałożyć jeden pas na szerokość jednego oczka oczko, jednego brzegu równiutko na pas szeroki na jedno oczko drugiego brzegu i skleić klejem do tkanin. Na tutku jest to dokładnie pokazane. Klej jest mokry, dlatego dobrze jest skleić brzegi jednego dnia, a tkać bransoletkę drugiego, kiedy sklejenie jest dokładnie suche i sztywne.
 Kanwa- bransoletka sklejona


3. Zaginamy brzegi – tylko na jedno oczko- górny i dolny, na obwodzie bransoletki. Ja na próbnej przechytrzyłam i zagięłam na dwa oczka- strzępiło się mocno i wystawały twarde nici kanwy. 
 Zagięte brzegi- widok z boku
 Zagięte brzegi- widok z góry

4. Obszywamy (na okrętkę, gęsto) wstążką zagięte brzegi– górny i dolny. Obszywamy biorąc po dwa oczka- wtedy nam się zagięcie ładnie schowa. Ja wkuwałam raz lub dwa  razy w jedno oczko, ale wstążka była wąska. Może przy szerszej wystarczy  szycie tylko kolejno po jednym oczku.
 Nie zaczynamy na klejeniu. Lepiej zacząć parę oczek przed klejeniem i potem równo je schować. Końce wstążki można podłożyć (schować) pod szew po wewnętrznej stronie bransoletki. Staramy się obszywać jedną stroną wstążeczki np. tą błyszczącą, jednak od razu powiem, że jest to bardzo trudne, bo wstążeczka się okręca, a ostatecznie i tak nie widać różnicy, jak się szyje obiema stronami wstążeczki. Ważne jest, żeby szyć krótkimi kawałkami, by się nie skręcała. Najlepiej szyje się igłą do haftu wstążeczkowego, z tępym końcem i raczej krótką. Po obszyciu koniec wstążeczki wszywamy  (chowamy) pod ścieg.
 Początek obszywania brzegu
 Obszyte oba brzegi-górny i dolny.


5. Nawlekamy niezbyt długą (długa lubi skręcać się- ja brałam tak po 30 cm) włóczkę (sznurek) bazę i przewlekamy ją, przez oczko, ze środka bransoletki, na zewnątrz (potem koniec albo wszyjemy, albo przybierzemy pod tkane oczka). Ja miałam białą włóczkę – anilanę o średniej grubości. Baza będzie na zewnątrz bransoletki i ona decyduje o wielkości tkanych oczek.


 Zakładanie bazy.

Zakładanie szarpi


Szarpię trzymamy wewnątrz bransoletki, z tamtej strony będziemy ją szydełkiem wyciągać na zewnątrz. I na tutku jest to dokładnie pokazane. (https://www.youtube.com/watch?v=6oz46Ajt17M)
Wbijamy szydełko do środka bransoletki, owijamy wokół niego szarpię, wyciągamy oczko na zewnątrz. Przez wyciągnięte oczko przeciągamy bazę. I tak przeciągamy oczko za oczkiem. Pani  na filmiku wyciąga po trzy oczka na raz, co wychodzi przy dużej wprawie. Ja wyciągałam po jednym oczku, bo gdy brałam po dwa, to pierwsze za mocno się ściągało i wychodziło płaskie. Poza tym, jak bierze się po jednym, to można regulować wielkość oczka (bardziej ściągnięte, czy bardziej puchate). Chyba, że zakładamy, iż oczka będą takie, jaka jest grubość bazy, bo będziemy je układać na bazie maksymalnie na tyle, na ile ona pozwala. Wtedy oczka są bardziej płaskie. 
Tkanie
6. Do przewlekania szarpi przez „klejenie”, potrzebne jest dodatkowe szydełko (cieńsze). Za jego pomocą przewlekamy szarpie, potem w wolne oczko wkładamy szydełko- igłę  i dalej tkamy jak dotychczas.
7. Przy przechodzeniu z jednego rzędu do następnego, zaczynamy tkanie nie w oczku, poniżej którego zakończyliśmy tkany rząd, a w następnym- baza ładnie się ułoży i „zgubi” (pod skosem).
8. Końcówki szarpi i bazy zaszywamy wewnątrz bransoletki. 

