Koszyczek jest robiony techniką Locker Hooking. Nie jest to pierwsza rzecz zrobiona przeze mnie tą techniką. Wcześniej zrobiłam bransoletkę. O niej i o moich zmaganiach, podczas tworzenia, z oporną materią, napiszę innym razem. Koszyczek powstał na prośbę Młodej. Stwierdziła, że będzie idealny na świąteczne słodycze. Powstał dosyć szybko, bo jednak z czasem dochodzi się do pewnej wprawy w danej technice.
Użyłam szyfonowych szarpii w dwóch kolorach: jasnym miętowym oraz kremowym i w tych samych kolorach wstążki 6 mm. Tkałam za pomocą szydełka- igły nr4 na kanwie poduszkowej (dosyć sztywnej). Tasiemki miętowej zużyłam prawie 20 m (trzykrotne gęste obszycie koła). Jako bazę użyłam średnio grubą, białą włóczkę.
Spód to koło o średnicy 16 cm. Zagięłam na całym obwodzie "rąbek" na jedno oczko kanwy i obszyłam go tasiemką seledynową. W niektórych miejscach trzeba było objąć tasiemką więcej niż jedno oczko. Tak wąską tasiemką trzeba obszywać bardzo gęsto (wychodzi dużo tasiemki), bo inaczej przesuwa się i odkrywa kanwę. Potem tkałam całe koło. Ja tkałam rzędami, ale teraz wiem, ze lepiej tkać naokoło- nie ma wtedy problemu z układaniem włóczki bazy.
Jeszce przed wykonaniem spodu, wymierzyłam obwód ścianek, wycięłam zgodnie z wymiarem pasek kanwy i skleiłam ją. Należy sklejać boki (wysokość paska) tylko na szerokość jednego oczka. Klej musi być mocny, a pracować można wtedy, kiedy sklejenie jest suche. No i oczka obu boków powinny idealnie się nakładać, wtedy jest łatwiej przeciągać szarpię.
Brzeg dolny i brzeg górny, sklejonego paska, obszyłam wstążeczkami w odpowiednich kolorach i potem "tkałam" całość szarpiami (długimi, nie wiązanymi kawałkami, by nie było supłów). Spód koszyczka i boki zszyłam "na okrętkę"-gęsto, by ścieg się równo układał i zakrył poprzednie obszycia. Początkowo zamierzałam zostawić koszyczek w takim stanie, w jakim jest na powyższym zdjęciu, ale brakowało mi jakiegoś wykończenia, i ten środek koszyczka był też trochę nierówny( nie dało się mocniej ukryć końcówek szarpii pod tkanymi pętelkami. Postanowiłam wszyć do środka wkładkę. najpierw próbowałam zrobić ja z materiału, jednak niezbyt to pasowało. Ostatecznie zrobiłam ją z cienkiego filcu.
Spód to koło, a boki są zszyte z dwóch pasków. Włożyłam wkładkę do koszyka i na tym poprzestałam. Wkładka jest 2 cm niższa i nie wystaje poza obręb koszyczka.
W pustym koszyczku trochę ta wkładka odstaje od ścianek, ale specjalnie jej do nich nie przyszyłam, bo doszłam do wniosku, że łatwiej będzie wyprać osobno koszyczek (jest jasny) i osobno wkładkę.
Tak wygląda gotowy koszyczek po wypełnieniu słodkościami.
TO ROBI WRAŻENIE! Nawet bez cukierków czekoladowych... Mogę ściągnąć jednego? Dziękuję z miłe słowo u Art-Klatera.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam.
Miło, że wpadłeś. Byłam u Ciebie, wpisałam:)
Usuń