Post (a raczej zdjęcia)
przeniesiony z 17 lipca 2016 roku, z bloga „Jaskółka”
"Szalone pawie" ukończyłam w
styczniu 2016 roku. Pawie- królewskie ptaki zawsze mi się podobały. Ich krzyk
już niekoniecznie. Podobno posiadanie
piór pawich w mieszkaniu, przynosi pecha. Przynosi czy nie przynosi i tak nie
miałabym ich gdzie trzymać. Piór zatem nie mam, ale wyhaftowałam sobie kilka
pawi na jednym szalonym kilimku. Zrobiłam dużo zdjęć,
ukazujących szczegóły crazy, ale niektóre są nieostre. Próbowałam je
fotografować w różnych miejscach. Niestety, nie zawsze zdjęcia oddają efekt
haftu. Crazy jest obszyty granatową, szeroką aksamitką, która tworzy ramę
kilimka.
Prawy, dolny róg kilimka- taki sobie mały pawik w towarzystwie motylków i dzikiego serducha. Jedna wielka improwizacja, bo już mi pomysłów brakowało (ta część kilimka haftowana była ostatnia).
Tego pawia najbardziej lubię. Ten "błysk" w oku i gracja w pochylonej szyi. Obok fuksje, winogrona, jakiś robal i trzmiel. U dołu taśma pasmanteryjna i kwiatki haftowane owijkami.Następnym jest paw w stylu tureckim. Nad nim ważka, obok metalowa muszelka, motyl no i kwiatki, kwiatki...haft wstążeczkowy.
To crazy nie samymi pawiami żyje. Jest też salamandra. Haftowanie jej dało mi nieźle popalić, bo materiał pod spodem bardzo się marszczył. I przyplątała się biała nitka- nie zauważyłam jej podczas fotografowania. Haftowanie crazy polega, między innymi, na tym, że szwy- łączenia kawałków materiałów, pokrywa się taśmami pasmanteryjnymi, na których haftuje się dodatkowo elementy lub przyszywa koraliki, albo szwy zahaftowuje się ekstra ściegami- szlaczkami.
Jeszce inny pawik. Nieduży, bo i miejsca na niego było mało. To jest lewy dolny róg kilimka. W samym rogu biedronki, wyhaftowane za pomocą owijek.
Kolejny paw. Wyhaftowałam same kontury ptaka, dlatego jest delikatny. Miejsce między grzbietem a ogonem, zapełniłam metalowymi, maleńkimi ważkami
Motyl pasmanteryjny, naszyty na styku kilku kawałków materiału. Na koronkowym "gotowcu", naszyłam kolorowe koraliki i obszyłam żółtą nitką jego kontur.
Bardzo kombinowany kwiat. Spód to element wycięty z gipiury, przymocowany koralikami i czerwonymi owijkami. W środku wyhaftowana tasiemkowa róża. Całość ozdobiona wyhaftowanymi wstążeczką liśćmi i zielonymi perełkami. Pod kwiatkiem, taśma pasmanteryjna z dohaftowanymi elementami owijkowymi
Nawet kot się na tym crazy znalazł. Było puste miejsce, to naszyłam mruczka. Pod kocurkiem, fantazyjny kwiatek. Najpierw naszyłam ażurowe kółko, a potem dohaftowałam płatki z wielobarwnych owijek.
Na tym elemencie ćwiczyłam haft pętelkowy. Widać, że "zaszalałam" z pętelkami. Nie liczyłam, ale jest ich mnóstwo.
Królewski paw w towarzystwie hinduskich kwiatów. Paw, jak paw- trochę konturu i cekiny. Jednak ta poza, to pochylenie głowy, ta dystynkcja:):) iście królewska. Natomiast kwiaty są haftowane na wzór kwiatów na hinduskich sari. Musi się błyszczeć i mienić. Kwiaty-beżowe- wycięte z lekko błyszczącej gipiury, przymocowane połyskującymi koralikami i niebieskimi "łapkami"- ścieg Pistils. W środku każdego z nich, umieszczony jest duży, opalizujący koralik.