9. Bransoletkę możemy ozdabiać jak chcemy. Ja naszyłam koraliki.

Zrobiłam najpierw miętową.


Potem trochę węższą niebiesko-granatową, a potem koszyczek świąteczny, który pokazałam tu




piątek, 14 kwietnia 2017

Świąteczny koszyczek

Koszyczek jest robiony techniką Locker Hooking. Nie jest to pierwsza rzecz zrobiona przeze mnie tą techniką. Wcześniej zrobiłam bransoletkę. O niej i o moich zmaganiach, podczas tworzenia, z oporną materią, napiszę innym razem. Koszyczek powstał na prośbę Młodej. Stwierdziła, że będzie idealny na świąteczne słodycze. Powstał dosyć szybko, bo jednak z czasem dochodzi się do pewnej wprawy w danej technice.
Użyłam szyfonowych szarpii w dwóch kolorach: jasnym miętowym oraz kremowym i w tych samych kolorach wstążki 6 mm. Tkałam za pomocą szydełka- igły nr4 na kanwie poduszkowej (dosyć sztywnej). Tasiemki miętowej zużyłam prawie 20 m (trzykrotne gęste obszycie koła). Jako bazę użyłam średnio grubą, białą włóczkę.
Spód to koło o średnicy 16 cm. Zagięłam na całym obwodzie "rąbek" na jedno oczko kanwy i obszyłam go tasiemką seledynową. W niektórych miejscach trzeba było objąć tasiemką więcej niż jedno oczko. Tak wąską tasiemką trzeba obszywać bardzo gęsto (wychodzi dużo tasiemki), bo inaczej przesuwa się i odkrywa kanwę. Potem tkałam całe koło. Ja tkałam rzędami, ale teraz wiem, ze lepiej tkać naokoło- nie ma wtedy problemu z układaniem włóczki bazy.
Jeszce przed wykonaniem spodu, wymierzyłam obwód ścianek, wycięłam zgodnie z wymiarem pasek kanwy i skleiłam ją. Należy sklejać boki (wysokość paska) tylko na szerokość jednego oczka. Klej musi być mocny, a pracować można wtedy, kiedy sklejenie jest suche. No i oczka obu boków powinny idealnie się nakładać, wtedy jest łatwiej przeciągać szarpię.
Brzeg dolny i brzeg górny, sklejonego paska, obszyłam wstążeczkami w odpowiednich kolorach i potem "tkałam" całość szarpiami (długimi, nie wiązanymi kawałkami, by nie było supłów). Spód koszyczka i boki zszyłam "na okrętkę"-gęsto, by ścieg się równo układał i zakrył poprzednie obszycia. Początkowo zamierzałam zostawić koszyczek w takim stanie, w jakim jest na powyższym zdjęciu, ale brakowało mi jakiegoś wykończenia, i ten środek koszyczka był też trochę nierówny( nie dało się mocniej ukryć końcówek szarpii pod tkanymi pętelkami. Postanowiłam wszyć do środka wkładkę. najpierw próbowałam zrobić ja z materiału, jednak niezbyt to pasowało. Ostatecznie zrobiłam ją z cienkiego filcu.
Spód to koło, a boki są zszyte z dwóch pasków. Włożyłam wkładkę do koszyka i na tym poprzestałam. Wkładka jest 2 cm niższa i nie wystaje poza obręb koszyczka.
W pustym koszyczku trochę ta wkładka odstaje od ścianek, ale specjalnie  jej do nich nie przyszyłam, bo doszłam do wniosku, że łatwiej będzie wyprać osobno koszyczek (jest jasny) i osobno wkładkę.
Tak wygląda gotowy koszyczek po wypełnieniu słodkościami.