Tytułem wstępu- ten post nie
jest przeciw haftom krzyżykowym. Ten post nie jest krytyką haftu krzyżykowego.
Nie jest to też post o wyższości haftu płaskiego nad krzyżykowym, bo co tam
krzyżyki- policzysz i wyhaftujesz. Taaaaaa, tak kiedyś sobie myślałam- pchi
łatwizna, ale kiedy objawiły mi się krzyżyki, pół krzyżyki, ba, nawet ćwierć
krzyżyki i te całe backstichy itp. to spokorniałam w tempie błyskawicznym. Ogromnie
podziwiam panie, które tą techniką haftują. Podziwiam za cierpliwość,
dokładność i odwagę w podejmowaniu wyzwania, zwłaszcza w dużych projektach. Ten
post jest o hafcie płaskim i dlaczego przestać się bać tego haftu.
A teraz do rzeczy.
Lubię chodzić po blogach
robótkowych i czytać o powstawaniu haftów. Najczęściej są to hafty krzyżykowe.
Zauważyłam, iż Polki preferują właśnie ten rodzaj haftu. Nierzadko piszą one, że
próbowały haftu płaskiego, ale im nie wychodził. Zastanowiło mnie to, bo ja
raczej ten rodzaj haftu przedkładam nad krzyżykowy. Pomijam fakt, że bardzo
dużo pań haftuje krzyżykami na gotowych, wydrukowanych wzorach i odpada im
problem liczenia krzyżyków tudzież doboru koloru nici, ale bardzo dużo pań
korzysta ze wzorów z Internetu i same sobie muszą poradzić z utrudnieniami,
które niesie ten rodzaj haftu. No to jak to jest z trudnością w haftowaniu
ściegami płaskimi? Haftowałam takimi
ściegami (podstawowymi, o nich tu mowa) odkąd pamiętam (wzory miałam z
niemieckiej Burdy) i nie myślałam, że to takie trudne. Owszem, trzeba było
kłaść w miarę równo nici i trzymać się linii wzoru. Tyle. A potem odkryłam
Pinterest, w wyniku czego dopadła mnie niemoc- niemoc z powodu kompleksu
„dziadowskiej roboty”. No, bo jak nie wpaść w kompleksy skoro widzi się takie
hafty>
Albo takie
Porównując je ze swoimi
haftami, wpadłam w czarną rozpacz i …przerzuciłam się na krzyżyki. Kupiłam
kanwę, dużą ramę do haftowania, znalazłam interesujące wzory, postanawiając-
teraz będę tworzyła krzyżykami piękne hafty. Na pierwszy ogień poszedł „Rajski
ptak” (zdjęcie na pasku). Matko jedyna, jak ja się męczyłam z tymi kolorami,
ale uparta jestem, to haft ukończyłam. Błędów mniejszych w nim co niemiara, ale
na szczęście wzór taki, że tego nie widać. Potem jeszcze zrobiłam kilka
mniejszych haftów krzyżykowych. Między innymi według wzoru Parolina- haft
monochromatyczny. Myślałam, że kiedy haftuję jednym kolorem, to pójdzie mi
szybciej. Nic bardziej mylnego- liczba krzyżyków jest określona i trzeba je
wszystkie wyhaftować, czy to kolorami różnymi, czy jednym. – stanęłam przed
wyborem, albo przestaję haftować w ogóle (co raczej było nierealne), albo
wracam do płaskiego. No nie dla mnie krzyżyki- haftuję, haftuję, liczę, liczę,
a haftu ledwo przybywa. Nuda, panie, nuda i przewidywalność, panie,
przewidywalność. Na szczęście, kiedy „chodziłam” sobie po stronach Pinterestu,
widziałam hafty płaskie mniej „doskonałe”, robione tak od niechcenia, bliższe
mojemu haftowaniu. A potem się zbuntowałam- przecież malarze też malują różną
techniką, mają różną „kreskę”, różny styl.
