sobota, 20 marca 2021

Wielkanocne kury berlingot

 Nie mam nastroju do haftowania większych wzorów, chociaż mam kilka rozpoczętych. Tak sobie myślę, że przecież ja wcale nie muszę zmuszać się, by te hafty „na już” kończyć. Mam problem z tym odpuszczeniem sobie- nauczyłam się każą rzecz doprowadzić do końca. Przynajmniej w życiu tak robię- nie przesuwam, nie odkładam, kończę zaczętą pracę, jeżeli mogę, robię od razu. A tu? Już wiem, iż każde haftowanie „na siłę” nieciekawie się kończy. Czasem trzeba pruć, a i przyjemność z haftowania coraz mniejsza. Pojawiają się nerwy, przymus, wyrzuty sumienia- nową rozpoczynam, a stare leżą. To nie ta droga. Haftowanie ma być przyjemnością, a ja ciągle zapominam, że nic mnie nie goni, że to moja decyzja- haftuję dalej, czy na razie odkładam. Nadal uczę się takiego podejścia do haftowania. Teraz robię małe rzeczy- rezultat pracy jest szybko widoczny. Zakochałam się w biscornu, berlingotach i truskawkach. Podobają mi się różnego rodzaju zawieszki- od tych „szmacianych”, przez „filcaki” po haftowane. Wszystkiego chciałabym spróbować zrobić.

Wyhaftowałam pierwsze kury. Bez przekonania, że mi się jakoś ekstra podobają, ale chciałam spróbować zrobić taką kurkę. Uszyłam dwie.


Tak wyglądają hafty. Przy takich drobiazgach trzeba bardzo uważać, by nie minąć kratki- liczyć, liczyć i jeszcze raz liczyć, bo potem to się mści.

Jedna kura jest zielona, druga z przewagą żółtego.

Kura zielona z przodu. Akurat z przodu kury wyglądają śmiesznie, oczka niby nierówne, chociaż na tej samej wysokości przyszyte, łepek spłaszczony. 


Spód kury zielonej.  U tej kury spód jest haftowany i dodatkowo ozdobiony koralikami. Gdybym wiedziała, jaki będzie skutek, nie wyhaftowałabym tego fragmentu, a tym bardziej nie przyszyłabym koralików. Spowodowały one to, że kura stoi krzywo. żadne formowanie nie pomaga. Haftowałam ją pierwszą, dlatego nie pomyślałam, że koraliki będą miały takie znaczenie.

Kura zielona z boku. Dużym problemem było dopasowanie dziobów. Kury, które oglądałam, miały przyszyty koralik, albo kilka uformowanych w kształcie dzioba. Dziwnie to wyglądało. Spróbowałam z dwoma podłużnymi koralikami tak, jak to ma oryginalna, żółta kura i udało się. Jednak, co się namęczyłam, żeby te korale ułożyły się w kształt dzioba i stały, to moje. Jak jeden już sterczał, to drugi kładł się wzdłuż szwu. I tak na zmianę. Ale są- drobne zwycięstwo nad oporną materią😀.
Tył kury zielonej. W oryginale ta kura jest żółto złota. Wydawała mi się trochę mdła kolorystycznie. Dobrałam kolor zielony.

Kura żółta. Tu też zmieniłam kolory
W miejscu, gdzie jest rząd krzyżyków od żółtego trójkąta w tył, w oryginale są dwa rzędy drobnych koralików. Zrobiłam inaczej, bo nie mam odpowiedniej igły do przyszywania takiego drobiazgu.   Fioletowe cekiny przytrzymałam małymi koralikami i tu jeszcze igła dała radę, ale gdy takie same koraliki przyłożyłam do planowanych do wyhaftowania nimi rzędów, okazało się, że są jeszcze zbyt duże i się nie zmieszczą. Ale pustkę trzeba było czymś wypełnić, dlatego wyhaftowałam rząd krzyżyków.

