poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Bransoletki w technice Locker Hooking



Nie przepadam za noszeniem bransoletek, ale lubię je robić. Jest to raczej na zasadzie: „spróbuję to zrobić”. Zresztą wszystko, co tworzę jest, przede wszystkim, na tej zasadzie oparte. I nie zakładam, że będzie to rzecz stricte użytkowa, a dużo moich wytworów składam do pudełek.
Inspiracji, wzorów, motywów do moich prac szukam w Necie. Korzystam również z tutoriali zamieszczonych na różnych stronach, w różnych blogach i na YT. Przeglądam bardzo dużo stron na Pintereście. I właśnie tam trafiłam na takie bransoletki. 


Lubię takie oryginalne szmaciaki, ale zielonego pojęcia nie miałam, jak toto się wykonuje. A że postanowiłam już, zaraz, natychmiast taką zrobić, zaczęłam szukać jakiegoś tutorialu. I dotarłam do takiego na YT.
Wszystko fajnie, tylko, że tutek jest po angielsku. Po angielsku to ja mogę tak trochę o pogodzie, a nie na temat robótki ręcznej, nawet nie skomplikowanej, ale jednak. Obejrzałam filmik raz, potem jeszcze raz i dowiedziałam się, że potrzebuję wstążki, ewentualnie takiej wstążki- szarpi z materiału, sztywną kanwę i sprzęt, który nazywa się szydełko- igła (ja tak nazywam, bo szydełko ma z drugiej strony ucho, jak igła). Nic z tych rzeczy, oprócz wstążek, nie miałam. Szarpie sobie zrobiłam, ale kanwa? Szydełko? Jak się nie ma, trzeba kupić. Wbiłam w Internet hasło ”szydełko- igła” i pojawiło się takowe w jednej pasmanterii. Na szczęście potrzebna kanwa też w niej była. Z tutorialu wynikało, że to musi być w miarę sztywna kanwa i o dużych oczkach. Kupiłam kanwę poduszkową (18 oczek na 10 cm) i szydełko nr6- paskudnie grube. A skąd ja wtedy mogłam wiedzieć, że takie szydełka są jeszcze w dwóch numeracjach-5 i 4? Zanim złożyłam zamówienie przegrzebałam dużo polskich stron, w poszukiwaniu czegoś, co robi się takim szydełkiem.  Znalazłam informację, że było ono popularne w latach, powiedzmy, 70tych, kiedy to panie były zachwycone, że jak sobie przeciągną włóczkę przez ucho tego szydełka, to mogą słupki przy robocie na nią zrzucać i pracować tak, jakby robiły na drutach. Ponadto dowiedziałam się jeszcze. że tkały za pomocą tego szydełka dywaniki. O przeciąganiu wstążki przez kanwę mowy nie było i nie ma. Owszem panie tkają dywaniki, ale za pomocą szydełka (igły) smyrneńskiego, albo takiego ekstra z zamykanym automatycznie oczkiem. Nie będę tego nazywała, bo nawet nie wiem, jaką nazwę takie ustrojstwo nosi. Kiedy zorientowałam się, że na polskich stronach nic więcej już na ten temat nie znajdę, zamówiłam materiały w tej jedynej pasmanterii. Dopiero, kiedy w bólach (szydełko zbyt grube) utkałam pierwszą bransoletkę (opiszę to w następnym poście), przy okazji kupna dodatkowej kanwy, znalazłam w jeszcze jednym sklepie internetowym szydełka- igły w dwóch innych rozmiarach. Dokupiłam czwórkę. Teraz mam szóstkę i czwórkę. Na stronach angielskich, tureckich, rosyjskich, hinduskich, a nawet japońskich aż się roi od zamieszczonych tam zdjęć rzeczy, wykonanych techniką Locker Hooking- od poduszek, przez pudełka, bransoletki, zawieszki, kosmetyczki po torebki takie i siakie. Na polskich- głucha cisza. No dobra. Postanowiłam zrobić tą techniką  bransoletkę o zamkniętym obwodzie. Pierwsza była otwarta i namęczyłam się z nią tym grubym szydełkiem okrutnie. Wtedy też nauczyłam się sporo- doświadczyłam na własnej skórze, co należy robić, a czego nie da się przy takiej technice.




Puściłam sobie filmie z tutorialem i zaczęłam kombinować, jak dobrać materiały. Miałam wstążkę (6mm), narobiłam sobie szyfonowych pasemek szarpi, ale jak dobrać sznurek bazę, by nie był ani za gruby, ani za cienki? I ile, tego potrzeba do wykonania takiej bransoletki? Swoją naukę mogłam oprzeć tylko na obrazach z tutka i na swoich domysłach. 