Tu widać wyraźnie te kwiaty
Pomarańczowy motyl haftowany ściegiem Kadai Kamal. Tułów motyla haftowany ściegiem Janina. Do haftowania skrzydeł użyłam wielobarwnej muliny Anchor.
Kolejne "maskowanie" zszycia - gałązki kwiatów i listeczków, uzupełnione pętelkami. Koszyczek też się na crazy znalazł.
Jeden z dwóch robali. Bardzo mi się udał. Miałam problem z nałożeniem wzoru. W końcu narysowałam robala na bibułce, którą przypięłam do materiału. Następnie wyhaftowałam robala na bibułce, a po skończeniu "wydarłam" bibułkę spod haftu. Prosto i naukowo. Od tego czasu wszystkie drobne i kłopotliwe wzory tak haftuję. Skrzydła robala haftowane są wielobarwnym sztucznym jedwabiem.
Drugi robal, haftowany takim samym sposobem, jak pierwszy. Sympatyczne brzydactwo. Bardzo urozmaica crazy.
Nie ma crazy bez kwiatków. Jak są kwiatki, to musi być trzmiel. Tułów haftowany pętelkami. No i nie było się bez bibułki. Trochę spasiony ten trzmiel. Podobne żerują w ogrodzie na pysznogłówkach.
Paw został opisany, zostawiamy go. Natomiast polecam, na zakrywanie szwów, gałązki winorośli. Trochę za małe zrobiłam liście- mogły być większe. Grona też niezbyt duże, ale crazy ma to do siebie, że składa się z mnóstwa drobnych hafcików i nie zmieściłaby się tutaj większa gałązka. Obok pawia, puste miejsce, wypełniłam koralikami.
Niebieski , pasmanteryjny kwiatek okolony motylami- też pasmanteryjnymi. By te elementy ożywić, naszyłam na nie różne koraliki.
Na crazy można naszywać wszystko to, na co ma się ochotę. Powinno być zapchane do granic możliwości, bo to przecież szaleństwo jest. Smutno wyglądał ten buraczkowy, haftowany szlaczek. Naszyłam muszelkę i zrobiło się weselej.
Ważka haftowana owijkami (odwłok) i wielobarwną nicią (skrzydła). Ładnie jej pomiędzy tymi różowymi kwiatami.
Biedronki powstały na zasadzie- o boże, już nie mam pomysłu, co tu wsadzić. Znalazłam je na jakimś dziecięcym sweterku, prezentowanym w Necie. To crazy było pierwszym, na którym haftowałam ściegiem owijkowym. Proste owijki, jako płatki, poszły szybko, ale przy biedronkach trzeba owijkami nadać kształt owadowi. Prułam kilka razy. Myślę, że są udane.
Tak wygląda kilimek w całości. Haftowany środek ma wymiary 26cmx38 cm. Obramowany jest aksamitką (2,5 cm).
Haftowałam go dosyć długo. Nie planowałam całości, ponieważ nie na tym polega idea crazy. Owszem, najpierw wyhaftowałam pawie, bo to był motyw przewodni, a potem zapełniałam pozostałe puste miejsca. Bywało, że już miałam pomysł, a potem odkładałam, bo nie pasował do całości. Ten kilimek jest drugim kilimkiem w stylu crazy, wyhaftowanym przeze mnie. Ostatnio prezentowałam, na tym blogu, początek następnego. Na razie czeka na przypływ weny.
