Blog o moich zmaganiach z "oporną materią" podczas tworzenia różnego rękodzieła.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nici. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nici. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 października 2021

Zmagania z oporną materią- bieżnik z haftem Vintage

 Wzór dostałam od Marysi. Narzekałam, że przez kalkę źle się kopiuje wzory, a potem ciężko ją sprać i Marysia poratowała mnie wzorami, które odbija się za pomocą żelazka. Spierają się fantastycznie. Wyhaftowałam bieżnik w stylu vintage.

Kiedyś uszyłam sobie trochę bieżników, by mieć gotowe tkaniny pod hafty. I jeden z nich wykorzystałam teraz.

Przy okazji testowałam nici, chciałam sprawdzić, które są najlepsze do haftu płaskiego. Tym razem padło na nowo zakupiony kordonek Puppets, czeską Snehurkę (to rodzaj jednonitkowej muliny o grubości ciut większej niż kordonek 8), oraz kordonek TULIP firmy YarnArt. 

Ja to mam chyba zdolności do utrudniania sobie haftowania. Wzór haftu prosty, ścieg prosty, bo wszystko haftowałam sznureczkiem, ale te nici...

 A, jeszcze dodam, że haftowałam na bawełnie satynowej- tkanina o dosyć gęstym splocie, ale bez przesady, bawełna o satynowym połysku i "poślizgu". Wydawało by się, będzie haftowanie łatwe szybkie i przyjemne. Z tych trzech rzeczy pozostało: " w miarę szybko", " w miarę przyjemne".

A wszystko przez te nici. Zaczęłam od wyhaftowania dekoracyjnego obwodu melanżowymi nićmi TULIP. W ogóle to cały haft chciałam zrobić tym TULIPEM. Ślicznie błyszczy- wymarzyłam sobie taki pseudo jedwabny hafcik. No i ZONK. Mimo, iż haftowałam sznureczkiem i krótkimi kawałkami nici, wiła się ona, rozdwajała i pętliła (szpulę trzeba trzymać w woreczku, ponieważ śliska nić zsuwa się z niej). No to wyhaftowałam ta nicią tylko obwódkę z postanowieniem, że w takim razie zobaczę, jak haftuje się nowym nabytkiem- kordonkiem Puppets perle 8.

Może wyprodukowano te nici do różnych celów, ale na pewno nie do haftu płaskiego. I żeby było śmieszniej, każdy kolor zachowywał się inaczej. Czerwony ma nitkę nierówną, miejscami robiła się gruba i mechaciła się na tkaninie. Bordowy ma nitkę trochę grubszą od pozostałych- nieładnie się kładła na tkaninie. Łososiowy i beżowy zwijały się i pętliły mimo krótkich kawałków, jakimi haftowałam. To samo działo się z nitką fioletową. Najwięcej zużyłam kordonka zielonego (tej firmy). Ten też się pętlił i zwijał, a w dodatku miejscami był sztywny, miejscami miękki, zaś pod koniec kłębka nitka stawała się coraz cieńsza i sztywniejsza. Widząc, co się dzieje, na pozostałe elementy haftu zużyłam Snehurkę. Ta nić jeszcze mnie nie zawiodła, haftuje się nią rewelacyjnie. Miękko prześlizguje się przez tkaninę, natomiast Puppets "szarpał" się przez tkaninę, a przecież jest trochę cieńszy.

Nie rozumiem, dlaczego wszystkie sklepy nazywają ten kordonek Puppets, skoro jego nazwa brzmi Pupqets, ale jak zwał tak zwał, według mnie jest on marnej jakości i do haftu płaskiego nie nadaje się.

Tę perłówkę firmuje Coats, ale wyprodukowany jest na Węgrzech.

Mimo trudności (na własne żądanie, bo mogłam polecieć tradycyjnie muliną) haftowało się dosyć szybko- jak już opanowałam sztukę haftowania "puppetsem" oraz dosyć przyjemnie.

Tak prezentuje się haft


Umieściłam go na środku bieżnika. Jest  symetryczny.

Prawa strona

Lewa strona


I cała serwetka. Nie potrafiłam zrobić lepszego zdjęcia. Stałam na krześle (chciałam zrobić zdjęcie centralnie z góry), a i tak spośród kilku ujęć to jest najlepsze. 

 Na zdjęciach słabo widać:

- łodygi i mniejsze listki zielony jaśniejszy: nici Puppets, 

- duże liście i przylistki w kwiatach- zielony ciemny: nici Snehurka,

- różowy najjaśniejszy i różowy najciemniejszy (płatki): nici Snehurka,

- pozostałe elementy: nici Puppets


Wzór- fajne jest to, iż można go kilkakrotnie naprasować.


 Materiały:

- tkanina: biała bawełna satynowa,

- nici: kordonek Puppets perle 8, kordonek TULIP melanż, Snehurka,

- biała tasiemka do obszycia brzegów bieżnika.

Wymiary:

- haftu: 59X29 centymetrów,

- bieżnika: 100X60 centymetrów. 

Miłego dnia.

 

 

 

czwartek, 14 października 2021

Rosną zapasy- mulina Anchor i kordonek Puppets 8

 Dzieci zrobiły mi niespodziankę i przysłały z Anglii zestaw nici do haftowania. Są to nici firmy Anchor, które lubię najbardziej. Są miękkie, ładnie się układają i nadają haftowi lekki połysk. Gdyby ta mulina nie była najdroższą z dostępnych na polskim rynku mulin, to haftowałabym tylko nią. Już kiedyś dostałam od nich cały pęk muliny Anchor i doszłam do wniosku, że jest ona bardzo dobra. Ale jeszcze lepsza była mulina Peri Lusta, której już nie można dostać (dostałam wtedy kilka moteczków). O niciach do haftu pisałam TU, TU i jeszcze trochę ( patrz zakładka nici)

Moja ocena mulin jest taka:

- Anchor

- DMC

- nowa  Ariadna

- inne różne (czeska, chińska itp.)

