http://untoutpetitmonde.canalblog.com/archives/2011/11/09/22629975.html
Postanowiłam spróbować, czy też mi się uda wyhaftować podobnego grzyba w stylu facile.
Narysowałam, mazakiem samoznikającym, grzyba na białym płótnie.
I powstał problem- brak odpowiedniej tasiemki na kapelusz. Francuzki mają do dyspozycji ekstra materiały do tworzenia haftów w stylu facile. W tym takie karbowane tasiemki, jak widać na zdjęciu u samej góry. U nas takiej nie uświadczysz, ale mam marszczoną wstążeczkę na gumce. Przyłożyłam. spasowała.
Przyszyłam dwie warstwy pilnując, by gumka się nie naciągała.
Tak wygląda kapelusz grzyba z góry.
Resztę kapelusza postanowiłam wyhaftować pętelkami francuskimi, nicią perłową 5 wielokolorową.
Perłówka firmy Anchor ma bardzo ładny połysk i dobrze się nią haftuje.
Potem wyhaftowałam ściegiem Lazy Dazy spód kapelusza muliną Ariadny
Dół wyhaftowałam wstążeczką, na którą naszyłam pojedyncze ściegi. To również charakterystyczny dla facile sposób haftowania.
Na koniec wyhaftowałam trochę zieleninki wokół nóżki grzyba i poprawiłam -dohaftowałam trochę kapelusza, bo coś mi z proporcjami nie wychodziło.
Tak się prezentuje mój grzyb w stylu facile. Dalej coś nie gra z tym kapeluszem. Myślę, że coś źle zrobiłam ze spodem. Chyba powinien być bardziej płaski.
Na razie haft lezy w pudełku i czeka na pomysł.
Powiem Ci co jest- po prostu za dużo (za grubo) jest tych supełków na tym kapeluszu i jak dla mnie, to niezbyt się komponują z tą "falbanką". Może trzeba było zrobić naprzemiennie supełki zielonkawe z brunatnymi. I sam kształt kapelusza zrobiłabym mniej kopulasty. A reszta jest w porządku.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
I tu masz rację. Ta falbanka, jak najbardziej w stylu facile, jakoś nie gra. Może tasiemka nie ta, tak, na pewno powinna być mniej zmarszczona. Perłówka 5 też za gruba. Teraz już wiem, że trzeba innych nici używać. To mój autorski rysunek- za kopulasty i to też racja. Za to jestem zadowolona z nóżki:):): No.... czymś się muszę przecież dowartościować.
Usuńpoza tym doszłam do wniosku, że faktycznie, jeśli nie ma się materiałów do tego stylu, to lepiej stworzyć swój styl "na obraz i podobieństwo" i robić z tego, co się ma.
Jaskółeczko, jak się coś tworzy to zawsze nie wszystko się udaje od pierwszego podejścia. Coś o tym wiem, bo gdybym zliczyła te wszystkie nieudane naszyjniki, bransoletki i kolczyki to pewnie by się ze dwa kg biżuteryjnego szajsu uzbierało.A gdy zaczęłam robić haft przestrzenny to się zupełnie załamałam, bo okazało się, że haftowanie muliną w ogóle nie wchodzi w grę a wełenka do tego bywa tuż za miedzą, w Anglii. Nic tylko skos w samolot i lecieć po wełenkę. Ta Anchor, która jest u nas dostępna nie nadaje się do tego.
UsuńI wiesz co wymyśliłam- sam model rysuj z atlasu grzybów a nie z gotowego cudzego haftu.
Rysowałam od ręki, ale pomysł z atlasem jest świetny. Dzięki.
UsuńPatrzyłam na tę wełenkę. Dobrze, że powiedziałaś, iż się nie nadaje, bo wtopiłabym forsę w bubel. Może należy haftować muliną jedwabną? Na razie nie stać mnie na nią i na jedwab prawdziwy też nie. Pozostaje wybierać Hafty inne.
A co robisz z "psujkami". naprawiasz, czy "prujesz" i od nowa?