Są takie obrazy
(George Romney)
I takie
(Claude Monet)Tak
(Jimi Wright)
Albo zgoła tak
(Teofil Ociepka)
Nie śmiem porównywać moich prac do prac wielkich malarzy, ale
czy ja nie mogę sobie
haftować tak, jak ja potrafię i tak, jak ja to widzę? Czy tu
się liczy TYLKO pięknie położona nić, równiutka, doskonale płaska, bezpłciowa w
swoje doskonałości, czy charasiaty, ale indywidualny rys? I czy moje hafty
muszą być dokładnie takie idealne, jak te na których się wzoruję? A oczekiwania oglądających są często właśnie takie- piękny, równy haft, mistrzostwo w zmieszczeniu się w obrębie konturów, równiutka nitka, nic wystającego, wychodzącego poza schemat. Haft konkursowy ma być właśnie taki. haft wystawowy, haft w potocznym wyobrażeniu widza ma być właśnie taki, bo jak coś wyjdzie poza, to od razu dyskwalifikacja jako niestaranność. Oczywiście nie mówię tu o haftach faktycznie niestarannych, ale to akurat widać od razu. Zresztą trudno mówić o niestaranności w haftach płaskich, bo ja czasem specjalnie tak haftuję, by np. płatek nie był równy- nitki są różnej długości i widz odbiera to jako brak staranności. Tak, ale można się czepiać, że w naturze płatki mają idealny brzeżek. Mają, jednak ja nie chcę mieć na swoim hafcie tego brzeżka idealnego- nie każdy musi się wzorować na doskonałościach przyrody.
Często też przedstawiam wzór, który wyhaftowałam i na tych wzorach kontury są idealnie równe- w moim hafcie nie, bo mam ochotę inaczej to przedstawić. I niech tak zostanie:)
Bunt we mnie narastał ogromny, tak ogromny, że „na złość mamie” i krzyżykom- zaczęłam na nowo haftować ściegami płaskimi. Tak, jak ja chciałam, a nie tak jak „obyczaj nakazuje”. Pojawiły się trudności natury materiałowej. W hafcie płaskim ważna jest jakość nici. Nie każde układają się tak, jak powinny. Na przykład mulina jednej firmy potrafi ułożyć się równiutko, a z innej każda nitka na hafcie jest widoczna. Sztuką jest dobrać grubość nici do haftowanego elementu i do całego haftu. Trzeba wiedzieć, jaka nić nadaje się do owijek, a jaka do łańcuszka. Ważne jest dobranie odpowiedniej tkaniny do rodzaju ściegu i całego haftu. Jednak te trudności szybko się pokonuje, a na samym początku wystarczy płótno, mulina lub kordonek i też poleci. Najważniejsze jest, by nie ulec przekonaniu, że haft powinien być „szkolny” (tak na kursie uczono haftować), bo „tak należy po kolei robić”. A większość (ja na początku też) hafciarek jest przekonana o tym, że haft płaski musi być doskonale równy, a najlepiej, jak byłby równy tak, jak haft maszynowy- każde niteczka wycyzelowana. Można, owszem, można się w to bawić. Jak ktoś lubi pruć w nieskończoność i jeden wzór haftować miesiącami, to kto mu zabroni? Dlatego chciałabym ośmielić te panie, które boją się haftować ściegami płaskimi, bo nierówno, bo nie wyjdzie, bo każdy zobaczy, jakie to mizerne- no i co z tego? To moje/twoje indywidualne i niepowtarzalne, żadne inne techniki hafciarskie nie ujawnią tego. W takim hafcie jesteś sobą, siebie uzewnętrzniasz, swoją ekspresję i fantazję. Możesz poszaleć z kolorami, wzorami, ściegami tak, jak tobie się podoba, a nie jak schemat nakazuje. I nie bać się próbować różnych ściegów- tych z rococo, tych z jakobińskiego i innych- na początku jest trudne, bo każda nowość sprawia trudności, ale te ściegi są do opanowania w szybkim czasie. Umiejętność stosowania różnorodnych ściegów sprawia niesamowitą frajdę oraz satysfakcję.
