sobota, 6 maja 2017

W stylu facile



W zasadzie to nie wiem, jak naprawdę ten styl się nazywa. Ja go nazwałam na własny użytek „bohemian” lub „gypsy”, bo ma w sobie coś z cyganerii- bogatą gamę kolorystyczną, dużo drobnych elementów, jakiś rodzaj przeładowania, nasycenia, artystyczny nieład, i mnóstwo fantazji w doborze materiałów z jakich stworzona jest rzecz w tym stylu. Wszystko to można znaleźć w taborze cygańskim.
 Rękodzieło w tym stylu  znalazłam głównie na francuskich blogach. Prym tam wiodą dwie artystki: Cecile Frankonie http://www.facilececile.com/ oraz Lea Stansal http://www.leastansal.com/carnets-brodes-de-lamitie/, które skupiają wokół siebie inne panie specjalizujące się w facile.
Określają ten sposób tworzenia  słowem facile, co oznacza łatwy, przystępny, łatwe do zrobienia, a facile effect- tani efekt. I faktycznie, tworzą one różne rzeczy, ozdabiając je dosłownie wszystkim, co jest pod ręką i nadaje się do haftowania. Mało tego, prowadzą własne sklepy, w których można kupić mnóstwo różnorodnych tasiemek, koralików i innych materiałów, zgromadzonych pod kątem tworzenia w tym stylu oraz ich wytwory rękodzielnicze.
Samo facile to swoiste kolaże np.
Kwiaty są ze specjalnej tasiemki, brzeg z tasiemki tiulowej, a listki z tasiemki, która u nas nazywa się lasetą- chyba, bo tego się domyślam, patrząc na hafty i oferty sklepów francuskich (pasmanteryjnych).





Bardzo mi się ten styl podoba, ale nie jest tak prosto coś w nim zrobić, jak wskazuje nazwa. Przynajmniej ja natrafiam na różne utrudnienia. Po pierwsze, u nas jest kompletny brak takich materiałów do tworzenia, jakie mają do dyspozycji Francuzki, Angielki i inne panie na Zachodzie, tworzące w stylu facile, a po drugie, wbrew pozorom łatwości wykonania, jak sugeruje nazwa, to styl ten posiada pewne reguły tworzenia i oczywiście pewnie każda z artystek stosuje własne kruczki, o których ja się nigdy nie dowiem. Dodatkowym utrudnieniem dla mnie jest język francuski. Translator też nie pomaga, bo wymyśla tak różne słowne kombinacje, że nim dobrnę do końca tekstu, jestem spłakana ze śmiechu. W rezultacie tłumaczenia tekstu z francuskiego na polski, jak byłam „ciemna’ na początku czytania, tak jestem „ciemna”, w kwestii haftowania w stylu facile, na końcu czytania. Pozostaje mi tylko bacznie przyglądać się francuskim wytworom, analizować je i korzystać z tutoriali, które są zamieszczone na blogach. Jest też cały zestaw filmików instruktażowych http://www.dailymotion.com/facilececile, który jest dla mnie nierzadko ratunkiem przed załamką.
Do mojego facile wykorzystuję tasiemki, włóczki, koraliki i inne materiały, jednak przyznam, że nawet głupiego miękkiego tiulu bawełnianego w polskich sklepach internetowych nie kupisz, a kwiaty w tej technice są często haftowane tiulem (pewnie tasiemkami tiulowymi), co daje fajny efekt. Nie kupisz też innych tasiemek np. z pikotkami, falbanką, czy też z „kosmatym’ brzegiem, które w haftach facile dają efekt trójwymiarowości, poza tradycyjnymi wstążkami szyfonowymi lub atłasowymi i pasmanterią dekoracyjną (ze złoceniami, sreberkiem i innymi ozdóbkami, które niezbyt do facile się nadaje). U nas, oprócz muliny i kordonku w trzech numeracjach oraz wełny gobelinowej, nie kupisz innych nici do haftowania (są jeszcze metalizowane i to wszystko). Po przeszukaniu pół Internetu, znalazłam wreszcie sklep z lasetą (aż 16 kolorów, ale nie ma żółtego, pomarańczowego i wielu innych), którą na zachodzie haftuje się na dzień dobry, a która to daje efekt wypukłości w hafcie płaskim. O kolorystyce też można by mocno pomarudzić. Wiele polskich rękodzielniczek samodzielnie farbuje wełnę, czy nici do haftowania. Nie mam na to czasu, chociaż może jednak się przełamię, bo  czasem aż się prosi o coś innego, niż to, co posiadam (mam mnóstwo różnokolorowej muliny oraz kordonku, a jednak….). Można by wymieniać mizerię materiałową, nie chcę jednak zanudzać, by nie wyszło jak w przysłowiu o baletnicy i rąbku spódnicy. Nie o to chodzi, bo co u nas w sklepach jest dostępne, a co nie, to prawie każda rękodzielniczka wie.  Po prostu zmagam się z oporną materią i kombinuję, jak mogę, by efekt był dobry. Może dlatego, między innymi, każdy swój wyrób prawie kocham miłością nieziemską, bo wiem, ile czasem nerwów oraz mozołu kosztuje mnie jego wykonanie. A niby rzeczy takie proste.
Pierwszą rzecz, jaką zrobiłam w stylu facile to poducha. Już ją kiedyś pokazałam na innym blogu.
Teraz postanowiłam zrobić sobie w tym stylu okładkę na zeszyt. Pierwsza część wygląda tak.
I pierwszy haft w stylu facile
     Wykorzystałam

