wtorek, 26 lutego 2019

Gwiazda francuska- tutorial (3)


Wierzch i spód gwiazdy połączone są listwą boczną.
Translator przetłumaczył  instrukcję z bloga Lei:
"Przyklej taśmę do tyłu jedwabnego aksamitu żelazkiem 
(uwaga, temperatura nie jest za wysoka!).
Narysuj na viseline trzy pasma o szerokości dwóch centymetrów (margines szycia plus). 
Przeciągnij drut odlewniczy wzdłuż ścieżki taśmy. Złożyć aksamit za nitkami odlewu.
Rozłóż aksamitne paski wzdłuż krawędzi gwiazdy, uważając, 
aby zacząć od wierzchołka diamentu. Umieść szpilki i uszyć aksamitne paski na gwiazdę 
materaca. Połącz aksamitne paski kilkoma szwami.”
Gdybym wiedziała, co to jest ten drut odlewniczy. Zrobiłam tak, jak było napisane w instrukcji.
 Wycięłam paski z materiału i podkleiłam je fizseliną.
Trzeba zmierzyć obwód gwiazdy wzdłuż zewnętrznych krawędzi (linie dużych rombów) 
i podzielić sumę przez trzy- wyjdzie długość jednego paska- 
należy pamiętać, aby dodać zapas na szew boczny (zszywanie pasków razem).
 Nie wiem, dlaczego mają być trzy paski. Może, by nie plątały się podczas przyszywania?
 Myślę, że jeden długi też mógłby być przyszyty bez problemu.
 Następnie wyhaftowałam szlaczek na nich. Przyszyłam najpierw jeden do spodu gwiazdy,
potem przyszyłam drugi i trzeci. 
  W przypadku mojego haftu, musiałam pilnować, by szlaczek na wszystkich, podczas szycia, 
miał ten sam kierunek.
 Składamy materiały prawymi stronami do siebie tak,
 by listwa była podłożona pod ramię gwiazdy.
 

Problem był przy zszywaniu listwy na wierzchołkach- trzeba tak szyć, 
by nie wystawała za wierzchołki ramion spodu, co mnie się niestety nie udało
 i trochę taśma wystaje ponad każdy wierzchołek. To jest ważne, ponieważ potem
przy szyciu góry gwiazdy listwa może okazać się za krótka i nie pasujować do długości
brzegów wierzchu.
 
Po przyszyciu listew do spodu, należy zszyć ich boczne brzegi, by ich obwód się zamknął
Spód gwiazdy, z przyszytą boczną listwą.
 Tak wygląda spód z przyszyta listwą (prawa strona).
Przed przyszyciem wierzchu gwiazdy do taśmy ze spodem:
- podgięłam zapasy i zaprasowałam
-podgięłam zapas na szwy na taśmie i też zaprasowałam
- należy złożyć linie szwów taśmy i szwów wierzchu ( po zaprasowaniu –zagięcia materiału) 
prawymi stronami
- trzeba sobie dokładnie zaznaczyć punkty styku wierzchołków  punktami na taśmie
- ja sobie to pozszywałam.
 
- dodatkowo należy pilnować, by taśma była odpowiednio dopasowana do punktów 
wewnętrznych- też sobie przyszyłam. 
- zszywamy oba brzegi „na okrętkę” ( ścieg potem się zakrywa haftem, koralikami , 
sznureczkiem itp.)  
Zszywamy wszystkie ramiona z taśmą, zostawiając otwór, by gwiazdę wypełnić. 
Ja wypełniłam takim wypełniaczem do poduszek. Nie wiem, czy nie byłoby coś lepszego, 
może bardzie twardego. Bardzo dużo tego wypełniacza zużyłam, a i tak gwiazda jest „wiotka”.
Spód zszytej gwiazdy. 
 Bok gwiazdy
 Góra zszytej w całości gwiazdy.
Na razie wszystkie szwy są nieciekawe i byle jakie. Teraz można ozdobić( zakryć szwy, zarówno dolny, jak i górny.
c.d.n.
 

wtorek, 12 lutego 2019

Gwiazda francuska- tutorial (2)