Często też przedstawiam wzór, który wyhaftowałam i na tych wzorach kontury są idealnie równe- w moim hafcie nie, bo mam ochotę inaczej to przedstawić. I niech tak zostanie:)
Bunt we mnie narastał ogromny, tak ogromny, że „na złość mamie” i krzyżykom- zaczęłam na nowo haftować ściegami płaskimi. Tak, jak ja chciałam, a nie tak jak „obyczaj nakazuje”. Pojawiły się trudności natury materiałowej. W hafcie płaskim ważna jest jakość nici. Nie każde układają się tak, jak powinny. Na przykład mulina jednej firmy potrafi ułożyć się równiutko, a z innej każda nitka na hafcie jest widoczna. Sztuką jest dobrać grubość nici do haftowanego elementu i do całego haftu. Trzeba wiedzieć, jaka nić nadaje się do owijek, a jaka do łańcuszka. Ważne jest dobranie odpowiedniej tkaniny do rodzaju ściegu i całego haftu. Jednak te trudności szybko się pokonuje, a na samym początku wystarczy płótno, mulina lub kordonek i też poleci. Najważniejsze jest, by nie ulec przekonaniu, że haft powinien być „szkolny” (tak na kursie uczono haftować), bo „tak należy po kolei robić”. A większość (ja na początku też) hafciarek jest przekonana o tym, że haft płaski musi być doskonale równy, a najlepiej, jak byłby równy tak, jak haft maszynowy- każde niteczka wycyzelowana. Można, owszem, można się w to bawić. Jak ktoś lubi pruć w nieskończoność i jeden wzór haftować miesiącami, to kto mu zabroni? Dlatego chciałabym ośmielić te panie, które boją się haftować ściegami płaskimi, bo nierówno, bo nie wyjdzie, bo każdy zobaczy, jakie to mizerne- no i co z tego? To moje/twoje indywidualne i niepowtarzalne, żadne inne techniki hafciarskie nie ujawnią tego. W takim hafcie jesteś sobą, siebie uzewnętrzniasz, swoją ekspresję i fantazję. Możesz poszaleć z kolorami, wzorami, ściegami tak, jak tobie się podoba, a nie jak schemat nakazuje. I nie bać się próbować różnych ściegów- tych z rococo, tych z jakobińskiego i innych- na początku jest trudne, bo każda nowość sprawia trudności, ale te ściegi są do opanowania w szybkim czasie. Umiejętność stosowania różnorodnych ściegów sprawia niesamowitą frajdę oraz satysfakcję.
Uffffff…..ale agitka mi
wyszła…..albo "manifest twórczy" :):):):)
Zdjęcia z Pinteresta
Fajny post! Moze zacheci kogos niesmialego do haftowania?
OdpowiedzUsuńJa nie haftuje, ani plaskim, ani krzyzykami, nie "wzielo" mnie to nigdy, ale podziwiac podziwiam, mam kilka serwet kupionych, wyszytych recznie :)
Te hafty, ktore pokazujesz (zurawie, sowa) chyba sa maszynowe, bo zbyt idealne?
Pozdrawiam cieplo (u mnie slonce grzeje mocno!) :)
Sowa i żurawie haftowane są jedwabiem. To świetna nic to delikatnych, równych haftów. Zapełniają równiutko i płasko się układają. Niestety, jedwab jest bardzo drogi i trudny w haftowaniu. Te hafty są w wykonaniu chińskich i japońskich hafciarek- tam to jest sztuka, która ćwiczy się latami.
UsuńU nas +25 stopni w cieniu. Obłędne "lato".
