niedziela, 24 stycznia 2021

Oporna materia z wiewiórką w tle

Tym razem faktycznie była to oporna materia. Bardzo oporna, a moja walka z nią zakończyła się chyba remisem. Początki zapowiadały się bardzo dobrze. Znalazłam fajny haft z wiewiórką, taki, w którym obok rudzielca, są grzyby zamiast orzechów. A zależało mi na tym, by właśnie zamiast orzechów (oklepany widok), było coś innego przy wiewiórce. Znalazłam też schemat do haftu i wykaz kolorów muliny. I tu piękny sen o bezproblemowym haftowaniu, skończył się. Najpierw musiałam odczytać schemat oraz dobrać kolory według niego. Schemat maciupeńki, a kiedy go powiększałam na monitorze, to symbole na nim rozjeżdżały się i zamazywały. No to zaczęłam dobierać przybliżone kolory muliny i tu znowu ZONK. Na wykazie symboli z numerami muliny, kolory są inne niż na schemacie do haftu. Tonacja w symbolach jest ciemniejsza, na schemacie wychodzą rudości w futerku wiewiórki. Zdecydowałam się na dobór kolorów według schematu, tym bardziej, że nie mam wszystkich kolorów i odcieni muliny DMC, czyli i tak musiałam dobrać mulinę Anchor oraz Ariadnę. No dobra, chciałam wiewiórkę w jesiennej aurze, to będę ją miała. Zaparłam się, zaczęłam haftować z postanowieniem, że do świąt haft będzie gotowy (zaczęłam na początku grudnia). Podczas haftowania liści, postanowiłam trzymać się symboli na schemacie, ale kolory dobierać tak, by były jesienne. Wyglądało to, mniej więcej, tak- haftowałam kawałek żółtego liścia, potem patrzyłam na gotowy haft, dobierałam przybliżony kolor, by haftować liść dalej. W ten sposób wyhaftowałam wszystkie liście, oraz małego muchomora. Strasznym utrudnieniem były te rozmazujące się krateczki symbolizujące krzyżyki. Kolory nachodziły na siebie, kratki rozmazywały się, kiedy je powiększałam, a małe były nieczytelne. Gdyby ktoś patrzył na moje poczynania, to uśmiałby się serdecznie. Haftowałam kawałkami- te miejsca, które były wyraźniejsze, a potem (z nosem przy monitorze), kilkukrotnie licząc, przeliczając i a piać od początku licząc, szukając punktów odniesienia, haftowałam kolejny fragment. Prawdziwe schody zaczęły się przy haftowaniu wiewiórki. Znowu nie umiałam dobrać właściwego koloru nici, bo akurat na schemacie nie ma np. brzuszka zaznaczonego symbolem, a tylko kolorem i to w dodatku innym niż w gotowym hafcie. Czyli powtórka z rozrywki, dobrałam kolor rudy- w tym przypadku mahoniowy i wyhaftowałam główną część tułowia wiewiórki. A potem kolory dobierałam tak, by wyglądały w przybliżeniu, jak na gotowcu. To znaczy tam, gdzie fragment ciemny, haftowałam ciemną, tam gdzie jasny jasną nitką, ale i tak koloru z oryginalnym haftem nie zgadzają się. Horror przeżyłam przy haftowaniu ogona. W oryginalnym hafcie jest wykorzystanych 5 lub 6 kolorów, w moim podobnie, ale znów są one inne. Straszliwym utrudnieniem były te symbole, gdzie jeden kolor przedstawiony był na kosteczce np. w kolorze rudym  literą Y , a drugi kolor był oznaczony na kosteczce też literą Y (albo czymś podobnym), ale w ciut ciemniejszym kolorze- na schemacie kolory te zlewały się. Jeden symbol miał I na jasnym mahoniu, a drugi miał II na ciemniejszym mahoniu. No oszaleć można. Kiedy pomyliłam po raz kolejny kolory, przyjrzałam się schematowi i złapałam główne założenia kolorystyczne- końcówki ogona złociste, nieco niżej jasny mahoń, a od nasady ogona idą ciemne smugi. W dodatku te smugi mają swój kierunek, tak, jak się układa futerko na ogonie wiewiórki, z tyłu sterczy, nad głową smugi układają się poziomo- no i tych założeń się trzymałam, dobierając kolory tak, by wyszły te „smugi”. Podsumowując, ciałko wiewiórki to haft na wyczucie, ogon, to radosna twórczość Jaskółki.

Tak wygląda ułożenie haftu na serwetce 

Tu wiewiórka i jej kita


 A tu cały haft

I żeby było śmieszniej oraz bardziej wkurzające, kiedy skończyłam haftować małego grzyba, liście oraz wiewiórkę, znalazłam inny schemat, bardziej wyraźny, ale z zupełnie innymi symbolami kolorystycznymi. Niemniej wykorzystałam go do wyhaftowania dużego grzyba, ponieważ jest tak wyraźny, iż nie ma problemu z liczeniem. Nie, nie zraziłam się do krzyżyków. Może dlatego, że bardzo chciałam ten haft mieć, a może dlatego, że haftowałam na kanwie 14 ct i to było ułatwieniem. W każdym razie haftowanie ogona wiewiórki dostarczyło mi wielu emocji i możliwości wyżycia się w indywidualnym podejściu do tematu. Wiecie, że ja lubię takie trochę bardziej oryginalne hafty. No i miałam okazję się „wyżyć”, choć było to w pewnym sensie wymuszone przez niemożność odczytania schematu.

Haft z wiewiórką skończyłam na początku stycznia.

Materiały:

Tkanina: Gotowa serwetka (45/45cm) biała Aida 14 ct

Nici- mulina DMC, Peri Lusta, Anchor, Ariadna

Tak wygląda oryginał znaleziony na Pintereście

A tak schemat z którego korzystałam na początku

i zestaw kolorów mulin. Niby wygląda w porządku, ale jak go zaczęłam bardziej rozczytywać, przybliżyłam, to się rozmyło. Nie mam wprawy w czytaniu schematów do haftów krzyżykowych. Może robię gdzieś błąd?
Strona, z której wzięłam pierwszy schemat

http://markisa81.gallery.ru/watch?ph=Oeh-fq7QU#feature=topscroll

Ten lepszy wzór gdzieś mi się zgubił, niestety, nie wkleję go.