Lea zrobiła dwanaście gwiazd, po jednej na kolejny miesiąc roku. Każda gwiazda ma inny haft, a do niektórych  z nich podana jest instrukcja wykonania. Ja wymyśliłam sobie własny wzór.
Najpierw zrobiłam haft na szarym tle. Kwiaty haftowałam lasetą- należy pamiętać, by nie była skręcona podczas haftowania. Łodygi są haftowane muliną, ściegiem sznureczkowym. Liście haftowałam wstążeczką- zapomniałam wstążeczkę zmiękczyć przez zamoczenie i wyprasowanie- nie chciała się dobrze układać. Poza tym, haftowałam grubą nicią, czego musiałam się nauczyć, bo dotychczas haftowałam podwójna nitką muliny. Przy hafcie grubą nicią, zupełnie inaczej bierze się długości ściegu i inaczej nitka układa się na tkaninie.
Kwiaty wykończyłam filetowymi pasemkami na końcach płatków i pręcikami- ścieg Pistils
Haft na szarym tle jest trochę ciężki, dlatego zdecydowałam się na lżejszy, na różowym tle.

Miejsca zejścia się brzegów gwiazdy (klejone) zakryłam ściegiem gałązkowym- różnymi kolorami nici. Końce (zewnętrzne)  ramion gwiazdy zostawiłam nie zszyte, ponieważ jest to zapas na zagięcie
Ponieważ trudno było dobrać jakikolwiek wzór kwiatowy do już zrobionego, postanowiłam wykorzystać aksamitne motyle pasmanteryjne i osadzić je na roślinkach z łodyżkami wykonanymi ściegiem couching. Motyle mają tułowia z wstążeczki, a ich czułki zrobiłam ściegiem Pistils.

Na całość nahaftowałam pętelki francuskie, by  haft wypełnić, ale nie przeciążyć go.
Na środek gwiazdy naszyłam element biżuteryjny, który wykończyłam koralikiem. W ten sposób niezbyt ładny środek został zakryty i zyskał zdobienie.
Po wykonaniu całego haftu, wycięłam gwiazdę, wzdłuż zewnętrznych krawędzi, z podkładu fizelinowego.
Tak wygląda wierzch gwiazdy. Linie fioletowe- zaznaczenie zagięcia materiału- linia zszycia z listwą boczną.

Proste prawda? :):):):)
Materiały:
Laseta czerwona- płatki kwiatów
Mulina DMC- żółte płatki kwiatów, łodygi kwiatów, pętelki
Wstążeczka zielona, 6mm- liście kwiatów
Kordonek Snehurka- ścieg gałązkowy
Nici Madeira- Decora- ścieg couching
Nici Metalux, czarne- pręciki kwiatów- ścieg Pistils
Aksamitne motyle pasmanteryjne
Element biżuteryjny (imitujący starą miedź) i koralik.
c.d.n.

poniedziałek, 11 lutego 2019

Gwiazda francuska- tutorial (1)


Uszyłam tę gwiazdę, zakończyłam moje zmagania  z czymś, co spotkało mnie po raz pierwszy podczas wykonywania nowej rzeczy. Wszystko, dosłownie wszystko, sprzysięgło się przeciwko mnie. „Oporna materia” płatała psikusy i śmiała się ze mnie na cały pysk. Czułam przez skórę, że to motto, które zamieściłam na górze paska, ma głęboki sens. Tak, wydawało mi się tylko, że coś jest łatwe. Szycie gwiazdy było doświadczeniem o tyleż upiornym, co równie niesamowicie kreatywnym. Musiałam się nieźle nagłówkować, jak, co z czym i żeby jeszcze było równo.
A teraz po kolei wszystko opiszę, z detalami i z przedstawieniem najdrobniejszych potknięć. Podam również linki do bloga Lei, związane poszczególnymi etapami wykonania gwiazdy, może ktoś lepiej odczyta jej instrukcję.
I jeszcze jedno- nigdzie u Lei, oprócz wymiaru rombu, nie znalazłam żadnych innych wymiarów, dlatego wszystko liczyłam sama i nie zawsze dobrze:):):)
Materiały:
-papier w kratkę lub milimetrowy, tektura,
- linijka, ołówek, szpikulec, klej do tkanin, mazak samoznikający,
- tkaniny, mogą być różne, tkanina na podkład wierzchu gwiazdy (cienka)
- wszystko, co się chce do zdobienia gwiazdy.
Uwaga- lepiej dobierać tkaniny o takiej samej grubości (gęstości) i raczej takie, które nie będą się strzępić oraz naciągać.

