niedziela, 24 listopada 2024

Tkany okrągły dywanik- zmagania z oporną materią

 


 

Tkać zaczęłam w podstawówce. Dostałam małą ramę tkacką i wtedy utkałam sobie materiał na kosmetyczkę. Uczyłam się sama na podstawie zamieszczonej w pudełku instrukcji. Potem ramka gdzieś zaginęła i na długo porzuciłam tkanie.

Wróciłam do niego parę lat temu- kupiłam większą ramkę z nicielnicą i utkałam czarną tkaninę. Miałam zamiar wyhaftować na niej maki- tkaninę gdzieś wcięło, z maków nic nie wyszło.

Gdzieś dwa lata temu kupiłam okrągłą ramę do tkania z zamiarem tkania dywaników. Rama pozostała w pudełku, zamiar się ulotnił. Jednak w tym roku, robiąc porządki w szafie, natknęłam się na dwa potężne pudła z włóczkami, takimi „nie wiem już, co z nich miło być”.

Przypomniałam sobie o ramie do okrągłych dywaników no i ruszyłam te zapasy różnych włóczek- utkałam swój pierwszy okrągły dywanik.

Moja wiedza o tkaniu, jeszcze w lipcu, była znikoma, toteż dywanik ma w sobie multum błędów tkackich. Ale poooszło. 

Pierwszy, główny błąd popełniłam, wybierając gruby bawełniany sznurek na osnowę.

Mocując tym sznurkiem osnowę, popełniłam drugi błąd- nie dopilnowałam, by pleść osnowę równo, wokół obręczy, umieszczając sznurek w kolejnych rowkach. Ja ten sznurek przeplatałam byle jak- raz w jeden rowek, by po przeciwnej stronie umieścić go  niedokładnie naprzeciwko, tylko np. dwa rowki dalej. Nie pilnowałam również, by sznurek szedł równo raz pod spodem obręczy, a z powrotem nad obręczą. Wszystko to spowodowało, że na środku zrobiło się nierówne zgrubienie.

Żeby wszystko było jasne- przy tkaniu na obręczach te zgrubienia, z krzyżujących się sznurków osnowy, są widoczne i nie ma na nie rady, ale są one przynajmniej równe, a nie takie poplątane jak w moim dywaniku.

Tkając na obręczy można osnowę umieszczać gęsto w każdym rowku, można też umieszczać ją rzadziej. 

Najlepiej na osnowę użyć cienką dratwę lnianą albo cienki lniany sznurek.  

Trzecim błędem, który miał wpływ na kształt dywanika, było zbyt mocne naprężenie osnowy na obręczy. Po krótkim czasie obręcz przybrała postać owalną, a dywanik po zdjęciu trochę się wybrzusza z jednej strony.

Ale skąd miałam to wiedzieć, kiedy jedyne filmy, które pokazywały tkanie okrągłych rzeczy, obrazowały tkanie na małych tekturowych kółkach, albo zamiast sznurka, osnowę robiono z elastycznych paseczków, uzyskanych z pociętych koszulek bawełnianych, naciągniętych, jak gumka, w nacięcia koła.

Tkałam, przy pomocy igły tkackiej, techniką gobelinową- wątek osnuwa w całości osnowę (osnowy nie widać po ukończeniu pracy).


Jako wątek wykorzystałam włóczki różnej grubości- gdzie trzeba było, brałam podwójną nitkę.
Na koniec, jako ostatni rząd wątku, zrobiłam zabezpieczający łańcuszek- wtedy wątek się nie zsuwa z osnowy.

Po zdjęciu dywanika z obręczy, związałam osnowę parami i dorobiłam frędzle. Jako frędzle wykorzystałam też nitki osnowy. 

Frędzle wyrównałam i przycięłam do równej długości.

Na spodzie dywanika przycięłam, bardzo krótko, nitki wątku.

No i na koniec pozostał do ukrycia ten paskudny środek. Najpierw chciałam naszyć na niego aksamitne kółko. Przycięłam, położyłam- nie pasowało. Ostatecznie zrobiłam kółko na szydełku i przyszyłam je do dywanika. I kiedy tak patrzę na gotowiec, to myślę sobie, że jak mi się ten środek dalej  nie będzie podobał (a nie podoba mi się), to go wypruję.

Gotowy dywanik czeka na wiosnę, będzie leżał na tarasie.
 




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem.
Będzie mi miło, gdy zostawisz komentarz. Staram się odpowiadać nawet w starszych postach.