Ale cudeńko, oglądam już piąty raz i jestem oczarowana. Jak długo haftujesz? Mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńZaczęłam w 6 klasie- taki monogram na poduszce, na pracach ręcznych. Zbrzydził mnie ogromnie. Wtedy wolałam samochody, mechanikę i naprawiałam szkolne maszyny do szycia, byle nie haftować i szyć ręcznie. Na lekcjach dziewczyny haftowały, a ja rozkręcałam głowice maszyn i szukałam przyczyn "zepsucia". Brzmi dziwnie, ale tak było. Potem, jako nastolatka w liceum, zaczęłam haftować sobie torby, bluzki i poduszki. Jednak nie ciągnęło mnie do tego. Moja mama i jej siostra były mistrzyniami w hafcie. Będąc studentką i młodą mamą, szyłam sobie ciuchy (czasem bardzo oryginalne) i haftowałam pościel synkowi. Potem zabrałam się za haft krzyżykowy i płaski- np, wyhaftowałam pościel do łóżeczka córce. Jednak ciągle były to hafty takie niezbyt trudne. Potem, haftowałam, by wyciszać depresję- głównie haft krzyżykowy. Gdzieś 8 lat temu, szukałam sposobu na dorobienie do pensji i wyszło mi, że może rękodzieło? Pomógł mi Internet i setki w nim pomysłów. Z zarobkowego rękodzieła nic nie wyszło, ale nabrałam pewności, że potrafię nie tylko krzyżyki haftować. Zaczęłam próbować różne ściegi, pracować na różnych materiałach. Szyłam z filcu, potem zaczęłam filcować na sucho, na mokro, kupiłam mały warsztacik tkacki, utkałam "podkład' pod coś, może haft, robiłam łapacze snów...ciągle szukam, marzę, że to i tamto zrobię. Mam setki pomysłów, mnóstwo wzorów...To crazy to szkoła haftu, szkoła przyszywania koralików, dobierania elementów...Wychodzi na to, że tak na "poważnie", haftuję może z 6 lat- takie świadome projekty (makatki, kilimy, seria ptaków), a nie kwiaty na serwetkach (obrus haftowany i serwetki też mam). Podziwiam panie, które haftują obrusy, panie które haftują krzyżykami piękne obrazy, jednak mnie coś innego ciągnie, coś właśnie takiego w stylu crazy, albo cyganerii.
UsuńW sumie to crazy haftowałam dwa miesiące. Równocześnie haftowałam inne rzeczy.
Mam jeszcze jedno (najwcześniejsze) crazy- też je tu przedstawię.
Pozwoliłam sobie przeczytać :) Bo praca jest prześliczna i sama zadałabym takie pytanie jak Basia :)
UsuńAleż się tu dzieje! Taki haft crazy to prawdziwe pole do ćwiczenia inwencji. Pewnie by mi nie starczyło pomysłów czym powierzchnie zapełnić. Biedronki wyszły Ci świetnie choć jak piszesz robiłaś owijki niemal pierwszy raz. I bardzo fajnie tu wyszedł tu haft wstążeczkowy.To bardzo ozdobna technika.Całość jest taka bardzo radosna.
OdpowiedzUsuńJak znam siebie to z całą pewnością robiłabym to dwa lata, bo każdy brak pomysłu typu "co by tu jeszcze" zniechęcał by mnie do pracy.Jestem przyzwyczajona do robienia wstępnego projektu biżutków, choć czasem się zdarza w trakcie pracy, że zrobiłam projekt, którego nie jestem w stanie zrealizować technicznie i wtedy wpadam w czarną rozpacz lub złość. Od przeprowadzki zrealizowałam tylko dwa projekty- oko Horusa i dwie mandale.Nawet zdjęć nie zrobiłam, a one już stąd "wyjechały". Miałam zepsutą kartę w aparacie a nie wpadłam na to, że przecież mogę zrobić zdjęcie smartfonem.
To teraz czekam z ciekawością na następne crazy.
Ja to crazy pokazywałam dwa lata temu na Jaskółce. Wydaje mi się, że już go widziałaś:)No tak, ale ja tu pokazuję ciągle coś nowego i mogło się zgubić w natłoku:. Niektóre pomysły czerpałam z Netu. Patrzyłam, miałam zamiar zrobić takie samo, a i tak robiłam całkiem inaczej. Największy kłopot mam z maskowanie szwów- szlaczkami itp. To musi być różne. Poza tym crazy powinno być napchane do wypasu. I tu czasem pomysłu brak. Bardzo rzadko projektuję cokolwiek- raczej idę na żywioł. Nawet przy "gotowych" wzorach, improwizuję ściegami i kolorami.