Przygotowanie szablonu.
1. Na papierze milimetrowym lub w kratkę narysowałam romb o bokach 5 cm. Dorysowałam 1 cm zapasu na szwy.

2. Wycięłam z papieru romb i  odrysowałam jego kontur na tekturze.


2. Zaznaczyłam na nim szpikulcem miejsca wierzchołków mniejszego rombu. 

3. Obcięłam w papierowym rombie zapasy na szwy, obrysowałam go na tekturce i wycięłam.
 
4. Przyłożyłam mały romb do dużego tak, by zgadzały się jego wierzchołki z punktami zaznaczonymi i obrysowałam kontur (mamy na dużym rombie zaznaczone linie szwów. 
 Jest to ważne przy zaznaczaniu szwów na tkaninie i zszywaniu ramion gwiazdy.
  5. Narysowałam oba romby na tekturze i je wycięłam.

Uzyskałam dwa szablony- romb duży D i romb mały M.
Wycinanie z tkaniny  ramion gwiazdy, zszywanie, klejenie.
Założyłam, że spód gwiazdy będzie z jednej tkaniny, zaś góra z dwóch różnych ( po 3 ramiona)
Spód gwiazdy
- Za pomocą dużego szablonu D narysowałam na tkaninie 6 rombów- 6 oddzielnych  ramion gwiazdy.

- Zaznaczyłam, przykładając mały szablon, na każdym ramieniu gwiazdy (mazakiem samoznikającym) linie szwów.
- Wycięłam z tkaniny wszystkie ramiona, podwinęłam zapasy na szwy, ale tylko te wewnętrzne i zaprasowałam gorącym żelazkiem.
- Przyszywałam ramiona gwiazdy, szyjąc po linii szwu od środka na zewnątrz, doszywając jedno do drugiego, na około. Trzeba pilnować, by wierzchołki ( w środku) i boki były równo złożone.
Pierwsze trudności- środek zaczął się wichrować mimo równego złożenia brzegów i  trzymania się linii szwów. Doszyłam, ale środek pozostał lekko zwichrowany. 
Zszyty spód
Wierzch gwiazdy
- Za pomocą dużego szablonu D narysowałam na jednej tkaninie 3 romby- 3 ramiona gwiazdy, na drugiej zrobiłam to samo.

- Zaznaczyłam na każdym ramieniu linie szwów, przykładając mały szablon M.
- Wycięłam wszystkie ramiona z materiału i zaprasowałam w każdym wewnętrzne zapasy na szwy. Nadmiar materiału przy wierzchołkach (środek gwiazdy) obcięłam.

- Nakleiłam Za pomocą kleju do tkanin, na fizelinę wewnętrzne ramiona tak, by tworzyły gwiazdę. Należy pilnować, by wierzchołki w środku i boki ( linie szwów) były równo złożone.
- Ramiona swojej gwiazdy naklejałam kolorami naprzemiennie- najpierw je ułożyłam na fizelinie, starając się, by wszystko było równo i podwijając zapasy materiału- ramiona stykały się liniami szwów.
- Klej nakładałam na zapasy wzdłuż linii szwów (zagięcie materiału).
- Po naklejeniu wierzchu gwiazdy, położyłam na materiał książki- obciążenie, by lepiej przylegał materiał do podłoża- i zastawiłam na noc do wyschnięcia.
Nie polecam kleju w sztyfcie, nie trzyma długo, a przy haftowaniu jest rudny do przebicia igłą.
Lea mówi o cienkim materiale, na którym nakleja się gwiazdę. Ja nakleiłam na grubszą fizelinę i całość naciągnęłam na tamborek- przygotowanie do haftu. 