Najczęściej te biżuteryjne szajsy odkładam, bo jakby nie było to zawsze robię w koralikach japońskich TOHO, a one tanie nie są. Po jakimś czasie, gdy mi wściekłość minie, pracowicie to pruję i wykorzystuję do czegoś innego. W związku z tym mam olbrzymi przerób nici, także japońskich. Nie lubię robić nićmi monofilowymi lub żyłką.
UsuńWiele pań używa koralików czeskich f-my Preciosa, ale one nie są cienkościenne i nie trzymają wewnętrznych średnic. Japońskie koraliki mają minimalną ilość odpadów, cienkie ścianki i dzięki temu można swobodnie kilka razy przez jeden koralik przewlec nitkę.
Ta angielska wełenka do haftu jest sztywniejsza niż ta francuska, poza tym jest skręcana z 3 cienkich wełnianych nitek, które w razie potrzeby dają się rozdzielić.Ta francuska jest zbyt miękka. Ale do haftu gobelinowego się nadaje.
Oczywiście "odkryłam" u siebie niedokończony haft gobelinowy- to portret psa oczekującego powrotu swego pana. Czeka na skończenie już 7 lat, bo zaczęłam przed odejściem Flika a potem nie mogłam skończyć, bo mi smutek na to nie pozwalał bo co wyciągnęłam ten haft to ryczałam, za Flikiem. Ale może skończę kiedyś;)
Wiedziałem, że mamy sporo wspólnych zainteresowań. Ty eksperymentujesz z haftem, a ja z grafiką komputerową. Jednak Twoja sztuka wygląda na bardziej trwałą. ;)
OdpowiedzUsuńEksperymentuję i bawi mnie to. Efekty nie są powalające, ale w tym przypadku liczą się moje doświadczenia.
UsuńGrafika komputerowa bardzo mnie pociąga, jednak nie mam na tyle odwagi, by się na poważnie nią zająć. No i wiedzy nie starcza.
Wszystko zależy od nośników. Mam mnóstwo materiałów na kartach i twardym dysku(zapasowym). Boję się, że to kiedyś zniknie, a w sumie w każdym momencie można to stracić.
Moje "nośniki" tylko z pozoru wydają się trwalsze. Wystarczy źle "zakonserwować", albo ogień.
Cały czas kombinuję, jakich materiałów użyć, by to dało się potem odświeżyć, bez szwanku dla efektu.
Najtrwalsze metody to przedrukowywanie na papier zwykły lub fotograficzny - to nie zginie. Jeżeli masz na dyskach twardych to warto co jakiś czas je rozruszać tak, aby sektory się powymieniały. Najgorzej jest z CD/DVD i USB, z uwagi na złą jakość materiału. Nieco lepiej jest w chmurze, ale tu bywają wpadki i czasem nie można się do "swojego" dostać.
UsuńO dziwo, niezłym miejscem jest blogosfera. ;) Jeżeli prowadzisz profesjonalne blogi to ich zawartość jest kopiowana przez admina. Ja tak zachowałem swoje materiały praktycznie od 1994 r.
Myślałam o przeniesieniu fotek na papier. W każdym razie tych, na których mi najbardziej zależy, albo są w jakimś sensie dobre. A mam tego sporo z ostatnich 13 lat. Nie wiedziałam, że Admin trzyma materiały z blogów. Spotkałam się z tym, ze Google+ zamieściły bez mojej wiedzy fotkę w dodatku paskudnie ja przerobiły. I nie dojdziesz dlaczego i po co, bo regulamin mają nijaki. A nie założę jakichś stron lub nie przejrzę, bez zarejestrowania się w Google +. To jest moim zdaniem nadużycie, jednak nie mam na to wpływu.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńGrzybek prezentuje się okazale. Oby tylko nie był trujący. ;) :)
Pozdrawiam serdecznie z pełnym podziwem dla rękodzieła.
Dziękuję. Nie jest trujący, ale uroda to niezbyt grzeszy. Pocieszam się, że to pierwszy i następne może będą już ładniejsze.
UsuńA mnie tam się podoba...
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Dziękuję bardzo. Zawsze jakiś element poprawi wizerunek całości.
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń