Miały być róże i są róże.
Nie przepadam za haftowaniem kwiatów, a róż bałam się jak ognia. Bo to i różne
cienie na płatkach i kształt taki bardziej wymyślny. No, ale… Młoda tak długo
marudziła, że się poddałam. To znaczy, kiedyś jej obiecałam, mając nadzieję, że
zapomni. Nie zapomniała, kupiła duży stół do pokoju i zabrakło jej takiego
czegoś, co mama obiecała- bieżnika w róże. Nawet materiał sobie kupiła- jasnołososiową
bawełnę z domieszką sztucznej nitki. Potem był problem z wybraniem wzoru. Mnie
się podobają takie polne, a jej takie klasyczne, szlachetne i koniecznie
czerwone. Rozłożyłam na stole kilka wariantów.
No jasne- wybrała ten najbardziej skomplikowany. To wzór na tatuaż, czarno-biały. Dobra, ułożyłam go w roku
bieżnika, zaznaczając, że w przeciwległym będzie taki sam haft. Spodobało się.
Tylko, że…. „Wiesz tu na środku będzie tak pusto, może jeszcze ten mi wyhaftujesz?”
i Młoda położyła następny wzór na środku tkaniny. Matki to jednak mają wielkie
serce… nie potrafiłam odmówić, a potem miałam za swoje. Wprawdzie usłyszałam: ”Nie
musisz się spieszyć, kiedy zrobisz, będzie fajnie”. Fajnie, fajnie….łososiowa tkanina, róże w
odcieniach czerwieni i różu, liście… liście, jakie róże mają liście? Posiłkowałam
się zdjęciami haftów róż i zdjęciami oryginalnych kwiatów, by dobrać kolory
jak najwierniej. Ale ja to jestem ja, kiedy tak przez parę dni męczyłam się z
kompletowaniem nici, dokładałam nowe do pudełka, w którym trzymam wszystkie potrzebne aktualnie
nici, potem wyjmowałam, potem znowu dokładałam, porównując odcienie, poczułam irytację
i postanowiłam haftować takimi kolorami jakie już mam w pudełku, bez kombinowania
dalej. Wyhaftowałam dwie róże w jednym motywie,
kilka liści i odłożyłam haft do koszyka. Specjalnie tam, bo mam go pod ręka, w
nim tamborki i co wyjmowałam jakiś tamborek, to musiałam haft przesuwać. Tkwił
tam jak wyrzut sumienia przez parę miesięcy. W końcu postanowiłam się nim zająć,
Wyhaftowałam następne kilka listków, ciągle w tym jednym motywie i znów haft
powędrował do koszyka. Jak mam haftować z obrzydzeniem, pod przymusem, to nic z
tego nie będzie. I tak właśnie rodzą się ufoki, które potrafią tkwić w
jednym miejscu latami, czekając, aż nam przyjdzie ochota na ich wykończenie. Ten
doczekał się zainteresowania z mojej strony miesiąc temu. A tylko dlatego, że
zaczęłam haftować wielkiego ptaszora, który dał mi trochę popalić i jego, z
kolei, odłożyłam „na potem”. Z tymi różami to się normalnie zawzięłam. Tak mi
było niedobrze na widok tkwiącego w koszyczku haftu, tak mnie moliło, że „wisi”
nade mną ten haft, że w każdej wolnej chwili haftowałam i w ten sposób wykończyłam
obrzydliwego foka.
To są wzory- dosyć spore one.
Ten ma wysokość 28 cm (kartka A-4)
Ten ma wysokość 25 cm (kartka A-4)
Zdjęcie bieżnika na stole
jest jedynie poglądowe, bo położony jest on na większym i ciemniejszym, ale nie
poleciałam na piętro (kolana mi wysiadają i jak nie muszę, to nie chodzę po
schodach), by zrobić mu zdjęcie na jego właściwym miejscu. Zdjęcie zrobiłam „z góry”,
stojąc na krześle. Naprawdę się starałam, a wyszło, jak zawsze, czyli do bani.
Wymiar bieżnika: 1,50x70 cm.
Tkanina- bawełna z domieszką
sztucznej nici
Nici: mulina firm: DMC,
Ariadna, Anchor oraz resztki starych mulin (kolory zielone).
Najgorzej haftowało mi się Ariadną.