I tu popełniłam ten sam błąd, co przy zszywaniu ramion spodu. Kiedy nie chciało mi klejenie wyjść równo, otworzyłam blog Lei i poszukałam, w czym rzecz. Okazało się, że należy najpierw przykleić trzy ramiona- tworzą wtedy półkole, a potem do tego dokleić następne trzy ramiona, by zamknąć gwiazdę w całość.
Widziałam zdjęcia, ale wtedy myślałam, że to nie jest istotne, tym bardziej, że nie było konkretnego opisu do tych zdjęć.
Przy zszywaniu ramion spodu, dobrze jest zszywać po dwa, a potem razem je łączyć w całość.
Zastanawiałam się, czy można ramiona wierzchu nakleić, każde osobno, na fizelinę, a potem je zszyć tak, jak spód. Pewnie można, ale będzie się trudniej wierzch ozdabiać (łatwiej zdobić, haftować, gdy gwiazda jest równi naprężona na tamborku).
Dodane
Tu jest zdjęcie z bloga Lei- 


pokazała jak kleić ramiona- to akurat niedokładnie przestudiowałam. Skupiłam się na tłumaczeniu tekstu- dosłownie brzmiał tak:


„Najpierw musimy zrobić jakąś geometrię: łatka jest poważna!
Weź kompas i narysuj dwa równoboczne trójkąty 
o boku 5 cm na tekturze lub rodoidzie.
 Otrzymany diament będzie twoim szefem.
 
Narysuj trzy diamenty na miejscu dwóch wybranych tkanin, 
z wymazywalnym długopisem.
 Wytnij je, nie zapominając o dodaniu naddatku szwu. 
„Najpierw musimy zrobić jakąś geometrię: łatka jest poważna!
Weź kompas i narysuj dwa równoboczne trójkąty 
o boku 5 cm na tekturze lub rodoidzie.
 Otrzymany diament będzie twoim szefem.
 
Narysuj trzy diamenty na miejscu dwóch 
wybranych tkanin, z wymazywalnym długopisem. 
Wytnij je, nie zapominając o dodaniu naddatku szwu.
 
Przyklej je na trzy, na masło z repozycjonowanym 
klejem, składając obie strony zewnętrznych rombów, 
co pozwala na zachodzenie na siebie centralnego rombu. 
Wyhaftuj każdą półgwiazdę osobno.
 c.d.n.
 
 


czwartek, 7 lutego 2019

Jeżeli wydaje ci się, że coś jest łatwe itd.


 Jeżeli wydaje się, że coś jest łatwe do zrobienia, to pewne jest tylko to, że się wydaje…


To jest motto, które mi przyświeca od momentu, kiedy przeszłam pierwsze etapy wykonywania gwiazdy w stylu facile. Na pasku (u góry, po prawej stronie) zamieściłam, pod tym Mottem,  jeszcze inny wpis.
Zauważyłam, że większość tutoriali prowadzą panie, które już świetnie opanowały to, co pokazują. Idzie im cała sprawa szybko i bezboleśnie. Czasem, przed wykonaniem pracy, pokażą jeszcze materiał, potrzebny podczas np. haftowania (nici, tkanina, igły), a częściej tego nie robią. Wszystkie tutoriale- filmy, do których dotarłam są w językach obcych. Instruktorki omawiają etapy pracy i pewnie mówią o tym, co należy, a czego nie należy, ale ja nie mam możliwości zrozumienia tego, o czym mówią, bo nie władam np. językiem brazylijskim, czy hinduskim. Prawdopodobnie panie nie omawiają trudności związanych z poszczególnymi etapami pracy- one już opanowały umiejętność i teraz innym pokazują wprost, jak coś zrobić.

A ja, lekki narwaniec, kierująca się zasadą: „wszystko da się zrobić”, wyrywam do przodu i  prawie zawsze się natnę na coś. Bo wystarczy, że na filmiku pani zasłoni jeden fragment nadgarstkiem, a wtedy robi jakiś ważny element ściegu i pozamiatane. „Obchodzę” ten murek z jednej strony, potem z drugiej. Jak się nie da, idę po poradę w NET, a Internet ogromny jest. Czasem moje poszukiwania sposobu haftu trochę trwają, ale przez doliny i górki docieram do tego, co mi potrzebne
Doszłam do wniosku, że innym chyba bardziej przyda się tutorial, w którym opisane są wszystkie potknięcia, niż wygładzony z świetnym końcowym efektem. Dotarło to do mnie, kiedy robiłam kwiatek na szpatułce, a wynik był taki sobie. Owszem, mogłam trzy dni kręcić włóczkę na szpatułce, a potem zamieścić zdjęcie idealnego kwiatka pod tutkiem sprzed tych trzech dni. Nie będę się, ani innych czarować. Zawsze pierwsze efekty nowej pracy są takie sobie. I nie zawsze mam czas, by ćwiczyć do perfekcji coś, co wykonuję, być może pierwszy i ostatni raz. Natomiast uważam, że zawsze warto zamieścić coś nowego, interesującego, niezależnie od pierwszych efektów pracy. 


