czwartek, 13 lutego 2020

Koliber


Haftowałam go, wykorzystując wzór- malunek akwarelą chyba. Kolory, w większości, sama dobrałam, by koliber był bardziej wyrazisty. Wyhaftowałam i jakoś nie bardzo mi się podoba. Jest rozmyty, mimo tych mocniejszych kolorów. I powinien być lżejszy, jak koliberek.
Tu wzór



 Mój haft


Cały haft w ramce
Materiały:
Tkanina- kremowa bawełna z dodatkiem sztucznej nitki.
Nici- mulina DMC, Anchor, Perei Lusta i Ariadna (podwójna nitka).
Wymiary haftu 13/15 centymetrów







wtorek, 4 lutego 2020

Proza życia.


Dopadła mnie proza życia.  Nudna i pracochłonna. Zamiast haftować następnego ptaszora, musiałam zając się nawijaniem nici na bobinki. Dlaczego? Ano zapasowe nici trzymałam w wiklinowych koszach, które stały przy ścianie za moim fotelem, przy biurku, przy którym pracuję. Kosze sobie stały, a ja używałam nici już nawiniętych, posegregowanych w  pudełkach, spokojna, że opanowałam w nich panujący chaos. O naiwności. Przyszła zima, przyszło ogrzewanie domu a wraz z nim zagościł na ścianie, przy podłodze, grzyb. Niewiele go było, ścianę spryskałam. Poszedł sobie. Ostatnio patrzę, a tu w innym miejscu, za koszykami ściana czarna. Grzyb wrócił.  Spryskałam ścianę, wymyłam i zadowolona ustawiam kosze z nićmi na swoje miejsce. Dotykam jednego z nich- lepki jakiś, czarny…. Rany boskie, grzyb opanował wszystkie trzy koszyki z nićmi. Patrzę do środka, a tam czarno. Dobrze, że te zapasowe muliny i inne nici, trzymałam posegregowane w workach foliowych, bo musiałabym je wyrzucić.  Kosze wymyłam i zaniosłam do piwnicy- z nich już nic nie będzie, raz zadomowiony grzyb w wiklinie raczej jej nie opuści. Nie chciałam też ryzykować i postawić je znowu przy ścianie. Musiałam kupić bobinki, nowe pudełka i wszystkie zapasy nawinąć na te bobinki. Kordonki włożyłam do nowych worków i trzymam je teraz w szafie. Tym sposobem zrobiłam porządek w reszcie nici.  Jednak, na następny haft musicie trochę poczekać. Jeszcze trochę mam tych nici do nawinięcia.
Zamieszczam zdjęcia pięknych, niebanalnych prac.
Wszystkie znalazłam na Pintereście







poniedziałek, 3 lutego 2020

Zaniżanie ceny


O cenach rękodzieła raz jeszcze. Jest tutaj w zwyczaju, że kiedy są jakieś przeglądy, finały konkursów czy też zbliżają się święta, KGW organizują kiermasze z wyrobami rękodzielniczymi.  Byłam na takim przed świętami BN, by zobaczyć, jakie prace na nim panie prezentują. Są one różne, od szydełkowanych drobiazgów, przez rzeczy zdobione dekupażem, haft (krzyżykiem a jakże), obrazy malowane, po różne duże i mniejsze rzeczy robione i zdobione różnymi technikami. Jedne bardziej wpadające w oko, inne raczej z pogranicza kiczu. O gustach podobno się nie dyskutuje i ponoć „każda potwora znajdzie swojego amatora”, toteż o tym nie będę tutaj pisała. Natomiast uderzyły mnie ceny tych wyrobów. Prawie każdy miał cenę, według mnie, mocno zaniżoną. 

No, bo jak spojrzeć na cenę tej choinki, to wierzyć się nie chce, że 30 złotych jest prawdziwą ceną tego wytworu ( na zdjęciu słabo ceny widać, to coś- Mikołaj? krasnal? mała choineczka? z prawej strony kosztuje 10 złotych). Policzmy- styropianowy stożek około 30 centymetrów- od 18- 24 złotych, wstążeczka, powiedzmy 5 złotych, robocizna- 1 godzina waha się od 15 do 17 złotych i jeszcze klej. Nie wiem jak długo się taką choinkę składa, ale nawet jak się ma odpowiedni przyrząd, to chyba z godzinę zejdzie na samo składanie wstążeczek. Potem jeszcze układanie, klejenie, wykończanie- gwiazdka na górze- powiedzmy złotówka + koraliki. Wychodzi mi, że taka choinka powinna kosztować, co najmniej 35 złotych  i  więcej. Natomiast cena, którą pani podała jest poniżej kosztów.  Czyli nawet, jak „lubi to robić”, to nie zwróci się jej koszt nawet za materiały. To samo dotyczy bałwanka, który stoi dalej, kosztuje tyle samo, a jest większy i to sporo.
Aniołki szydełkowe (15 centymetrów) były po 10 złotych, bombki około 10 centymetrów, bogato zdobione koronką i tasiemkami 12 złotych. A teraz jak zjawi się obok tego stoiska stół z podobnymi wyrobami, to co ma zrobić osoba, która chce podać cenę za swoją pracę? Cenę, która, według niej, zwróci jej koszty i pracę, i jeszcze trochę da zysku? Nie zwrócisz uwagi tej, która zaniża ceny, bo wzruszy ramionami i powie, że jej to nie przeszkadza, że „ona to lubi”. Rozmawiałam z panią, która zrobiła przepiękny sutaszowy komplet- kolczyki i bransoletkę. Opowiadała mi, jak to znajoma strasznie chciała taki komplet, pani podała cenę ( 60 złotych za całość), na co usłyszała: „No coś ty, tak drogo?” A komplet był, co najmniej, o 30 złotych więcej wart. Wracam do tych cen z kiermaszów, prosiłabym, abyście napisały, co sądzicie o takich  posunięciach? Nie chodzi mi o wycenę rękodzieła, które sprzedawane jest w sklepach internetowych- chodzi mi o kiermasze wiejskie i jeżeli ktoś robi takie wstążeczkowe cuda, ile tak naprawdę są warte ta choinka oraz bałwanek. Jak się bronić przed stosowaniem cen zaniżonych?

PS. To samo dotyczyło wyrobów z dekupażem, malowanych sklejek i nawet haftów.