Tych motków jest 50. Nawinęłam je na bobinki i zrobiło mi się w pudełkach z muliną ciasnawo.


W zeszłym tygodniu zamówiłam kordonek perle Puppets numer 8. Zamówiłam 13 szpuleczek z różnymi kolorami. W poniedziałek zadzwonił pan z pasmanterii z informacją, że nie mają dwóch kolorów i czy może zamiast zamówionych, dać motki z kolorami zbliżonymi. Zgodziłam się. 

Wczoraj dostałam przesyłkę z kordonkami, a w niej dwa motki jednego koloru. Zastanawiam się, czy pan był przytomny, kiedy mówiliśmy o różnych kolorach, czy po prostu upłynnił nadmiar motków z kolorem fioletowym. 


Nie lubię czegoś takiego. Ten kordonek kupiłam, by zobaczyć czy rzeczywiście perłówka tak ładnie wygląda w hafcie i czy bardzo różni się od kordonka polskiej Ariadny.

Wybrałam najtańszą perłówkę z ofert pasmanterii internetowych. Ta kosztowała 3.90 za motek, perłówka DMC kosztuje prawie 8 złotych. 

Kiedy kupuję coś to, aby wtopić w to koszt przesyłki, muszę zamówić więcej rzeczy, wtedy koszt przesyłki rozkłada się na cenę tych rzeczy. Dlatego zamówiłam kilkanaście kolorów i w tym przypadku ważne dla mnie było, aby kolory różniły się. Gdyby przesyłki nie były takie drogi, do próby mogłam zamówić parę motków i po sprawie. A tu mi pan posyła dwa takie same kolory. No cóż, płakać nie będę, ale trochę mnie to wkurzyło. Nie dość, że miały być  dwa kolory zbliżone, to jeszcze ten niby zbliżony okazał się powtórką zamówionego przeze mnie.

No, ale jakby nie było, w nici do haftowania jestem nieźle zaopatrzona.


Ta perłówka jest bardzo miękka i na szpulce ładnie błyszczy. Kolory są nasycone. Wyprodukowała ją MEZ  na Węgrzech. Motek ma 77 metrów i waży 10 gram. Nici są w 100 % bawełniane. Zaleca się szydełko o grubości o 1-1,25 mm.

Mnie te nici wydają się ciut cieńsze od typowego kordonka numer 8. Porównałam z muliną- wychodzi grubość kordonka równa, mniej więcej, czterem nitkom muliny.

Miłego dnia.


sobota, 8 czerwca 2019

Nowy haft rococo


Kolejny haft ściegami rococo (haft brazylijski). 



Tym razem  zrobiłam owijki i narzuty nićmi  TULIP firmy Yarn Art. Nici te mają grubość, mniej więcej, kordonku 8. Są śliskie i ślicznie błyszczące. Jednak jako owijka już tak bardzo nie błyszczą. Zasada jest taka- im cieńsze nici, tym więcej trzeba nawinąć nawojów (Bullion Stitch) lub zrobić narzutów w ściegu Cast- On (płatki w niebieskim kwiatku).
Dla chcących nauczyć się tego, w sumie, prostego ściegu- wideo

I tak:
- nawijka (Bullion Stitch) nicią różową- 60 nawojów,
- nawijka (Bullion Stitch) nicią jasnoniebieską- 50 nawojów,
- płatki niebieskie- ścieg Cast-On- 40 narzutów,
- pręciki (Bullion Stitch) ciemnoniebieskie: 50 i 40 narzutów muliną DMC  (dwie nitki).

Taka liczba nawojów, czy narzutów jest dosyć uciążliwa, bo bardzo ciężko jest przesunąć igłę przez nie.  Ale trening czyni mistrza. Zauważyłam, że coraz lepiej mi to idzie. Wprawdzie nie jest to jeszcze cud-miód, niemniej  ja już zauważyłam dosyć spory postęp. Pewnie po zrobieniu około stu, tego typu, haftów, dojdę do takiej wprawy i takich efektów, jakie mają panie instruktorki, uczące tych ściegów na filmach.

Pozostałe ściegi to:
- French Knots: białe pętelki wzdłuż łodyżek i różowe w środku niebieskiego kwiatka
- Couching stitch: jasnozielone i ciemnozielone łodyżki
- Fastryga: ciemnozielone łodyżki,
- Bullion Stitch: ciemnoniebieskie „pręciki”, różowe oraz jasnoniebieskie płatki w mniejszych „kwiatach”.
Haft ozdobiłam malutkimi perełkami w środku niebieskiego kwiatka i dużymi perełkami u nasady owijek.