Ostatnio wróciłam do tworzenia w stylu facile.
Facile to taki styl, technika tworzenia, haftowania, ozdabiania, które pozwalają pracować na luzie, bo jak coś krzywo wyjdzie, to można to zatuszować. Przyszywa się tasiemkę, naszywa koraliki, aplikacje, a wszystko to wygląda jakby było zaplanowane. Taka swoboda tworzenia nie oznacza jednak, że można działać niestarannie, niechlujnie. Mimo wszystko, każda rzecz w stylu facile jest przemyślana, estetycznie wykonana i dopracowana. Facile pozwala na używanie wielu materiałów, czasem wręcz zwariowanych takich, jak np.: druciki, riuszki, sznurki, taśmy z pomponikami, tasiemki, włóczkę, koraliki, cekiny, a wszystko to skomponowane jest z haftami, przeważnie wstążeczkowym i płaskim. Jako tło stosuje się różne wielobarwne, wzorzyste tkaniny. Nierzadko dobiera się je kontrastowo.
Rzeczy tworzone w stylu facile mogą być użytkowe. Są to np.: torby, kosmetyczki, poszewki na poduszki, igielniki itp. Mogą również być to wytwory doskonale „do niczego”.  Często są nimi zawieszki, jakieś stojące ozdoby itp. 

O tym stylu pisałam już TU, a fajne gwiazdy znalazłam TU. Na  blogu Lei Stansal znalazłam również opis wykonania takiej gwiazdy z zamieszczonymi zdjęciami, ukazującymi etapy jej powstawania. Lea stworzyła  kolekcję 12 gwiazd- w każdym miesiącu powstawała nowa.

Bardzo spodobały mi się jej gwiazdy i kilka razy „podchodziłam” do wykonania takiej. Główną przeszkodą jest nieznajomość języka francuskiego. Patrzyłam na rysunki, niby wiedziałam, o co chodzi, szyć potrafię, ale rysunki to za mało. Myślę, że wiele osób, nie znających języka, na tym etapie rezygnuje. Jednak „jak nie kijem go, to pałką”, od czego mamy translator? Ano, by sobie przetłumaczyć obcy tekst. Skopiowałam kawałek instrukcji z bloga Lei, wkleiłam w translator, przetłumaczył- porażka. Wskazówka brzmiała- weź listwę i przymocuj gwinta. Następny fragment przetłumaczono jeszcze śmieszniej. Gdyby nie to, że mam już jakieś pojęcie o szyciu i chyba niezłą wyobraźnię, to rzuciłabym to w diabły. No bo, po co sobie utrudniać życie jakąś gwiazdą? Ale uparta jestem, podoba mi się taka gwiazda i w dodatku mam ochotę pokazać, jak taką gwiazdę się szyje. Dlatego tłumaczyłam z tłumaczenia oraz pisałam na bieżąco wszystkie spostrzeżenia, związane z poszczególnymi etapami jej wykonania.
 Będzie tutorial (czyli opis moich zmagań z „oporną materią”), dotyczący wykonania gwiazdy w stylu facile. Ale to w następnym poście:)
 Na zdjęciach gwiazdy wykonane przez Leę Stansal: http://www.leastansal.com/category/etoiles/

poniedziałek, 4 lutego 2019

A Jaskółka nawija i nawija...