Tył też jest wzbogacony.. Dodałam ten żółty kwadrat dookoła fioletowej gwiazdy, Spód kury żółtej jest gładziutki, żadnych haftów, żadnych koralików- kurka siedzi równiutko.

Obie kurki z tyłu. Ta zielona wyraźnie ma coś z błędnikiem. 😀😀. Mogłabym te koraliki wypruć, ale jest to raczej niemożliwe. Szkopuł w tym, że często koraliki przyszywam nicią monofilową i lecę do jej wykończenia.  Nie pamiętam, jak u tej kury było, ale mogło być tak, że kiedy przyszyłam ostatni koralik na spodzie i starczyło mi nici, to zaczęłam haftować koraliki z boku. W momencie, kiedy zacznę wypruwać te z dołu, posypią się te z boku. Nie mam ochoty już się w to bawić. Kury są prototypami, to kury doświadczalne, wiem gdzie są trudności, czego nie należy przy takich "zabaweczkach" robić i na co uważać. Prototypy pójdą na półkę i tam będą sobie stały.


Nie mam wprawy w tworzeniu aranżacji, by pokazywać swoje wytwory. 

 

Wzory na haftowane kurki znalazłam na Pintereście

Wzór żółtej

 

Wzór zielonej.


 

Miłego dnia😀


16 komentarzy:

  1. Przeurocze te kurki :)))). Z koralikami zrobiłaś mistrzostwo świata, te dziobki zwłaszcza! Haftowałam kiedyś coś większego z koralikami, które też powinny leżeć w konkretną stronę i wiem, ile zdrowia mnie to kosztowało :). Tę kurkę siedzącą na koralikach zmień może w zawieszkę, doczep jakiś sznureczek i niech sobie wisi jak bombka. Albo umość obie na jakimś gniazdku z sianka, żeby w miękkim podłożu lepiej "siedziały".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że dzióby dały mi w kość.Pomysł z zawieszką jest kapitalny, dziękuję za podpowiedź.

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się ten twój wpis na początku, też tak miałam, juz nauczyłam się , że nic na siłę i nic szybko, staram się jak coś zacznę to doprowadzam do końca jest to trudne, ale wejdzie w nawyk kurki sa piękne, ale nie wiem czy poradziłabym sobie z takimi maleństwami - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak mi coś nie idzie, to nawet nie zmuszam się. Wiem, że tylko pogorszę sprawę. Po jakimś czasie wracam do haftu i szybko go kończę. Faktycznie takie małe wytwory czasem plączą się między palcami. Nie wiadomo, jak złapać, by nie zepsuć już zrobionego, a jeszcze trzeba coś wykończyć.

      Usuń
  3. A ja ciągle sobie odpuszczam i dziesiątki rozpoczętych i niedokończonych prac leży głęboko schowanych...czasem mnie straszą jak na nie wpadnę...
    Świetne te kurki! A wiesz, że ostatnio oglądałam podobne i zastanawiałam się czy nie zabrać sie za nie...ale Twój wzór wydaje się prostszy. Bardzo podoba mi się pomysł z grzebykiem zrobionym z koralików. Ogółem to ostatnio wolę takie drobiazgi chociaz czasem są bardzo pracochłonne.
    Wiesz znowu nie mogłam wejść do Ciebie przez komentarz a awatar Jaskółka...pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też sporo takich prac. A przecież nikt nas nie zmusza, by je szybko zrobić. To ma być przyjemność. Jest parę wzorów na te kury. Wybrałam takie, które wydawały mi się i proste i szybkie w haftowaniu.
      Nie mam pojęcia, co wyczynia bloger. Kompletnie. Może inaczej mnie sobie oznacz, jeżeli chcesz mnie tutaj odwiedzać:)

      Usuń
    2. Ja mam Twój blog na liście czytelniczej i w obserwowanych, tymi drogami można wejść. Natomiast nie da się do Ciebie wejść przez avatar przy komentarzu, bo nie masz ustawionego profilu publicznego. Musiałabyś zmienić to w swoich ustawieniach (ustawienia>ogólne>profil użytkownika>prywatność>udostępnij mój profil).