Pięknie napisałaś o rozważaniach nie jednej z nas, która sięgała po nicie i nie koniecznie do haftu nawet. idealność... nie istnieje, nawet w przyrodzie. Mnie się ogromnie podobają twoje prace, ale ja w pracach widzę włożone serce, emocje. Nie wiem czy każdy to widzi ja tak i to jest dla mnie wskażnikiem piękna. Rzadko kiedy cieszy mnie masówka, bo nie ma tego serca włożonego, czasami udaje mi się dojrzeć ją we wzorze, czyli jakby projektant zdołał odcisnąć jakiś mały ładunek emocji, która ja mogę dojrzeć. Pokazane przez Ciebie hafty są niesamowite i może idealne, nie znam się na tym - podobają mi się. Zauważyłam, że dla wielu ludzi najpiękniejsze jest to co sami zrobią nawet jeśli jest zupełnie niezgodne z jakimiś wytycznymi haftu. Mam 4 obrazki wyhaftowane krzyżykami z gotowców dla dziecka takie nieduże kwadraty z motywem dla dzieci i wzrusza mnie, kiedy synek opowiada mi, czyj jest który, że z grzybkiem tatusia, jego słoneczko... dla niego są najpiękniejsze :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej cieszy, kiedy Młoda prawie wyrywa mi spod ręki rzecz, którą właśnie kończę, by zabrać do swojego mieszkania. Ona jest bardzo surowym krytykiem:):)Bardzo często krzyżykami haftuję takie małe bzdurki- zawieszki, serducha, zakładki. Na tyle mam jeszcze do nich cierpliwości. Podziwiam hafty krzyżykowe na innych blogach i ubolewam, że blogów z haftem płaskim jest mało.
UsuńTak, serce włożone w pracę jest chyba najbardziej miarodajnym wskaźnikiem. I to widać, kto lubi haftować.
No widzisz kochana... ja jestem właśnie więźniem swojej "doskonałości" w tworzeniu. Każda moja praca musi być "idealna" inaczej do kosza. Nie mam tyle pewności siebie, żeby pozwolić sobie na niedoskonałość, ale wychodzę z założenia,że jeszcze przyjdzie taki czas kiedy będę niewielką uwagę przykładała do obłędnej jakości. Sądzę, że już powoli sobie popuściłam na szczęście. Mądry i fajny wpis. Pozdrawiam i uwielbiam Twoje nitkowe szaleństwa.
OdpowiedzUsuńNo, ale sama powiedz, gdzie jet granica tego ideału? Kto ja wyznacza? Ja długo nie pokazywałam swoich prac, bo wydawało mi się, że się zblamuję- tu niedociągnięte, tam deczko krzywo, tu supełek nie wyszedł, a tam owijka nierówna. I w dalszym ciągu mam wrażenie, że niejeden oglądający miałby ochotę mi to wytknąć. Kurcze, i chciałabym idealnie, i nie chciałabym....Uodporniłam się trochę, pokazuję to, co zrobiłam i staram się nie myśleć o niedoskonałościach. A poza tym, ja kocham te swoje ptaszory właśnie takie rozwichrzone i ciągle szukam wzorów na coś, co jest inne.
UsuńTwoje hafty są przepiękne i tu też mam kompleks, ale powiedziałam sobie, że taki styl haftowania jest jeden jedyny- Twój i nie będę ścigała ideałów.
:)
UsuńNie wiem jak literami opisać dźwięk jaki wydałam czytając ostatnie zdanie. Coś w rodzaju "uooo" z uśmiechem i rozczuleniem. Bardzo miło się czyta takie słowa na swój temat. Ale wracając do meritum... z tym ideałem to chyba jest tak u mnie, że sama go sobie ustawiłam dla siebie i swoich możliwości technicznych i materiałowych. Z chińskim haftem Su nie śmiem się porównywać i próbować bo nie mam czym, to jedwab i obsesja doskonałości. W końcu to Azjaci - inny gatunek człowieka. Z jednej strony robią ryż z plastiku dla głodnych w Afryce a z drugiej tak niesamowite dzieła sztuki. Ale tam tez są kołchozy gdzie za przysłowiowa miskę ryżo dziewczyny haftują dla bogatych gości...
