Nie
przepadam za noszeniem bransoletek, ale lubię je robić. Jest to raczej na
zasadzie: „spróbuję to zrobić”. Zresztą wszystko, co tworzę jest, przede
wszystkim, na tej zasadzie oparte. I nie zakładam, że będzie to rzecz stricte
użytkowa, a dużo moich wytworów składam do pudełek.
Inspiracji, wzorów, motywów do moich prac szukam
w Necie. Korzystam również z tutoriali zamieszczonych na różnych stronach, w
różnych blogach i na YT. Przeglądam bardzo dużo stron na Pintereście. I właśnie
tam trafiłam na takie bransoletki.
Lubię takie oryginalne szmaciaki, ale zielonego pojęcia nie miałam, jak toto
się wykonuje. A że postanowiłam już, zaraz, natychmiast taką zrobić, zaczęłam
szukać jakiegoś tutorialu. I dotarłam do takiego na YT.
Wszystko fajnie, tylko, że tutek jest po angielsku. Po
angielsku to ja mogę tak trochę o pogodzie, a nie na temat robótki ręcznej,
nawet nie skomplikowanej, ale jednak. Obejrzałam filmik raz, potem jeszcze raz i
dowiedziałam się, że potrzebuję wstążki, ewentualnie takiej wstążki- szarpi z
materiału, sztywną kanwę i sprzęt, który nazywa się szydełko- igła (ja tak
nazywam, bo szydełko ma z drugiej strony ucho, jak igła). Nic z tych rzeczy,
oprócz wstążek, nie miałam. Szarpie sobie zrobiłam, ale kanwa? Szydełko? Jak się
nie ma, trzeba kupić. Wbiłam w Internet hasło ”szydełko- igła” i pojawiło się
takowe w jednej pasmanterii. Na szczęście potrzebna kanwa też w niej była. Z
tutorialu wynikało, że to musi być w miarę sztywna kanwa i o dużych oczkach.
Kupiłam kanwę poduszkową (18 oczek na 10 cm) i szydełko nr6- paskudnie grube. A skąd ja wtedy mogłam wiedzieć, że
takie szydełka są jeszcze w dwóch numeracjach-5 i 4? Zanim złożyłam zamówienie
przegrzebałam dużo polskich stron, w poszukiwaniu czegoś, co robi się takim
szydełkiem. Znalazłam informację, że było
ono popularne w latach, powiedzmy, 70tych, kiedy to panie były zachwycone, że jak
sobie przeciągną włóczkę przez ucho tego szydełka, to mogą słupki przy robocie
na nią zrzucać i pracować tak, jakby robiły na drutach. Ponadto dowiedziałam się jeszcze. że tkały
za pomocą tego szydełka dywaniki. O przeciąganiu wstążki przez kanwę mowy
nie było i nie ma. Owszem panie tkają dywaniki, ale za pomocą szydełka (igły)
smyrneńskiego, albo takiego ekstra z zamykanym automatycznie oczkiem. Nie będę
tego nazywała, bo nawet nie wiem, jaką nazwę takie ustrojstwo nosi. Kiedy
zorientowałam się, że na polskich stronach nic więcej już na ten temat nie
znajdę, zamówiłam materiały w tej jedynej pasmanterii. Dopiero, kiedy w bólach (szydełko zbyt grube) utkałam
pierwszą bransoletkę (opiszę to w następnym poście), przy okazji kupna dodatkowej kanwy, znalazłam w jeszcze jednym sklepie internetowym szydełka- igły w dwóch innych
rozmiarach. Dokupiłam czwórkę. Teraz mam szóstkę i czwórkę. Na stronach
angielskich, tureckich, rosyjskich, hinduskich, a nawet japońskich aż się roi
od zamieszczonych tam zdjęć rzeczy, wykonanych techniką Locker Hooking- od
poduszek, przez pudełka, bransoletki, zawieszki, kosmetyczki po torebki takie i
siakie. Na polskich- głucha cisza. No dobra. Postanowiłam zrobić tą techniką
bransoletkę o zamkniętym obwodzie. Pierwsza była otwarta i namęczyłam się z nią tym grubym szydełkiem okrutnie. Wtedy też nauczyłam się sporo- doświadczyłam na własnej skórze, co należy robić, a czego nie da się przy takiej technice.
Puściłam
sobie filmie z tutorialem i zaczęłam kombinować, jak dobrać materiały. Miałam
wstążkę (6mm), narobiłam sobie szyfonowych pasemek szarpi, ale jak dobrać
sznurek bazę, by nie był ani za gruby, ani za cienki? I ile, tego potrzeba do
wykonania takiej bransoletki? Swoją naukę mogłam oprzeć tylko na obrazach z
tutka i na swoich domysłach.
Bransoletka
wykonana technika Locker Hooking
Potrzebne materiały
- kanwa na bransoletkę,
- sznurek- baza (ewentualnie włóczka),
- szydełko- igła,
- szydełko cieńsze, do pomocy,
- wstążka do obszycia brzegów,
- szarpie (ewentualnie tasiemki, wstążki, sznurki, włóczki) do tkania,
- igła do haftu wstążeczkowego,
- klej do tkanin
1.