      Usuń
    3. Aaaaaaaaaaaaaaaaa.... no tak, ale ja nie chcę udostępnić i dlatego wyszło:) Rozumiem, że to utrudniło:) Tylko wiesz, po tych awanturach blogowych, kiedy zrobiono ze mnie total jędzę i wredę, nie mam ochoty udostępniać więcej, niż jest konieczne. Dobrze, że z listy wchodzisz:)

      Usuń
    4. No tak, mam jeszcze jeden blog, gdzie toczy się życie bez rękodzieła:)U Ciebie wpiszę adres, bo na ten blog wchodzą znajomi z Facebooka ( tu ze wsi), których na tamtych nie chciałabym widzieć.

      Usuń
  4. Ja jednak wolę kończyć to co zaczęłam. Moją słabością jest oprawianie haftów. Zdecydowana większość nigdy się tego nie doczekuje. Oprawa jest kosztowna a ja wolę wydać na materiały do następnych prac ;)
    Zaczęłam się ostatnio zastanawiać czy nie zrobić wyprzedaży, tylko że ja żyłki do handlu nie mam... nie wiedziałabym nawet jaką cenę dać ;)
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kurkę, która krzywo stoi zawieś na wstążeczce. Niech ślicznota towarzyszy jajkom na baziach :)

      Usuń
    2. Mam kilka haftów i nie wiem, na co je przeznaczyć. Oprawić raczej się nie da, bo to spore. Może zrobić z nich kilimki, ale gdzie je wieszać? Poduchy? Jest pies i wszystkie dotąd wyhaftowane siedzą w szufladzie. Tylko ptaki oprawiam w te ramkotamborki. Nasze hafty nie mają ceny. To znaczy mają, ale nikt za to nie zpapłaci tyle, ile one są warte. Mam gdzieś tutaj na blogu post poświęcony wycenie rękodzieła. To temat nie do ogarnięcia. Na jedna kurkę poświęciłam mniej więcej 3-4 godziny. Godzina pracy kosztuje teraz około 12-13 złotych. Kurka musiałaby kosztować najmniej 50 złotych. Niech kosztuje około 20 złotych (praca niezapłacona), a i tak ludzie się popukają w czoło, jak usłyszą taką cenę. Z Biscornu, które ostatnio tu pokazałam, musiałabym policzyć około 100 złotych. Zapomnij, nikt za taki "bzdet" takiej forsy nie da.Policz sobie, ile przeznaczasz godzin na haft i pomnóż przez minimalną stawkę godzinową.
      Tak, doszyć do kurki sznureczek i powiesić, to jest dobry pomysł:)

      Usuń
  5. Te kurki bardzo mi się podobają. Mniejsze hafty dają szybszy efekt i nie zniechęcają. Kiedyś miałam dużo zaczętych prac. Wprowadziłam dyscyplinę i teraz póki nie skończę nie zaczynam nowej chociaż mnie bardzo korci . Pozdrawiam serdecznie 🌷🌷🌷🌷

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe dają szybki efekt, ale jest druga strona medalu. Te drobiazgi wymagają zręcznych palców, a moje robią się coraz bardzie kołkowate. Jednak nic to, zaciskam zęby, szukam wylatujących z palców koralików, nawlekam po raz n-ty nitkę, która złośliwie wylatuje z ucha igły, rozplątuję supełki, bo akurat w najbardziej newralgicznym miejscu się robią itd, itp. Ale jak już opanuję te złośliwości przedmiotów martwych i patrzę na wykończony drobiazg, moja radość jest podwójna.

      Usuń
  6. Jakie one fajne!!! :))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem.
Będzie mi miło, gdy zostawisz komentarz. Staram się odpowiadać nawet w starszych postach.