UsuńWspaniała forma, żeby mogły poszaleć fantazja z wyobraznią. Ograniczeniem może być tylko brak jakichś umiejętności ( jest jeszcze coś czego nie potrafisz?).
OdpowiedzUsuńJa kiedys szyłam sobie ubrania. Moja mama mówiła, że to nie jest uszyte, ale pozszywane. Ale co tam, w sklepach raczej lepszych w tamtych czasach nie było.
Hmmm.. ostatnio myślałam o robieniu witraży. takich małych. Jednak wyhamowałam:):):)Ubolewam, bo nie potrafię ekstra szydełkować. Chociaż z drugiej strony, jak mnie wkurzy, to pewnie nauczę się ekspresem. Szyć zaczęłam w podstawówce- bluzka kimonowa- kawałek materiału na pół, dziura na głowę- obszycia i gotowe, potem spódnica na gumce- proste formy. Kiedy byłam na studiach szyłam już dosyć trudne rzeczy, ale wtedy byłam jak gałązka i dobrze się mi na siebie szyło. Potem obszywałam swoje dzieci i szyłam dziecięce ciuszki do butików zarobkowo ( dorabiałam sobie do nauczycielskiej pensji. A potem pojawiły się całkiem tanie i fajne rzeczy- przestałam szyć. Na szydełku robiłam ażurowe bluzeczki, na drutach wrabiałam wzory. Zawsze coś się dłubało. A teraz mam ochotę na więcej i więcej, i coraz nowszego, i coraz innego.
UsuńWitraże technika Tiffanny'ego to super sprawa. Tylko to szkło witrażowe trochę drogie i wcale tak łatwo nie jest go nabyć.No ale można dużo fajnych drobiazgów wykonać.A ja sobie zdekupażowałam mini szafeczkę szufladkową z IKEI. Jak nie zapomnę to wrzucę na blog.Polecam Twej uwadze decoupage- taż fajna zabawa i mozna zrobić do domu naprawdę sporo fajnych rzeczy.
UsuńZnalazłam sklep z artykułami do robienia witraży. Kasa na razie nie puszcza. Drogie to jest i tyle. Do decoupage się przymierzałam i zwątpiłam, kiedy przeczytałam ile potrzeba różnych płynów, papierów, różnego kleju, naklejek, lakierów itp. Poza tym, jak wszyscy się tym nagle zaczęli zajmować, to postanowiłam pójść pod prąd. Parę temu lat wszędzie na blogach tylko ten decoupage, jakieś szaleństwo. Na dodatek nie podobają mi się przecierkowe, białe meble, ani pudełeczka w różyczki vintage. Nie moja bajka. O malowaniu na szkle też myślałam. Na razie odstawiłam.
UsuńWow, robi wrażenie. Ogromne. Tyle się na nim dzieje, tyle detali, dodatków. Fantastycznie się na to patrzy.
OdpowiedzUsuńW realu lepsze. Niestety, tu mogę pokazać tylko fotki.
UsuńPiękny i bardzo dynamiczny haft! Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jest piękny, barwny i niepowtarzalny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
Dziękuję. Miałam wielka przyjemność tworzyć to Crazy. Świetna zabawa, jeżeli ktoś chce, i potrafi haftować, to zachęcam.
UsuńJestem pod wielkim, no nie OGROMNYM WRAŻENIEM! siedzę i wertuję do góry na dół i podziwiam każdy zakamarek hafru. BOSKIE TO
OdpowiedzUsuńDzięki. To ma być "do czytania"- nie powinno się szybko znudzić. Przed tym Crazy zrobiłam dwie poszewki na poduchy w tym stylu, ale źle wyprane lekko się zmechaciły- raczej nie do prezentacji (chyba, że znajdę stare zdjęcia, a tu pokaże jeszcze jeden kilimek w tym stylu- znalazł swój dom w Niemczech, w Bawarii.
Usuń