Ja wiem, że niektórych mogą znudzić opisy techniczne, ale dla tych, którzy chcą spróbować haftu rococo, mogą się przydać.
Najbardziej brakuje mi właśnie takich danych. Są panie, które pokazują materiały potrzebne do haftu, nici, tkaninę, igły, ale większość z nich na tym kończy. Ile nitek tych nici, jak gruba ma być igła, jaka tkanina jest najlepsza, tego najczęściej trzeba się domyślić, obserwując tutek, albo uczyć się na własnych błędach. Oglądając tutoriale, trudno też wyczuć, jakiej wielkości jest dany haft. Uczę się tego, porównując wielkość dłoni lub palca instruktorki do elementów  we wzorze. Wzór też często jest podany bez wymiarów. Jak jest za duży, to może nie udać się z doborem nici i z małym jest to samo. Liczbę nawojów i  narzutów przetestowałam na tym hafcie sama. Tak długo prułam, aż w końcu trafiłam.
Wykorzystałam wzór- górny rząd, środkowy.
 Wzór wzięłam ze strony:http://gallery.ru/watch?a=3hQ-hTz0

środa, 5 czerwca 2019

Kolejna próba z mulinkami nowosolskimi


Prób przydatności mulinek nowosolskich ciąg dalszy.  Wprawdzie da się nimi haftować niektóre ściegi rococo, ale do haftowania większych powierzchni nie nadają się. Zresztą to rococo też  nie jest rewelacyjne.  Myślałam, że jak są te mulinki w miarę grube, to szybko i ładnie będą pokrywać powierzchnię. Nic bardziej mylnego. Wprawdzie szybko się nimi haftowało, ale o jakimkolwiek równym kładzeniu się nici na tkaninie można zapomnieć.
Kiedy je kupowałam, zasugerowałam się ich ładnym błyszczącym wyglądem na zdjęciach w sklepie internetowym, no i ceną, bo w zestawach szpulki były o 1/3 tańsze od kupowanych solo.
To są zdjęcia ze strony sklepu- zrobiłam zrzut dwóch zestawów




A tak wyglądają na moim zdjęciu, zrobionym zaraz po ich kupnie.
 Myślałam, że jeżeli noszą nazwę „mulinki”, to będą jak mulina- błyszczące i miękkie. Tymczasem są one matowe i mają sztywność sznureczka,

dlatego nie poddają się podczas zapełniania powierzchni wzoru. Przez jakiś czas męczyłam się przy haftowaniu nimi, w końcu wszystko sprułam i wzór wyhaftowałam na nowo muliną DMC i Anchor. 
To jest haftowane mulinkami
A tak wygląda haft zrobiony DMC i Anchorem
Wyraźnie widać różnicę.
 
Mam jeszcze pomysł na te straszne mulinki- spróbuję nimi wyhaftować jakiś wzór krzyżykiem na rzadszej kanwie. Może to chwyci?
Dodatkowo, by zobaczyć, jak to wygląda z  dzierganiem nimi zrobiłam na szydełku łańcuszek oraz parę słupków- poddają się, ale nie są zbyt śliskie. No i nie mają połysku.
Interesuje mnie, czy ktoś próbował nimi zrobić coś na szydełku i jakie ma o nich zdanie.
Coraz bardziej jestem skłonna przyznać, że po prostu nacięłam się na te nici.

czwartek, 30 maja 2019

A kiedy haft duży nuży....


Haftuję teraz dwa duże wzory (mają spore szanse zostać ufokami). Są one fajne, ale czasami stają się nużące, dlatego w przerwach zrobiłam trzy igielniki. Każdy w innym stylu.
Dwa haftowałam mulina DMC Etoile, którą upłynniam, bo nie planuję więcej jej kupować. Dobrze wygląda tylko na zapełnionych elementach haftu, do haftu rococo się raczej nie nadaje, a krzyżyków na razie nie stawiam. 
Na tych fioletowych płatkach Etoile wygląda ładnie. Nawet widać, że pobłyskuje. Środki kwiatów wypełniłam drobnymi koralikami, a brzeg igielnika obszyłam taśmą koralikową.

 Tył tak wygląda- jest to filetowy welur.
Pierwszy raz szyłam na maszynie kwadratowy igielnik. Trudność polegała na wywróceniu materiału z lewej na prawą stronę i "wypychaniu" rogów. Cała poduszeczka ma boki 7 centymetrowe.
Drugi jest okrągły i haftowany w stylu indyjskiego Rangoli. O tym stylu pisałam TU.
Ten haft też wykonałam muliną Etoile i tu błysków już nie widać. Haft wygląda, jakby był robiony cieniutka wełenką.
Tak wygląda spód poduszeczki
I bok
Szew zamaskowałam łańcuszkiem wykonanym na szydełku z włóczki Boucle.
Do uszycia ostatniego igielnika wykorzystałam haft, na którym testowałam mulinki nowosolskie. Pisałam o tym TU.
Tak prezentuje się gotowy igielnik
Nie macie pojęcia ile do takiego maleństwa wchodzi wypełniacza. Zresztą wszystkie igielniki to pożeracze wypełniacza. Wypycha się je i wypycha, i ciągle wypycha, i ładuje się ten wypełniacz, ładuje, a one ciągle jakieś nierówne i pofałdowane.
Teraz już wiem, że trzeba ładować do oporu i jeszcze więcej. Wtedy igielnik nabiera ładnego kształtu.
Tu dół igielnika
Zrobiłam go z kremowego filcu. Dół igielnika jest usztywniony małą płytką kompaktową. A przy okazji mogę coś doradzić- kiedy dajemy taki usztywniacz, niech to będzie krążek tekturowy, to warto w jego  środku wyciąć dziurę ( tak jak jest w płycie CD). Przez tę dziurę wpychamy wypełniacz i wtedy nie martwimy się, że boki wierzchu nam uciekają spod palców, albo nierówno się układają na okręgu ( możemy je, po zmarszczeniu, przykleić w kilku miejscach do tekturki).
Bok poduszeczki ( tu mi jakoś krzywe wyszło- w realu jest wszystko ok)
Szew między spodem, a wierzchem zakryłam taśmą z pomponikami.
Wzory wzięłam z Pinterestu, wzór na ostatnim igielniku jest mojego pomysłu.








sobota, 25 maja 2019

Nowe rococo i dalsze testowanie.