UsuńMam chiński obrus haftowany wstążeczkami- ręczna robota, a cena za niego taka sobie.
UsuńJak mówię, że masz doskonałe hafty, to masz- pewniki jednak istnieją:):):):)
Bardzo lubię haftować i wiele już wyhaftowałam. Najwięcej krzyżykami i łącząc krzyżyk z pół krzyżykiem (daje fajne efekty), ale lubię też haft płaski. I chodzi za mną seria serwetek z haftem płaskim.Ale, jak mawia moja córka - "no chyba, że się je zafoliuje, bo inaczej będą jednorazowe z powodu plam".
OdpowiedzUsuńNo i nie wiem czy aby mnie tym nie zrazi do haftowania;)))
Miłego;)
Z tymi serwetkami i obrusami to jest właśnie taka sprawa- wyhaftuję i co dalej? Zdejmować ze stołu, kiedy stawiasz kawę, podkładać, kiedy stawiasz kawę? Nahaftujesz się, a potem chlust i po sprawie. Mam w planie serwetę na stół- serwetę, bo to mniejszy obrus a większa serwetka, ale haft umieszczę w takim miejscu, by mu nic nie zaszkodziło. Na razie od pół roku haftuje bieżnik Młodej. haft w róże,jeden element dosyć duży skończyłam, a jeszcze dwa pozostały- bieżnik sobie leży i dojrzewa. Nie mam melodii do kwiatowych haftów, ale prosiła, to muszę się zmobilizować.
UsuńPolecam do tych serwetek materiał plamoodporny, tez się na nim świetnie wyszywa. Kilka moich prac jest właśnie na obrusie plamoodpornym zrobionych.
UsuńCzytałam u Ciebie o obrusie plamoodpornym. Jak zdecyduję się na serwetki, to chyba tylko na takiej tkaninie. Żal, kiedy kawa lub sok wiśniowy zachlapią haft.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńI ja lubię haftować tak, jak potrafię i tak, jak widzę.
Haft krzyżykowy na gotowych wzorach także dla mnie jest nudny i przewidywalny. Po co mam zapełniać nićmi to, co ktoś narysował i kolorami wypełnił? To jego "dzieło sztuki".
Pozdrawiam serdecznie.
Ja zazwyczaj haft krzyżykowy liczę, patrząc na wzór. Nigdy nie miałam kanwy z nadrukiem. Od czasu do czasu coś krzyżykiem wyhaftuję, ale nie porywam się na duże lub trudne wzory. Niektóre hafty krzyżykowe są naprawdę ładne.Całe obrazy powstają. Moje hafty są autorskie w wykonaniu, bo jednak wzory czerpię z różnych stron.
UsuńMasz rację... jak się chce to się może... rób tak jak Ci wygodniej...
OdpowiedzUsuńpiękne są Twoje wszystkie prace, pozdrawiam :)
Jak się chce, to się może:) Powolutku, krok po kroku i nabiera się więcej wprawy. Denerwuje mnie to, że na zdjęciach często prace wyglądają gorzej niż w realu. I tu jest przewaga haftu krzyżykowego nad innymi. Nie ma siły, haft krzyżykowy zawsze dobrze wygląda na zdjęciu, a w płaskim zdjęcie wyciągnie wszystkie, nawet minimalne niedoskonałości. .