Nie wiem dlaczego nitka, przy nakładaniu na tkaninę, jakby rozdwajała się (haftuję podwójną nicią), co sprawiało wrażenie nierównego haftowania.
Najlepiej kładą się na
tkaninie mulina Anchor i potem DMC.
Kwiaty są różne, nie powtarzałam wiernie kolorów płatków w każdym. Tak samo haftowałam liście. Chyba nie ma takich samych.
Na wykończenie czeka następny ufok, a może mam ich ciut więcej? Sama nie wiem, a poza tym, one chyba się kocą w tym kredensie, bo co i rusz natykam się na nowe.
Nie wiem czemu się "czepiasz" tego haftu. Wyszło naprawdę dobrze. Trudno jest "obfocić" taki duży bieżnik.Chyba go trzeba powiesić na trzepaku i focić z zoomem. Ale uważam, że bardzo ładnie Ci ten haft wypadł.Mnie się podoba.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię gdy mi coś tak zalega. A zalega mi wciąż jakiś krzyżykowy wg japońskiego sztychu- drzewo, zamglone słońce, dwa gawrony na drzewie. Leży już z 5 lat, zabrakło mi DMC na tło.Jak wreszcie dokupiłam to DMC ecru, to się okazało, że ma jednak nieco inny odcień. Wiec znów leży. Chyba w końcu to wywalę, bo nie chce mi się połowy tła pruć, by zrobić nową nitką wszystko.Leniwa się zrobiłam.
Miłego;)
Mam jeszcze trochę rzeczy do wykończenia.Powoli to zrobię. Parę prac wyrzuciłam, bo najpierw podobały mi się, a potem doszłam do wniosku, że to nie to, nad czym, chciałabym posiedzieć. Wyrzuciłam bez skrupułów. Zauważyłam, że czasem partie nici tego samego koloru trochę się różnią. Często tak było przy mulinie Ariadny. Teraz jej nie kupuję, ale mam stare zapasy. Różowe brzegi płatków, haftowane są Ariadną (kompletnie nici się rozjeżdżały) i Anchorem, bo zabrakło mi Ariadny a nie chce już jej kupować. Odcienie nici są różne, ale nie widać tego przy takiej masie czerwieni.
UsuńBieżnik jest bardzo sympatyczny, a skoro zrobiłaś go dla córki to jej opinia jest najważniejsza, jeśli jej się podoba to znaczy że jest super!!!
OdpowiedzUsuńTe 3 motywy tworzą fajną całość, świetnie je zakomponowałaś :)
Zdjęcie całości można było zrobić pod kątem, z małą głębią ostrości, a ostrość nastawić na jeden z motywów, dobrych kompaktach jest taka możliwość. Wtedy co prawda nie widać by było dokładnych wymiarów bieżnika, ale zdjęcie byłoby efektowniejsze. Ja robię bardzo dużo ujęć pod rożnym kątem aby mieć wybór :)
Jak zawsze, zdjęcia nie pokazuję tego, co w realu. On jest bardzo ładny, haft jest lekko lśniący i efektowny. Zdjęcia motywów lepiej to ukazują. Młodej bardzo się on podoba i coś czuję, że będę robiła następny. Tylko zastrzegę, by był mniejszy.
UsuńJa mam aparat dla idiotów i żadne większe operacje nie wchodzą w grę. Zauważyłam, że ustawienie na "żywność' lepiej pokazuje hafty. Chyba są w tym aparacie ustawienia manualne, tylko, że ja jestem lejek w tych sprawach. Wszystkie zdjęcia robię "w przyrodzie", na żywo i szybko, bo obiekty nie czekają, toteż nie są mi potrzebne te manualne.
Przemyślę Twoje rady, ponieważ wkurzają mnie te marne zdjęcia rzeczy, które są w rzeczywistości o wiele ładniejsze.
Róże to mój ulubiony motyw . Wiele osób nie umie haftować haftem płaskim , większość krzyżykuje.Bieżnik prezentuje się uroczo . Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńKwiaty haftuję od czasu do czasu,maja określone kolory (raczej), ale te róże były czarno-białe i w ogóle nie potrafiłam na początku dobrać kolorów.Te brzegi płatków wymyśliłam, a potem miałam z nimi kupę roboty. W sumie to ja też tym klasycznym, akademicko-szkolnym płaskim haftem, haftować nie potrafię. Taki klasyczny haft jest równy, nie widać na nim nitek, a kolory płynnie przechodzą jeden w drugi.