- główny podkład- okładka- aksamit ciemnooliwkowy w czarne cętki .
- ptak- fragment panelu do patchworku
- liście- aplikacje z weluru,
- kwiaty- aplikacje z filcu
- główne łodygi- wełna melanż
- pętelkowy brzeg- kawałki włóczki fantazyjnej z malutkimi cekinami
- nici do haftowania: - mulina Ariadna,
                                  - mulina Anchor Multicolor 1304
To jest wełna, którą wykorzystałam zamiast ekstra wstążki z pikotkami lub innej strzępiastej, a których u nas za Chiny nie kupisz. Odcięłam te kawałki, które tworzą pętelki i przyszyłam  na górze haftu.
Jeszcze trochę w tym stylu




Wystawa prac w stylu facile



6 komentarzy:

  1. Torebka🍷 niesamowita, prawdziwe rękodzieło. Nie wszystko mi się tu podoba, do niektórych elementów świetnie komponuje się niełatwy przecież patronaty styl.
    Pozdrawiam
    zolza73.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba w torebkach najfajniej się ten styl prezentuje. Mnie również nie wszystko się podoba w tym stylu, ale jest to jakaś odmienność w świecie robótkowym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że piszę to na Twoim blogu ale tam gdzie powinno być to napisane, tj. na blogu Anny P. "Pumy" nie mam możliwości. Chcę sprostować kłamstwa, które wypisuje A.P o mnie na swoim blogu. Nigdy Jej nie obraziłem.Nigdy nie napastowałem. Raz wyraziłem inną opinię dotyczącą zajmowania się zwierzętami i zostałem natychmiast zbanowany. A kiedy ostatnio po Jej przejmującym wpisie (tym w którym opisała swpje czarne myśli) przytoczyłem anglosaskie powiedzenie, że negatywne nastawienie destrukcyjnie wpływa na postrzeganie samego siebie - zostałem zwymyślany m.in. od idiotów i psychopatów.
    Nie wiem czyje inne wpisy Anna P. kasowała. Osobiście napisałem do Niej kilka razy i nigdy nie były to teksty, które miały na celu obrażenie kogokolwiek.
    Natomiast to co Ona pisze o mnie jest zwyczajnie wulgarne i bardzo chamskie. A co najważniejsze nie ma potwierdzenia w faktach.
    Tyle chciałem napisać. Dziękuję, że to przeczytałaś.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru :)

    Gallus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam, mam własne zdanie, ale komentarz zostawiam, bo na razie nie mam powodu go usuwać.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę się w tygodniu wybrać do pewnej pasmanterii i zobaczyć co tam mają. Bo kiedyś, w którejś widziałam takie "strzepichate" kolorowe tasiemki,tylko nie pamiętam w której. Ogólnie mogła to być jedna z dwóch- albo na Gocławiu albo w Galerii Mokotów.
    Podoba mi się to z tym ptaszkiem.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem.
Będzie mi miło, gdy zostawisz komentarz. Staram się odpowiadać nawet w starszych postach.