UsuńJa jako xxx przyznaję bez bicia, że o wiele trudniejsza technika to haft płaski. I nic tu półkrzyżyki, backstitche, french knoty nie pomogą. Próbowałam haftu płaskiego i poległam, byłam nawet na kursie, ale nauczycielka nie przedstawiła tematu tak, jak sobie to wyobrażałam i już chyba się całkiem zraziłam. Od dziecka słyszałam, że nawet guzika nie przyszyję, a moim marzeniem było zostać krawcową. I chyba stąd pozostała mi ta miłość do xxx, nic innego nie umiem, a przy okazji bardzo się uspokajam w trakcie szycia. Podziwiam za umiejętność dobierania kolorów nici, cieniowania, operowania nimi bez podpowiedzi jaki konkretnie kolor masz wybrać. I masz rację, haftuj swoją techniką, może kiedyś to Twój sposób będzie powielany na większą skalę. Kto decyduje, że tak jest dobrze, a tak źle? Nie lubię narzucania przez innych takiego sposobu myślenia. Kiedyś na blogach z haftem xxx był powtarzający się temat jak wygląda tył pracy;) czy zwraca się też uwagę na to przy hafcie płaskim? Pamiętam jak się źle czułam, gdy moje prace ciągle odbiegały od "ideałów" i wcale nie pomagało mi to w dążeniu do poprawy techniki haftowania. I do dzisiaj moje xxx nie są od linijki, a zdjęcia nie wygladają jak z albumu, ale mam już to gdzieś i po prostu cieszę się, że pomimo wielu obowiązków znajduję czas na swoje hobby:) nie dajmy się zwariować, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa poległam na XXX. Haftuję krzyżykami, jednak również niezgodnie z zasadami tego rodzaju haftu. Żadne parkowanie, żadne zaczynanie z przodu haftu, by ukryć początek nitki. Jedynie czego się trzymam, to kierunek kładzenia krzyżyka- nawykowo najpierw jadę od góry z prawej do lewej, potem od góry z lewej do prawej. Kiedyś podglądałam na blogach akcję "pokaż plecki"- załamałam się. Staram się, by tył pracy był jako tako ogarnięty, ale to, co zobaczyłam na niektórych zdjęciach powaliło mnie autentycznie. Czyściutko, równiutko- mistrzostwo. I zaraz sobie pomyślałam- jak długo trwa takie haftowanie, czy to jest takie istotne, jaki jest sens tego, oprócz estetycznego? No, przecież te "plecki" i tak przykryje tył ramki. Myślę, że takie dbanie o tył haftu zabija całą radość z haftowania, bo człowiek musi się dodatkowo skupiać na rzeczy w końcu mniej istotnej. Jeżeli ktoś sprzedaje swoje hafty, to rzeczywiście tył powinien również dobrze wyglądać, ale bez przesady. Ja obcinam zbędne nitki i podklejam tył haftu flizeliną. Powinnam jeszcze podkleić papierem tył ramki, ale robię hafty dla siebie, dlatego zostawiam sobie możliwość zdjęcia haftu i wyprania go.
UsuńNie znalazłam, na polskich blogach, haftów płaskich, podobnych do moich. Tam panie starają się haftować idealnie równiutko. Pięknie to, ale mnie w tych haftach czegoś brakuje. Poza tym, preferuje się hafty z motywami kwiatowymi, a ja szukam czegoś innego- kwiatki mi nie najlepiej wychodzą. No i rodzaje haftów płaskich są różne. Mnie się bardzo podoba jakobiński, technika "bajo", rococo. Tych u nas prawie wcale nie ma. Jak płaski to klasyczny, z zapełnianiem konturów. Czasem znajdę motywy haftu przestrzennego i wstążeczkowego, a z rococo pętelki francuskie, czasem owijki.
Nie mogę znaleźć Twojego maila, napisz do mnie;)
OdpowiedzUsuń:):):)
UsuńPod Twoimi palcami sztuka haftu rozwija się błyskawicznie. Innowacja odświeża spojrzenie
OdpowiedzUsuńTwórz
Sztuka haftu:) Sztuka jest utrzymać nitki w ryzach, a do tego jeszcze mi daleko:)
UsuńNie wdaję się w polemikę, bo dla mnie haftowanie jest jeszcze czymś innym. Mam dosyć absorbująca pracę i dla mnie siądnięcie z hafciorkiem i myślenie o "niczym", jest po prostu odpoczynkiem psychicznym. Takie zamiast, np telewizji.
OdpowiedzUsuńAle ukrywanie wystającej nitki pod spód krzyżyków ma swoje zalety. W razie prucia wyraznie widać w plątaninie kolorów, co należy usunąć.