Odmierzamy obwód bransoletki tak, by przeszła przez zamknięty obwód dłoń. Odcinamy z kanwy pasek o długości założonego obwodu i dodajemy na szerokości
dwa oczka (na zagięcie górnego i dolnego brzegu. Na długości bransoletki dodajemy po jednym
oczku z każdej strony (na sklejenie)
Zaznaczone miejsce klejenia (dobrze jest posmarować klejem obie strony oczek na całej długości
2. Kleimy (zamykamy obwód) węższe brzegi
bransoletki- ważne by skleić tylko jedno oczko. Nałożyć jeden pas na szerokość
jednego oczka oczko, jednego brzegu równiutko na pas szeroki na jedno oczko
drugiego brzegu i skleić klejem do tkanin. Na tutku jest to dokładnie pokazane.
Klej jest mokry, dlatego dobrze jest skleić brzegi jednego dnia, a tkać
bransoletkę drugiego, kiedy sklejenie jest dokładnie suche i sztywne.
Kanwa- bransoletka sklejona
3.
Zaginamy brzegi – tylko na jedno oczko- górny i dolny, na obwodzie bransoletki.
Ja na próbnej przechytrzyłam i zagięłam na dwa oczka- strzępiło się mocno i
wystawały twarde nici kanwy.
Zagięte brzegi- widok z boku
Zagięte brzegi- widok z góry
4.
Obszywamy (na okrętkę, gęsto) wstążką zagięte brzegi– górny i dolny. Obszywamy
biorąc po dwa oczka- wtedy nam się zagięcie ładnie schowa. Ja wkuwałam raz lub
dwa razy w jedno oczko, ale wstążka była
wąska. Może przy szerszej wystarczy szycie tylko kolejno po jednym oczku.
Nie zaczynamy na klejeniu. Lepiej zacząć parę
oczek przed klejeniem i potem równo je schować. Końce wstążki można podłożyć
(schować) pod szew po wewnętrznej stronie bransoletki. Staramy się obszywać
jedną stroną wstążeczki np. tą błyszczącą, jednak od razu powiem, że jest to
bardzo trudne, bo wstążeczka się okręca, a ostatecznie i tak nie widać różnicy,
jak się szyje obiema stronami wstążeczki. Ważne jest, żeby szyć krótkimi
kawałkami, by się nie skręcała. Najlepiej szyje się igłą do haftu
wstążeczkowego, z tępym końcem i raczej krótką. Po obszyciu koniec wstążeczki
wszywamy (chowamy) pod ścieg.
Początek obszywania brzegu
Obszyte oba brzegi-górny i dolny.
5.
Nawlekamy niezbyt długą (długa lubi skręcać się- ja brałam tak po 30 cm)
włóczkę (sznurek) bazę i przewlekamy ją, przez oczko, ze środka bransoletki, na
zewnątrz (potem koniec albo wszyjemy, albo przybierzemy pod tkane oczka). Ja
miałam białą włóczkę – anilanę o średniej grubości. Baza będzie na zewnątrz
bransoletki i ona decyduje o wielkości tkanych oczek.
Zakładanie bazy.
Szarpię
trzymamy wewnątrz bransoletki, z tamtej strony będziemy ją szydełkiem wyciągać
na zewnątrz. I na tutku jest to dokładnie pokazane. (https://www.youtube.com/watch?v=6oz46Ajt17M)
Wbijamy
szydełko do środka bransoletki, owijamy wokół niego szarpię, wyciągamy oczko na
zewnątrz. Przez wyciągnięte oczko przeciągamy bazę. I tak przeciągamy oczko za
oczkiem. Pani na filmiku wyciąga po trzy oczka na raz, co wychodzi
przy dużej wprawie. Ja wyciągałam po jednym oczku, bo gdy brałam po dwa, to pierwsze
za mocno się ściągało i wychodziło płaskie. Poza tym, jak bierze się po jednym,
to można regulować wielkość oczka (bardziej ściągnięte, czy bardziej puchate).
Chyba, że zakładamy, iż oczka będą takie, jaka jest grubość bazy, bo będziemy
je układać na bazie maksymalnie na tyle, na ile ona pozwala. Wtedy oczka są
bardziej płaskie.
Tkanie
6.
Do przewlekania szarpi przez „klejenie”, potrzebne jest dodatkowe szydełko
(cieńsze). Za jego pomocą przewlekamy szarpie, potem w wolne oczko wkładamy
szydełko- igłę i dalej tkamy jak
dotychczas.
7.
Przy przechodzeniu z jednego rzędu do następnego, zaczynamy tkanie nie w oczku,
poniżej którego zakończyliśmy tkany rząd, a w następnym- baza ładnie się ułoży
i „zgubi” (pod skosem).
8.
Końcówki szarpi i bazy zaszywamy wewnątrz bransoletki.
9.
Bransoletkę możemy ozdabiać jak chcemy. Ja naszyłam koraliki.
Zrobiłam
najpierw miętową.
Potem trochę węższą niebiesko-granatową, a potem koszyczek świąteczny, który
pokazałam tu
Ba, jakie ładne...
OdpowiedzUsuńA ja robię podobne, ale z wikliny papierowej. No i chyba u Ciebie tutaj zamieszkam :)
Pozdrowionka.
Papierowa wyklina to technika, do której nie potrafię się zabrać. Powinnam tak dla sprawdzenia się spróbować.
UsuńRozgość się, proszę:)