Podobają mi się hafty ze ściegami rococo (haft brazylijski), ale wykonywanie ich to ciągle dla mnie droga pod górkę. Postanowiłam jednak nie poddawać się i powstał kolejny. Wzór wybrałam niewielki- wydawało mi się, że nie jest skomplikowany. Na Pintereście nie znalazłam „gotowca’, a taki często pomaga mi w uzyskaniu dobrego efektu. W rezultacie chyba źle odczytałam na wzorze te elementy, które tworzą w moim hafcie niebieskie kwiatki. W podobnych haftach są to owijki, a moim zrobiłam ścieg narzucany ( Cast- One Stitch- narzuty na jednej nitce). Są dwa sposoby wykonywania narzutów- jednostronne (tylko prawa lub tylko lewa strona) oraz naprzemienne (lewa-prawa). Ja zrobiłam narzuty jednostronne- lewe. Skomplikowało to o tyle sprawę, że musiałam je „odwracać” na prawą stronę przy wykonywaniu „płatka” z prawej strony. Sprawy nie ułatwiała również mulina DMC Etoile. Wykombinowałam sobie, że fajnie będzie jak te niebieskie będą lekko pobłyskiwać. No i wtopiłam. Etoile nie nadaje się na takie ściegi. To znaczy może i nadaje się, ale haft nie będzie śliczny, gładki i równiutki. Etoile ma strukturę miękkiej wełenki i zawsze w haftach płaskich czy rokoko będzie sprawiała wrażenie lekko „mechatej”. A do haftu rococo trzeba nici gładkich, śliskich i raczej błyszczących- wtedy jest efekt. Ale olśniło mnie dopiero, kiedy wymęczyłam cztery kwiatki. Trudno, nie chciało mi się pruć i wyhaftowałam wszystkie do końca tą muliną. 

Niebieskie to jeszcze pikuś. Prawdziwa jazda zaczęła się przy środkowych kwiatkach. Pierwszy raz robiłam nawijki  w ten sposób- „wiszące  luźno w powietrzu”. Zawsze przychwytywałam je nitką do materiału, a tu sobie jest taki luźny płatek. Najpierw dobierałam nici. Jedne wydawały mi się za grube, inne za cienkie. Jednego byłam pewna- miał to być kordonek. Spróbowałam błyszczących YarnArt. Po nawinięciu 20 nawojów zrezygnowałam. Nić mi uciekała z igły. Kordonek 5 był z kolei za gruby. Zanim dobrałam te, które wydały mi się najlepsze, to sprułam z 4-5 płatków. W końcu wzięłam  podwójną nitkę kordonku „Kaja” (grubość mniej więcej potrójnej nitki muliny) i nim wyhaftowałam wszystkie duże płatki. Każdy bordowy płatek ma 40 nawojów, różowy również, ale jest z pojedynczej nitki kordonku 8 „Karat”. Największy problem polegał na tym, że początek i koniec płatka musiał być blisko siebie, a po wyhaftowaniu trzech nie miałam już gdzie wbić igły, nie mówiąc o tym, że dużym problemem było wysunięcie igły do następnego nawoju pomiędzy nitkami płatka. Z igłą też był problem, bo 40 nawojów ledwo mieściło się na 7 centymetrowej igle, a poza tym właśnie taka długa igła jest trudna do przebijania na bardzo krótkich odcinkach materiału. 

Przed rozpoczęciem nawijania trzeba dobrze zabezpieczyć nitkę z lewej strony, bo podczas przeciągania igły przez owijkę, używamy dużej siły. Jak nie zabezpieczymy to węzeł lubi wtedy wychodzić na prawą stronę i można całą robotę rozpoczynać na nowo. Węzłów nie należy zostawiać  w  miejscu haftu ( pod haftem), ponieważ dużo węzłów utrudnia potem wbijanie igły (ja węzły nitek do kwiatków, zostawiałam pod listkami). Po zakończeniu nitkę należy też mocno zaszyć po lewej stronie.
Przy takiej liczbie nawojów należy pilnować, by nitka nawijała się równo i niezbyt ściśle, a równocześnie niezbyt luźno. Jak zbyt ściśle nawiniemy, to jest problem z przeciągnięciem igły przez nawój, jak za luźno- nawijka jest nierówna. Zwężająca się igła też nie dodaje urody owijce, bo pod koniec nawijania owijka jest węższa. Nie rozgryzłam jeszcze, dlaczego niektóre owijki- płatki skręcają się. Mimo ostrożnego, w miarę równego przekręcania nitki podczas ściągania nawoju z igły, płatek i tak ma tendencje do skręcania się. Widać to przy różowych płatkach.

Dane techniczne
Tkanina- bawełna z domieszką sztucznej nitki, jasny beż.
Liście- ścieg Buttonhole, mulina Anchor (3 nitki):
Niebieski kwiatek:
-         płatki: ścieg narzucany (Cast One Stitch- lewostronny), mulina  DMC Etoile (dwie nitki)
-         środek- ścieg Bullion Stitch, biały kordonek Snehurka (podwójna nitka, 12 nawojów)
-         wykończenie- zielone i różowe koraliki
Łodygi- ścieg Couching Stitch, ciemnozielony – potrójna nitka, jasnozielony podwójna nitka muliny Anchor, wykończenie- pętelki francuskie (French Knots), podwójna nitka muliny DMC;
Kwiaty na środku
- płatki ciemne- ścieg Bullion Stitch, 40 nawojów, podwójna nitka kordonku „Kaja”,
- płatki jasne- ścieg Bullion Stitch, 40 nawojów, pojedyncza nitka kordonku 8 „Karat”,
- środki kwiatów- perełki
Wielkość haftu- 14x14 centymetrów
Bullion Stitch, dla przypomnienia

Na co jeszcze można zwrócić uwagę?
- igła, igła jest ważna, powinna być jednak jednakowej grubości na całej długości,
- igła- nie może być za długa, bo są problemy podczas przebijania się na małej odległości np., 1 cm., jeżeli płatki mają końce owijek blisko siebie. Chodzi o tę odległość od a do b na pierwszym rysunku. Tu akurat jest tutek do

Cast One Stitch, ale pokazuje jak igła ma "leżeć" na tkaninie, podczas ściegu narzutowego i owijkowego tak samo. Pote nawinięciu przepychamy igłę z punktu b, przez punkt a i wyciągamy z materiału- owijka czy "narzut" zostaje na nitce, potem nic owijaną "dociągamy" i formujemy np. płatek.