Wpuściłam się w maliny. A wszystko przez moje upodobanie do posiadania wszystkiego w porządku- porządku w sensie braku bałaganu. No nie, przesadnego porządku u mnie nie ma, ale lubię mieć poukładane, posegregowane itp. Mam poukładane w różnych pudełkach materiały do rękodzieła- koraliki, wstążki, koronki, druciki itp. Te rzeczy oraz tkaniny mieszkają w wielkim starym kredensie. Nici do haftu mam posegregowane według rodzaju, grubości albo producenta. Muliny miałam w workach (każdy kolor w innym worku) i trzymałam je w koszu wiklinowym, W drugim koszu wiklinowym trzymam grubsze kordonki, a w jeszcze innym kordonki cienkie. W pudłach plastikowych mam kordonki Tulip oraz inne tureckie, sztuczne jedwabie, nici metalizowane itp. Ostatnio szukałam muliny do haftu, bo już jest na tapecie następne ptaszydło. Wyjęłam taki wór z kosza i grzebię w nim zawzięcie w poszukiwaniu odpowiedniego odcienia niebieskiego. Grzebię, przewracam tymi bobinkami w worze i nijak znaleźć nie potrafię tego, co chcę. W końcu wyrzuciłam całą zawartość wora na stół- szukam, rozgarniam, przegarniam. W każdym worze mam około 50 i więcej bobinek- własnej produkcji- z nawiniętymi nićmi. Niektóre kolory powtarzają się kilkakrotnie. Ogólny chaos i mizeria. Tak się wściekłam, że po chwili siedziałam przed kompem i zamawiałam organizery na mulinę wraz zapasowymi bobinkami. Zamówiłam, dostałam i nawijam te nici, jak świstak sreberka. Ale najpierw pogrupowałam nici, w każdym kolorze, według producenta. Nici, które się powtarzały wrzuciłam z powrotem do worów według kolorów, a te do kosza- nagle wieko się domknęło i jakiś taki luz tam się zrobił? A dotychczas to prawie nogą musiałam domykać, bo wszystko wyłaziło na górę. W sumie mam 8 pudełek-organizerów, a ile bobinek, to na razie nie wiem, bo jeszcze sporo nawijania przede mną.
Taaaa, nie pytajcie o koszty. Trochę to kosztowało. Jednak za cenę każdorazowego mieszania w tych worach i wkurzania się, nie żałuję wydatku. Już widzę, że była to dobra decyzja, bo nareszcie wiem, jakie nici posiadam. Zdarzało mi się kupować nowe, a potem znajdywałam w worze dwie bobinki takich samych. Każdorazowe wysypywanie na stół zawartości wora nie wchodziło w grę. Nie chciało mi się i tyle. Więc grzebałam w tych worach, trzymając je na kolanach, a potem upychałam w koszu. Organizery mają również inny plus- nie dość, że widać kolory nici, to jeszcze nici nie niszczą się tak, jak w worze. Nie układam mulin numerami, bo przy hafcie płaskim, przynajmniej ja, tego nie potrzebuję. Układam je według producenta. W jednym pudełku jeden kolor i jego odcienie. Wiem jednak, że numerami układają panie, które haftują krzyżykiem i mają we wzorze podane numery mulin. Wtedy łatwiej im się rozeznać oraz znaleźć dany numer. Ja dobieram kolory intuicyjnie, albo według kolorów na wzorze. Zresztą moje hafty wzoruję na ilustracjach, kafelkach, starych rycinach itp. Gdybym miała gotowy wzór i podaną do niego paletę kolorów, to musiałabym układać mulinę według numeracji.
Nie przypuszczałam, że mam takie zasoby muliny. Bardzo dużo dostałam od Młodych z Anglii, gdzie synowa wygrzebała mnóstwo pasemek w second hendzie. Sporo muliny, głównie DMC, podarowała mi Anabell- wielkie dzięki:). Dużo też znalazłam muliny podczas porządkowania mieszkania mamy, po jej odejściu. No i wcześniej sama kupiłam sobie, głównie mulinę Ariadny, z której jestem najmniej zadowolona.  
Nawijam mulinę na bobinki i zastanawiam się, jakiej najchętniej używam. Jest to też ważne dlatego, że układając bobinki w pudełkach z przodu daję te, według mnie, lepsze, z tyłu mniej udane. 
Na razie wygląda to tak