Bransoletka wykonana technika Locker Hooking
Potrzebne materiały
- kanwa na bransoletkę,
- sznurek- baza (ewentualnie włóczka),
- szydełko- igła,
- szydełko cieńsze, do pomocy,
- wstążka do obszycia brzegów,
- szarpie (ewentualnie tasiemki, wstążki, sznurki, włóczki) do tkania,
- igła do haftu wstążeczkowego,
- klej do tkanin
1. Odmierzamy obwód bransoletki tak, by przeszła przez zamknięty obwód dłoń. Odcinamy z kanwy pasek o długości założonego obwodu i dodajemy na szerokości dwa oczka (na zagięcie górnego i dolnego brzegu.  Na długości bransoletki dodajemy po jednym oczku z każdej strony (na sklejenie)
 Zaznaczone miejsce klejenia (dobrze jest posmarować klejem obie strony oczek na całej długości
 2. Kleimy (zamykamy obwód) węższe brzegi bransoletki- ważne by skleić tylko jedno oczko. Nałożyć jeden pas na szerokość jednego oczka oczko, jednego brzegu równiutko na pas szeroki na jedno oczko drugiego brzegu i skleić klejem do tkanin. Na tutku jest to dokładnie pokazane. Klej jest mokry, dlatego dobrze jest skleić brzegi jednego dnia, a tkać bransoletkę drugiego, kiedy sklejenie jest dokładnie suche i sztywne.
 Kanwa- bransoletka sklejona


3. Zaginamy brzegi – tylko na jedno oczko- górny i dolny, na obwodzie bransoletki. Ja na próbnej przechytrzyłam i zagięłam na dwa oczka- strzępiło się mocno i wystawały twarde nici kanwy. 
 Zagięte brzegi- widok z boku
 Zagięte brzegi- widok z góry

4. Obszywamy (na okrętkę, gęsto) wstążką zagięte brzegi– górny i dolny. Obszywamy biorąc po dwa oczka- wtedy nam się zagięcie ładnie schowa. Ja wkuwałam raz lub dwa  razy w jedno oczko, ale wstążka była wąska. Może przy szerszej wystarczy  szycie tylko kolejno po jednym oczku.
 Nie zaczynamy na klejeniu. Lepiej zacząć parę oczek przed klejeniem i potem równo je schować. Końce wstążki można podłożyć (schować) pod szew po wewnętrznej stronie bransoletki. Staramy się obszywać jedną stroną wstążeczki np. tą błyszczącą, jednak od razu powiem, że jest to bardzo trudne, bo wstążeczka się okręca, a ostatecznie i tak nie widać różnicy, jak się szyje obiema stronami wstążeczki. Ważne jest, żeby szyć krótkimi kawałkami, by się nie skręcała. Najlepiej szyje się igłą do haftu wstążeczkowego, z tępym końcem i raczej krótką. Po obszyciu koniec wstążeczki wszywamy  (chowamy) pod ścieg.
 Początek obszywania brzegu
 Obszyte oba brzegi-górny i dolny.


5. Nawlekamy niezbyt długą (długa lubi skręcać się- ja brałam tak po 30 cm) włóczkę (sznurek) bazę i przewlekamy ją, przez oczko, ze środka bransoletki, na zewnątrz (potem koniec albo wszyjemy, albo przybierzemy pod tkane oczka). Ja miałam białą włóczkę – anilanę o średniej grubości. Baza będzie na zewnątrz bransoletki i ona decyduje o wielkości tkanych oczek.


 Zakładanie bazy.

Zakładanie szarpi


Szarpię trzymamy wewnątrz bransoletki, z tamtej strony będziemy ją szydełkiem wyciągać na zewnątrz. I na tutku jest to dokładnie pokazane. (https://www.youtube.com/watch?v=6oz46Ajt17M)
Wbijamy szydełko do środka bransoletki, owijamy wokół niego szarpię, wyciągamy oczko na zewnątrz. Przez wyciągnięte oczko przeciągamy bazę. I tak przeciągamy oczko za oczkiem. Pani  na filmiku wyciąga po trzy oczka na raz, co wychodzi przy dużej wprawie. Ja wyciągałam po jednym oczku, bo gdy brałam po dwa, to pierwsze za mocno się ściągało i wychodziło płaskie. Poza tym, jak bierze się po jednym, to można regulować wielkość oczka (bardziej ściągnięte, czy bardziej puchate). Chyba, że zakładamy, iż oczka będą takie, jaka jest grubość bazy, bo będziemy je układać na bazie maksymalnie na tyle, na ile ona pozwala. Wtedy oczka są bardziej płaskie. 
Tkanie
6. Do przewlekania szarpi przez „klejenie”, potrzebne jest dodatkowe szydełko (cieńsze). Za jego pomocą przewlekamy szarpie, potem w wolne oczko wkładamy szydełko- igłę  i dalej tkamy jak dotychczas.
7. Przy przechodzeniu z jednego rzędu do następnego, zaczynamy tkanie nie w oczku, poniżej którego zakończyliśmy tkany rząd, a w następnym- baza ładnie się ułoży i „zgubi” (pod skosem).
8. Końcówki szarpi i bazy zaszywamy wewnątrz bransoletki. 

9. Bransoletkę możemy ozdabiać jak chcemy. Ja naszyłam koraliki.

Zrobiłam najpierw miętową.


Potem trochę węższą niebiesko-granatową, a potem koszyczek świąteczny, który pokazałam tu




2 komentarze:

  1. Ba, jakie ładne...
    A ja robię podobne, ale z wikliny papierowej. No i chyba u Ciebie tutaj zamieszkam :)
    Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papierowa wyklina to technika, do której nie potrafię się zabrać. Powinnam tak dla sprawdzenia się spróbować.
      Rozgość się, proszę:)

      Usuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem.
Będzie mi miło, gdy zostawisz komentarz. Staram się odpowiadać nawet w starszych postach.