- nawet przy małym hafcie powinien być większy tamborek, ponieważ przy małym nie ma miejsca na wysuwanie długiej igły.
- tkanina powinna być bardzo ściśle tkana (ja mam jeszcze za luźną), najlepiej by to była organdyna, popelina itp. 
- długość nici potrzebna do haftu owijki czy narzutu- lepiej wziąć dłuższą. Owijka zbiera dużo nici i jak jest ona za krótka, to trudno potem zakończyć. 
- nie martwić się, jak coś nie wyjdzie- haft rococo z założenia ma być strojny, dlatego można sobie w miejscu błędu wrzucić koralik, pętelkę francuską, albo inny „ozdobnik”. Oczywiście tak, by wszystko ze sobą grało.
- haft rococo można z powodzeniem prać ręcznie, delikatnie, a potem można wycisnąć z niego wodę rolując w ręcznik i suszyć rozłożony na ręczniku- przed rozłożeniem na ręczniku należy wszystkie wystające elementy ułożyć zgodnie ze wzorem, tkaninę lekko naciągnąć, haft wygładzić. Ja swój potem wyprasowałam w miejscach między haftem.
- lewa strona- u mnie porażka, ale już wiem, jak sobie radzić. Przed haftowaniem, przeciągam nić z węzełkiem pod innym elementem haftu (wtedy nie gromadzi nam się straszna ilość węzłów w jednym miejscu). To samo robię po zakończeniu haftowania. Przed naciągnięciem na ramko-tamborek, można na lewą stronę naprasować delikatnie flizelinę, która zamaskuje niezbyt ładny tył haftu, albo na ramko-tamborek, po naciągnięciu tkaniny nakleić papier, który zasłoni lewą stronę haftu. Co kto woli. Ja zostawiam tył  bez flizeliny i bez papieru, haft wisi, a jego tył przylega do ściany.
Zdaję sobie sprawę z tego, że mój haft jest mocno niedoskonały, ale nie opuszcza mnie dobre samopoczucie, kiedy na niego patrzę, ani nie odchodzi ochota do dalszych prób haftowania rococo. Podobno trening czyni mistrza. Może mistrzem niekoniecznie zostanę, ale sobie  jeszcze trochę potrenuję.

poniedziałek, 4 lutego 2019

A Jaskółka nawija i nawija...


Wpuściłam się w maliny. A wszystko przez moje upodobanie do posiadania wszystkiego w porządku- porządku w sensie braku bałaganu. No nie, przesadnego porządku u mnie nie ma, ale lubię mieć poukładane, posegregowane itp. Mam poukładane w różnych pudełkach materiały do rękodzieła- koraliki, wstążki, koronki, druciki itp. Te rzeczy oraz tkaniny mieszkają w wielkim starym kredensie. Nici do haftu mam posegregowane według rodzaju, grubości albo producenta. Muliny miałam w workach (każdy kolor w innym worku) i trzymałam je w koszu wiklinowym, W drugim koszu wiklinowym trzymam grubsze kordonki, a w jeszcze innym kordonki cienkie. W pudłach plastikowych mam kordonki Tulip oraz inne tureckie, sztuczne jedwabie, nici metalizowane itp. Ostatnio szukałam muliny do haftu, bo już jest na tapecie następne ptaszydło. Wyjęłam taki wór z kosza i grzebię w nim zawzięcie w poszukiwaniu odpowiedniego odcienia niebieskiego. Grzebię, przewracam tymi bobinkami w worze i nijak znaleźć nie potrafię tego, co chcę. W końcu wyrzuciłam całą zawartość wora na stół- szukam, rozgarniam, przegarniam. W każdym worze mam około 50 i więcej bobinek- własnej produkcji- z nawiniętymi nićmi. Niektóre kolory powtarzają się kilkakrotnie. Ogólny chaos i mizeria. Tak się wściekłam, że po chwili siedziałam przed kompem i zamawiałam organizery na mulinę wraz zapasowymi bobinkami. Zamówiłam, dostałam i nawijam te nici, jak świstak sreberka. Ale najpierw pogrupowałam nici, w każdym kolorze, według producenta. Nici, które się powtarzały wrzuciłam z powrotem do worów według kolorów, a te do kosza- nagle wieko się domknęło i jakiś taki luz tam się zrobił? A dotychczas to prawie nogą musiałam domykać, bo wszystko wyłaziło na górę. W sumie mam 8 pudełek-organizerów, a ile bobinek, to na razie nie wiem, bo jeszcze sporo nawijania przede mną.
Taaaa, nie pytajcie o koszty. Trochę to kosztowało. Jednak za cenę każdorazowego mieszania w tych worach i wkurzania się, nie żałuję wydatku. Już widzę, że była to dobra decyzja, bo nareszcie wiem, jakie nici posiadam. Zdarzało mi się kupować nowe, a potem znajdywałam w worze dwie bobinki takich samych. Każdorazowe wysypywanie na stół zawartości wora nie wchodziło w grę. Nie chciało mi się i tyle. Więc grzebałam w tych worach, trzymając je na kolanach, a potem upychałam w koszu. Organizery mają również inny plus- nie dość, że widać kolory nici, to jeszcze nici nie niszczą się tak, jak w worze. Nie układam mulin numerami, bo przy hafcie płaskim, przynajmniej ja, tego nie potrzebuję. Układam je według producenta. W jednym pudełku jeden kolor i jego odcienie. Wiem jednak, że numerami układają panie, które haftują krzyżykiem i mają we wzorze podane numery mulin. Wtedy łatwiej im się rozeznać oraz znaleźć dany numer. Ja dobieram kolory intuicyjnie, albo według kolorów na wzorze. Zresztą moje hafty wzoruję na ilustracjach, kafelkach, starych rycinach itp. Gdybym miała gotowy wzór i podaną do niego paletę kolorów, to musiałabym układać mulinę według numeracji.
Nie przypuszczałam, że mam takie zasoby muliny. Bardzo dużo dostałam od Młodych z Anglii, gdzie synowa wygrzebała mnóstwo pasemek w second hendzie. Sporo muliny, głównie DMC, podarowała mi Anabell- wielkie dzięki:). Dużo też znalazłam muliny podczas porządkowania mieszkania mamy, po jej odejściu. No i wcześniej sama kupiłam sobie, głównie mulinę Ariadny, z której jestem najmniej zadowolona.  
Nawijam mulinę na bobinki i zastanawiam się, jakiej najchętniej używam. Jest to też ważne dlatego, że układając bobinki w pudełkach z przodu daję te, według mnie, lepsze, z tyłu mniej udane. 
Na razie wygląda to tak