Zrobiłam odział muliny od najlepszej do najgorszej, to moje zdanie, przy czym kryteriami są:  połysk, brak plątania się podczas haftowania, ładne rozkładanie się nitek na tkaninie i nasycenie koloru. Mówię o hafcie płaskim.
1. Peri Lusta- stara angielska mulina, prawie już niedostępna na rynku. Dostałam jej trochę w różnych kolorach. Ma piękny połysk, pięknie układa się na tkaninie i nie plącze się podczas haftowania. Jest to nić bawełniana, ale miękka jak jedwab. Chciałam sobie dokupić różne kolory, szukałam i znalazłam na angielskim Ebayu parę ofert. Niestety, nić wycofana z produkcji w latach 80tych i wybór kolorów prawie żaden. Ktoś sprzedaje parę motków z różnych kolorów, ktoś inny więcej motków w jednym kolorze. Szkoda.
2. Anchor- angielska mulina o bardzo ładnym połysku, miękka i ładnie rozkłada się na tkaninie. Jest ciut grubsza od muliny DMC (podwójna nitka podczas haftu) i szybciej zapełnia haft. Ma bardzo ładne żywe kolory no i ich wybór jest duży. Już wiem, że uzupełniać braki będę tym rodzajem nici.
3. DMC- francuska mulina o ładnym połysku, czasem mam kłopot z równym zapełnieniem fragmentu, jest cienka (podwójna nitka podczas haftu- potrójna zbyt gruba) i widać ułożenie nitek, ale nie plącze się przy pracy. DMC ma bardzo duży wybór kolorów.
4. DMC Etoile- więcej nie kupię. Skusiłam się tymi rzekomymi błyskami w hafcie, ale rozczarowałam się bardzo. O niej też już pisałam- kolory matowe, miękka, bardziej przypominająca włóczkę, podczas haftu rwała się i strzępiła tak, jak włóczka, a połysk po wyhaftowaniu jest bardzo nikły. Poza tym kolor biały jest białym brudnym, w niczym nie przypomina śnieżnej bieli. Widziałam zdjęcia haftów wykonanych tą muliną- hafty śliczne, ale nie było widać ekstra różnicy pomiędzy Etoile, a zwykłą DMC.
5. Ariadna- polska mulina- ta stara jest bardziej matowa (mam jeszcze zapas mój i po mamie), ta nowsza już ma ładny połysk. Często podczas haftowania skręca się i plącze, tworzą się supełki. Ładnie rozkłada się na tkaninie, ale jest chyba najgrubsza z tych trzech mulin. Kiedy uzupełniałam brakujące kolory, zdarzało się, że nowa partia odbiegała odcieniem od starej. Poza tym bywało, że na pasemku kolor był nierówno rozłożony.
6. Mulinki nowosolskie- polska mulina, o której pisałam kilka postów wstecz- to inna bajka. Nadaje się do haftu płaskiego na grubszej tkaninie i do haftu rococo mniej delikatnego- świetnie wychodzą pętelki i owijki, szybko zapełnia elementy. Jest matowa i niepodzielna.
Żeby nie zwariować przy nawijaniu oraz rozruszać trochę kości, zrobiłam sobie przerwę i cały dzień szyłam. Ładnie to ktoś nazwał – „uwalniałam szmaty”. Szyłam głównie poduchy, narzutki na pralkę, oraz na kosz, na brudną bieliznę. Takie zszywanie w rodzaju patchworku. Wykorzystałam też haft, który leżał od prawie dwóch lat w pudełku.

To wzór Parolina. Bardzo mi się spodobały te zające. Znalazłam dwie albo trzy części, już nie pamiętam, ale nie znalazłam jednego fragmentu. No i? Poskładałam te, które miałam, zrezygnowałam z prawego skrajnego, za to z prawej strony dohaftowałam choinki z ptakami i wyszedł całkiem fajny hafcik. Gdybym znalazła tę brakującą część oraz wyhaftowała całość, to haft pewnie miałby metr długości.
Tak wygląda nzrutka na kosz na ciuchy do prania. Ułożyłam ją na oparciu wersalki, bo nie mam innego miejsca na robienie zdjeć. 
Haft naszyłam, a brzegi haftu zabezpieczyłam wstążką w kolorze starego złota. Jak to jest? Mam parę pudełek krajek, koronek, wstawek, kupę tego jest do koloru, do wyboru, a jak jest mi potrzebna taśma do obszycia, to nic nie pasuje? Musiałam zadowolić się zwykłą wstążeczką atłasową. Inna rzecz, że chciałam, by kolor tasiemki był, jak najbardziej, zbliżony kolorem do tła. Materiał, na który naszyłam haft, to bawełna w bardzo fajnych, jesiennych barwach. Spód podszyłam żółtą bawełną.