Ja nitki zaszywam pod nitkami na lewej stronie. Tak się przyzwyczaiłam i tak robię. Dopóki nie weszłam na blogi hafciarskie, haftowałam sobie tak jak leci i nie zastanawiałam się zbytnio nad tym, jak, co, czym, na czym. Dopiero jak zaczęłam czytać o dylematach hafciarek, to najpierw zgłupiałam, potem zdołowałam się, a potem zbuntowałam się. Może to dla tych pań jest ważne, może one żyją właśnie haftem, może bycie w takiej grupie, wymienianie się komentarzami jest im potrzebne, by zaspokoić swoje potrzeby. Rozumiem i staram się nie krytykować. Czasem się zdziwię, czasem śmiać mi się chce, ale to nie mój biznes, nie moja broszka. Podziwiam piękne rzeczy, czasem dam komentarz (nie krytyczny) i... haftuję tak, jak ja chcę i jak mi jest najlepiej.
UsuńKocham hafty wszelakie. Próbowałam płaskiego, krzyżykowego, a potem richelieu. Ten najbardziej lubię. Robię to tak jak umiem, a umiem niewiele, bo robię to sporadycznie. Wszystkie hafty wyparło teraz szydełko. Obejrzałam Twój blog i jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich prac. I czy to jest ważne jak robisz? robisz to pięknie z sercem i po mistrzowsku. Tak trzymaj. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńDzięki. Kiedyś też szydełkowałam i robiłam na drutach. Ponoć całkiem nieźle. A teraz jakieś zaćmienie mnie ogarnęło i tylko proste elementy na szydełku robię. Mam kłopot z rozczytywaniem wzorów. Szybciej lecą mi druty. A haftowanie? Moja wielka miłość. Jak się rozpędzę, to nie potrafię przestać. Wzór leci za wzorem. Tylko z kwiatowymi mniej mi po drodze.
UsuńJa też właśnie po latach wróciłam do haftu. Nawet mi to podobno pięknie idzie :) Ale nic nie może być idealne, więc i ja mam zgryz. Jak Ty sobie radzisz z lewa stroną? Bo jak to jest obrazek to ok, mam w nosie co pod spodem, ale jak to bluzka czy spódnica to już ta lewa strona jest istotna przynajmniej w teorii ( mnie właściwie nie przeszkadza), ale chciałabym, żeby było mniej tych supełków i w ogóle. A nic w internecie nie mogę znaleźć jak dobrze schować te nitki, żeby i tył haftu wyglądał tak, żeby można go było ludziom na oczy pokazać :P Wszędzie pokazują jak zrobić haft taki i taki, jaka techniką a nikt nie pokazuje co jest pod spodem. I czy zabezpieczasz haft płaski flizeliną czy czymś? Bo ostatnio jakaś dziewczyna mnie o to spytała a ja zgłupiałam, bo w życiu tego nie robiłam. Sobie każdy może popatrzeć z tyłu na moje "dzieło" ;)
OdpowiedzUsuńMożna zaczynać na prawej stronie haftu i koniec nici przyhaftować(pokryć haftem). Ja normalnie zostawiam koniec z tyłu haftu, ale jak kończy mi się nić,to jej koniec przewlekam pod lewą stroną haftu. Staram się zakończenie robić dłuższa nicią i przewlekam do środka. Potem obcinam zaraz przy tkaninie. W którymś poście pokazałam lewą stronę haftu, chyba przy mandarynce- kaczce. Owszem, podklejam lewą stronę haftu flizeliną. Wygląda to schludniej. To w haftach- obrazkach. natomiast serwetki, czy inne hafty zostawiam bez podklejania. Nie widzę potrzeby, kiedy to jest na mój użytek. Zresztą wcale tak źle ten tył nie wygląda.
UsuńBardzo dziękuję :) Spróbuję to wykorzystać. Ptaki są piękne :)
OdpowiedzUsuń