Zrobiłam odział muliny od najlepszej do najgorszej, to moje zdanie, przy czym kryteriami są:  połysk, brak plątania się podczas haftowania, ładne rozkładanie się nitek na tkaninie i nasycenie koloru. Mówię o hafcie płaskim.
1. Peri Lusta- stara angielska mulina, prawie już niedostępna na rynku. Dostałam jej trochę w różnych kolorach. Ma piękny połysk, pięknie układa się na tkaninie i nie plącze się podczas haftowania. Jest to nić bawełniana, ale miękka jak jedwab. Chciałam sobie dokupić różne kolory, szukałam i znalazłam na angielskim Ebayu parę ofert. Niestety, nić wycofana z produkcji w latach 80tych i wybór kolorów prawie żaden. Ktoś sprzedaje parę motków z różnych kolorów, ktoś inny więcej motków w jednym kolorze. Szkoda.
2. Anchor- angielska mulina o bardzo ładnym połysku, miękka i ładnie rozkłada się na tkaninie. Jest ciut grubsza od muliny DMC (podwójna nitka podczas haftu) i szybciej zapełnia haft. Ma bardzo ładne żywe kolory no i ich wybór jest duży. Już wiem, że uzupełniać braki będę tym rodzajem nici.
3. DMC- francuska mulina o ładnym połysku, czasem mam kłopot z równym zapełnieniem fragmentu, jest cienka (podwójna nitka podczas haftu- potrójna zbyt gruba) i widać ułożenie nitek, ale nie plącze się przy pracy. DMC ma bardzo duży wybór kolorów.
4. DMC Etoile- więcej nie kupię. Skusiłam się tymi rzekomymi błyskami w hafcie, ale rozczarowałam się bardzo. O niej też już pisałam- kolory matowe, miękka, bardziej przypominająca włóczkę, podczas haftu rwała się i strzępiła tak, jak włóczka, a połysk po wyhaftowaniu jest bardzo nikły. Poza tym kolor biały jest białym brudnym, w niczym nie przypomina śnieżnej bieli. Widziałam zdjęcia haftów wykonanych tą muliną- hafty śliczne, ale nie było widać ekstra różnicy pomiędzy Etoile, a zwykłą DMC.
5. Ariadna- polska mulina- ta stara jest bardziej matowa (mam jeszcze zapas mój i po mamie), ta nowsza już ma ładny połysk. Często podczas haftowania skręca się i plącze, tworzą się supełki. Ładnie rozkłada się na tkaninie, ale jest chyba najgrubsza z tych trzech mulin. Kiedy uzupełniałam brakujące kolory, zdarzało się, że nowa partia odbiegała odcieniem od starej. Poza tym bywało, że na pasemku kolor był nierówno rozłożony.
6. Mulinki nowosolskie- polska mulina, o której pisałam kilka postów wstecz- to inna bajka. Nadaje się do haftu płaskiego na grubszej tkaninie i do haftu rococo mniej delikatnego- świetnie wychodzą pętelki i owijki, szybko zapełnia elementy. Jest matowa i niepodzielna.
Żeby nie zwariować przy nawijaniu oraz rozruszać trochę kości, zrobiłam sobie przerwę i cały dzień szyłam. Ładnie to ktoś nazwał – „uwalniałam szmaty”. Szyłam głównie poduchy, narzutki na pralkę, oraz na kosz, na brudną bieliznę. Takie zszywanie w rodzaju patchworku. Wykorzystałam też haft, który leżał od prawie dwóch lat w pudełku.

