czwartek, 20 kwietnia 2017

Jeszcze trochę marudzenia o technice Locker Hooking





Miało być po kolei, a wyszło… jak zawsze.  O moich  „schodkach” podczas tworzenia techniką Locker Hooking pisałam TU i TU. Jednak zanim zrobiłam koszyczek i bransoletki, przećwiczyłam sobie tę technikę, tworząc bransoletkę prototyp.  Przygotowałam pasek kanwy, włóczkę bazę, wstążeczkę, szydełko (jeszcze to grube nr6), igłę i puściłam sobie filmik instruktażowy. Pani na filmie (https://www.youtube.com/watch?v=6oz46Ajt17M) klei pasek kanwy zamykając obwód bransoletki, ale mnie się wydawało, że na początek łatwiej będzie zrobić bransoletkę otwartą. I tu byłam w tak zwanym mylnym błędzie. A w dodatku zaokrągliłam brzegi, planując zrobić zapięcie na guzik z pętelką. Zaokrąglone brzegi za Chiny ludowe nie chciały się ładnie zagiąć do obszycia. Tym bardziej, że znowu chytrząc, zagięłam dwa oczka a nie jedno. Przy obszywaniu wstążeczką pod tym drugim oczkiem, kanwa strzępiła się i wychodziły ostre nitki. Na zaokrągleniach musiałam obszyć brzeg kilkakrotnie, co okropnie zmniejszyło oczka kanwy.


 Pierwsza wpadka. Tu widać, jak trudno obszyć takie zaokrąglenie. I mimo kilkakrotnego, dokładnego  owijania, brzeg i tak wyszedł. Być może powinna być szersza tasiemka, bo wąską trudniej zakryć zagięcie.
 Wniosek- łatwiej obszywa się i tka bransoletkę o zamkniętym obwodzie. Wprawdzie trzeba ją dzień wcześniej skleić, ale warto poczekać, by potem nie męczyć się. No chyba, że ktoś ma już taką wprawę i od razu potrafi oba warianty, bez wysiłku oraz wpadek, wykonać. I drugi wniosek- na brzegu zaginamy tylko jedno oczko, natomiast obszywamy na szerokości dwóch. 
Pomagam sobie szydełkiem cieńszym przy przewlekaniu szarpi w zaokrągleniu, gdzie grube szydełko nie daje się wpiąć w oczko.


Kiedy obszyłam wszystkie brzegi, zabrałam się do tkania. I teraz zagadka- jak przełożyć nitkę bazę, od której strony, by koniec się skrył, a jak przełożyć wstążkę, która tkamy. Po kilku takich przekładkach doszłam do wniosku, że bazę przekładamy oczko od zewnętrznej do wewnętrznej i wracamy następnym oczkiem na zewnątrz. Wtedy nie trzeba zostawiac długiej nitki bazy, i nitka nie ucieka przy wciąganiu. Natomiast wstążkę, którą robimy pętelki od razu trzymamy po wewnętrznej stronie bransoletki. Wszystkie końcówki bazy i tej, która tkamy, zaszywamy pod już zrobione pętelki (najlepiej wewnątrz). Dobrze jest też mieć bazę i wstążkę wystarczające długie, by ich nie łączyć, bo dochodzi dodatkowa trudność z ukryciem węzełków. W przypadku szarpi też lepiej ich nie wiązać w całość z tych samych powodów.
Baza po zewnętrznej, wstążeczka po wewnętrznej 
Najpierw tkałam szarpią zrobioną z milanówkowego szalika. Utkałam tak dwa rzędy. 
 Potem spróbowałam, jak tka się włóczką typu „trawka”. Całkiem nieźle wychodzi. Trzeba jednak wziąć potrójną nitkę i pilnować, by nitki trawki były na zewnątrz  bransoletki.


 Na koniec wzięłam kolorową tasiemkę i zrobiłam ostatnie dwa rzędy. Gładka, dobrze się układała.
I prototyp- gotowiec
Jak znam siebie, to zrobię tą techniką bransoletkę otwartą.

PS. Pani na filmiku ma duża wprawę i idzie jej to szybko. Przekonałam się, że  na początku nie jest tak łatwo jakby się zdawało, patrząc na film. Myślę, że dużą rolę odgrywa tu kanwa. Ta, która jest dostępna w naszych pasmanteriach,  jest twarda, a kanwa do haftu się nie nadaje. Dużo łatwiej tkało mi się szydełkiem nr4, niż nr6, ale pewnie jeszcze łatwiej tkało by się o numer cieńszym. Niestety, nie znalazłam takiego.
A jednak jestem zadowolona, bo poznałam i opanowałam koleją technikę handmade.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem.
Będzie mi miło, gdy zostawisz komentarz. Staram się odpowiadać nawet w starszych postach.