To wzór Parolina. Bardzo mi się spodobały te zające. Znalazłam dwie albo trzy części, już nie pamiętam, ale nie znalazłam jednego fragmentu. No i? Poskładałam te, które miałam, zrezygnowałam z prawego skrajnego, za to z prawej strony dohaftowałam choinki z ptakami i wyszedł całkiem fajny hafcik. Gdybym znalazła tę brakującą część oraz wyhaftowała całość, to haft pewnie miałby metr długości.
Tak wygląda nzrutka na kosz na ciuchy do prania. Ułożyłam ją na oparciu wersalki, bo nie mam innego miejsca na robienie zdjeć. 
Haft naszyłam, a brzegi haftu zabezpieczyłam wstążką w kolorze starego złota. Jak to jest? Mam parę pudełek krajek, koronek, wstawek, kupę tego jest do koloru, do wyboru, a jak jest mi potrzebna taśma do obszycia, to nic nie pasuje? Musiałam zadowolić się zwykłą wstążeczką atłasową. Inna rzecz, że chciałam, by kolor tasiemki był, jak najbardziej, zbliżony kolorem do tła. Materiał, na który naszyłam haft, to bawełna w bardzo fajnych, jesiennych barwach. Spód podszyłam żółtą bawełną.

piątek, 11 stycznia 2019

Mulinki nowosolskie- test

Przetestowałam nici nowosolskie. Skorzystałam z promocji w sklepie firmowymi i kupiłam 6 zestawów po 8 szpulek nici, każda ma 50 metrów. Za całość, czyli 48 szpulek zapłaciłam około 90 zł., to z dostawą wychodzi mi około 2,12 złote za szpulkę. Nie wiem, czy to dużo, czy mało, ale normalnie taki zestaw kosztował 19,99 złotych.

Zrobiłam próbny haft, bo chciałam wiedzieć, czy nić ta nadaje się do haftowania. Szczególnie interesowało mnie, czy nadaje się ona do haftu rococo. Dlatego na tych ściegach się skupiłam. Producent nazywa te nici mulinkami. Faktycznie przypominają mulinę, ale muliną stricte nie są.  
Tu porównanie grubości nici
Moje uwagi:
- nić jest mocno skręcona, przypomina cienki sznureczek,
- grubość nici jest, mniej więcej, taka sama jak w kordonku 8, albo 4 nitki muliny razem,
- w dotyku jest trochę szorstka, nie przeszkadza to jednak w haftowaniu,
- haftuje się nią szybko, podczas haftu nie skręca się i nie „ucieka”,
- bardzo łanie owija się wokół igły i łatwo robi się nią narzuty na igłę,
- bardzo ładnie „kładzie się’ na materiale, ładnie wypełnia wzór,
- nadaje się raczej do haftów większych (większe elementy) i na pewno nie nadaje się do haftowania np. cieniutkich łodyg, czy pręcików,
- jest mało błyszcząca i to należy brać pod uwagę przy wyborze haftu oraz ściegów. Przypomina bardziej matową nić bawełnianą niż błyszczący jedwab, czy mulinę DMC (na zdjęciach u producenta ona pięknie błyszczy, w rzeczywistości jest matowa z lekkim połyskiem). Mam wrażenie, że dobrze będzie wyglądała w zestawie z surowym lnem itp., a nie w bogatym hafcie rococo. I chyba do haftowania moich ptaków również się nie nadaje.
- podczas haftowania tą nicią, należy używać igły z dużym uchem- podczas nawlekania rozdwaja się.
- w hafcie krzyżykowym przejdzie pewnie przez kanwę 14ct, przez 16ct i 18ct raczej nie. Jest zbyt gruba. Do delikatnego haftu na lnie chyba się nie nadaje. Jednak to już indywidualny wybór jest.
Ja swoje wykorzystam, ale nie wiem, czy się skuszę na ponowny zakup. Chyba jednak nie.
Z haftu jestem zadowolona. Tym bardziej, że wzór powstawał na bieżąco. Zwykłą  muliną wyhaftowałam cienkie łodyżki i pręciki niebieskiego kwiatka. Reszta haftowana jest nićmi nowosolskimi. Haft ma 7 centymetrów wysokości i zrobiony jest na kremowej tkaninie (a na zdjęciu wyszła szara- sama się zdziwiłam i poszłam sprawdzić, jaka ta tkanina jest- i wierzyć tu potem, że hafty jest ładniejsze są w rzeczywistości niż na zdjęciach w Necie)

W zestawach są takie kolory:
Beże i Natury (bielony, natura, ecru, słoma, orzech, beż, ugier, rudy)
Czerwienie i Róże (róż pudrowy, róż, malina, łosoś, koral, czerwony, rubin, bordo)
Żółcienie (biały naturalny, wanilia, brzoskwinia, cytryna, seledyn, żółty, pomarańcz, cynober)
Zielenie (biały naturalny, pistacja, mięta, limonka, oliwka, zielony, butelka, czarny) 
Błękity i Szarości (błękit, niebieski, chaber, turkus, gołębi, popiel, stalowy, granat)
Brązy (bielony, fiolet, jagoda, umbra, jasny brąz, brąz, czekolada, czarny).

Patrzyłam dzisiaj na stronę sklepu producenta (TU)- niektóre zestawy już się skończyły. 
Uwagi na stronie sklepu:
 
Konserwacja:
Prasowanie dopuszczalne w temperaturze do 120°C,
Pranie normalne i gotowanie w temperaturze nie przekraczającej 90°C,
Suszenie bębnowe przy normalnych obrotach,
Można stosować ogólnie dostępne odplamiacze,
Nie czyścić chemicznie,
Nie bielić (chlorować).




poniedziałek, 8 października 2018

Nowość


Mulina DMC Etoile. Od razu miałam na nią ochotę, jak tylko przeczytałam, że ukazała się nowa nić do haftu. Przeszukałam sklepy internetowe i znalazłam na zagranicznym taką notkę na temat tej muliny. Tłumaczenie bez poprawek.
DMC ubrało ich splot bawełny
„Nie jest to metaliczne włókno i nie jest to tradycyjna bawełna z domieszką nici. Wygląda dokładnie tak, jak skręcona bawełna, a przy najsłynniejszej nici z muliną ma 8-metrowe motki i 6 pasm. Jednak jego skład czyni go zupełnie innym: 73% bawełny i 27% poliamidu lureksowego! Dzięki tej specjalnej mieszance Étoile z DMC błyszczy jak letnie niebiosa!
Jego nazwa mówi wszystko: Étoile oznacza " gwiazdkę " w języku francuskim i ma sprawić wrażenie uroku! Po prostu używaj go jako tradycyjnej bawełny (mają również ten sam rozmiar), a zobaczysz, że przy szyciu nie są możliwe żadne węzły:-)
Dostępny w 35 kolorach, opracowany na podstawie bestsellerów na świecie, jest bardzo łatwy do wyboru, ponieważ kolorowe dorsze są takie same jak w przypadku zwykłej bawełny z linką, ale z dodatkiem litery "C" , aby ułatwić ich dostrzeżenie. Kolory odcieni Étoile obejmują najbardziej rozpowszechnione kolory z DMC, takie jak biały, ecru, 310, 321, 816 i 738, a wszystkie z nich poddawane są specjalnemu procesowi podwójnego golenia, dzięki czemu są szczególnie żywe.
 https://translate.google.com/translate?hl=pl&sl=en&u=https://www.casacenina.com/blog/dmc-etoile-the-evolution-of-cross-stitch-floss.html&prev=search

Potem znalazłam w jednym polskim sklepie ( i wtedy tylko w tym, a po dwóch dniach pojawiły się już w innych)  21 kolorów muliny DMC Etoile. Zamówiłam wszystkie kolory w tym sklepie- ponoć w nim przepłaciłam, bo cena za jeden motek wynosi tam  6.90. Ponieważ  mulinę kupiłam w zestawie, to wyszło na to, że cena jej spadła o 1,20 za motek.

Brakujące kolory muliny Etoile, kupiłam w innym sklepie internetowym. Za motek zapłaciłam o złotówkę taniej. Wychodzi na to, że cena tej muliny waha się od 4,90 do 6.90 za pojedynczy motek. Jak wbijecie w Net hasło Mulina DMC Etoile, to pojawią Wam się sklepy z tym cudem.
Tak wyglądają nitki w pasemku
Coś nie gra z kolorem białym. Białe Etoile jest ciut jaśniejsze od perłowego. Kupiłam mulinę białą- oznaczenie Blanc- na pierwszym zdjęciu widać na banderoli. Po nawinięciu na bobinkę wyszło, że biały wcale nie jest biały, a raczej brudny biały.

Porównałam go z perłowym DMC Etoile ( na drugim zdjęciu leży z prawej strony osobno) i biały jest tylko lekko jaśniejszy.

Na zdjęciu są białe muliny: DMC, Ariadny i DMC Etoile. Wyraźnie widać różnicę w bieli na niekorzyść Etoile





Uwagi podczas haftowania- haft płaski i rococo:
- nie nadaje się do szycia igłą zatrzaskową – przy nawlekaniu zrywa się.
- pojedyncze nitki różnią się w zależności od koloru muliny- jedne są sztywne (np. w granatowej), inne bardzo miękkie ( np. w ciemno zielonej),
- w niektórych kolorach (np. w ciemno zielonej) nitka  zrywa się w taki sposób, jak cieniutka wełenka.
- owinięty wzdłuż bawełnianej nitki lureks tworzy minimalne wypustki, co czasem czuć przy przeciąganiu nitki przez materiał. Myślę, że to zależy od gęstości materiału. Pewnie przy haftowaniu krzyżykami, w ogóle nie będzie tego czuć.
- po wyhaftowaniu kawałka ściegiem sznureczkowym, trudno zauważyć połysk,
- należy haftować krótkimi kawałkami nitki,
- pod koniec haftowania nitka lekko się mechaci,
- spróbowałam też zrobić, z dwóch nitek, owijkę (20 nawinięć)- słabo to wyszło. Nić się nierówno owija i nie widać połysku. Być może dwie nitki to za mało i należy robić owijki z czterech lub więcej nitek.
- trzeba zahaftować większy element haftu, by dostrzec na nim połysk i wtedy rzeczywiście ładnie pobłyskuje.


Moje uwagi na minus:
- większość kolorów jest przydymiona,
- pasemka lureksu nie na wszystkich kolorach błyszczą jednakowo,
- sama nitka muliny nie błyszczy tak, jak tradycyjna,
- mulina bardziej przypomina wełenkę niż bawełnianą nić,
- źle się nawija na  bobinkę, bo jest miękka, wraca w skręty, w które została spięta banderolami, nie da się wyprostować, pętli się,
- niektóre kolory trochę odbiegają od kolorów tradycyjnej muliny DMC, chociaż numery mają te same,
- miałam nadzieję, że będzie bardziej błyszcząca,
- biały kolor to jakieś nieporozumienie- bardzie przypomina szary, albo brudny biały.


Mam wszystkie 35 kolorów. Generalnie nie żałuję zakupu, chociaż moje oczekiwania były trochę inne. Robię tak różnorodne projekty, że na pewno te mulinę wykorzystam, ale szału nie ma.

P.S.Tak wygląda ta nowa mulina. Bardziej błyszczy szara, mniej zielona.


UWAGA!
Dzisiaj otrzymałam informację ze sklepu, w którym kupiłam komplet muliny DMC Etoile, że wpisano na stronie błędnie cenę. W związku z tym sklep jest mi winien trochę pieniążków.
Piszę tu o tym dlatego, że ta cena 6.90 za motek była niewłaściwa. Teraz motek w tym sklepie kosztuje 5,90. Cieszę się, że są uczciwi sprzedawcy.