UsuńKrzyżykami też haftuję. Rzadziej i na kanwie, bo na innej tkaninie nie widzę splotów pod krzyżyki.
No kochana, szacun. Wymiękłabym przy takim dużym wzorze, poza tymże nie lubię się dublować a tu już nawet "triplowanie" wchodzi w grę. Podziwiam zawsze takie w pełni wykończone prace, użyteczne.
OdpowiedzUsuńPięknie wyszło i fajnie, że nie odbite jak w lustrze odcienie bo jest unikalny.
Co do nici, to nie wiem czemu ale mam zestawy kilku firm i jakoś specjalnie nie widzę różnicy w jakości między Ariadną a DMC, czy Madeirą. Mże dla tego, że moje wszystkie nici którymi pracuję są nowe.
Haftowałam i śmiałam się, że ja też mam taki płaski "HEAD". Długo to trwało, ale zmogłam. Gdybym wiernie powtarzała kolory w motywach, to chyba nigdy nie skończyłabym, bo za każdym razem musiałabym przesuwać materiał i patrzeć na już zrobiony płatek.To samo było by z listkami. Znowu nie zaplanowałam, tylko haftowałam jak leci. Ja mam jeszcze zapasy z bardzo danych czasów. Jakoś nie potrafię ich wyrzucić. Zauważyłam, że w starszej DMC (sprzed kilku lat) nici w niektórych kolorach (np. ciemny zielony) są ciut cieńsze niż w tej nowej. Podczas haftowania krzyżykami tego tak nie widać, jak w płaskim.
UsuńPodziwiam, szczególnie takie piękne wzory.
OdpowiedzUsuńJa do robótek ręcznych jeszcze muszę się przekonać.
Tak patrzę po Twoim blogu i najbardziej moją uwagę przyciągają chyba Złoty Paw i Papuga w Locie.
No po prostu cudeńka! ♥
Pozdrawiam ciepło!
Dziękuję. Wyhaftowanych ptaków jest w kolekcji już 25. Różne są ( kliknij w etykietę ptaki), a papuga to taki mój mały eksperyment. Próba zrobienia haftu, dla którego wzorem był ptak malowany, o niezbyt wyraźnych konturach i zaznaczonych kolorach, jak to we wzorach do haftu bywa.
UsuńPrzepiękny obrus, róże wyszły cudnie, napracowałaś się i widać efekt:) Dla mnie artyzm to co robisz.
OdpowiedzUsuńDziękuję:):):)Nie zbyt przepadam za haftowaniem tak klasycznych kwiatów. W zasadzie to moje pierwsze takie róże i faktycznie jakoś nie najgorzej wyszły. Bieżnik bardzo ładnie wygląda na ciemnym blacie. Blat jest większy od tego na zdjęciu, bieżnik układa się równo, nie zwisa i nie ma takich, jak na zdjęciu, pofałdowań.
UsuńOsobiście zapłakałabym się jak by mi się takie cudeńko poplamiło a jeszcze tyle czasu zajęło! Oj nie umiałabym... może dlatego nie wyszywam, bo dłużej by mi się zeszło niż by posłużyło :/. A kiedyś panie tylko wyszywały i takie świąteczne i codzienne i było dobrze :D
OdpowiedzUsuńPiękne :D Niech służy dłuuuuuuuuuuuugo i cieszy oczy i duszę :)
Dzięki:). No właśnie, to jest problem. Liczę się z zaplamieniem, ale trudno. Na razie nie zdarzyło się. Ostatecznie można haftować na tkaninie plamoodpornej, ale odporność dotyczy tylko tła, a co z haftem, jak plama na nim będzie? Wypruć i na nowo ten fragment haftować:):):):) Zresztą problem dotyczy też poduszek. Ostatnio Beza raczyła była zabawić się poduchą haftowaną. Na szczęście nie uszkodziła jej.
UsuńCoś innego sprawia mi trudność- takie rozłożenie hafu na bieżniku czy serwecie, by go nie przysłonić wazonem i by był cały widoczny.
Ten bieżnik jest bezpieczny. Ozdabia stół i tylko ozdabia.
Róże, to róże, zawsze i wszędzie są ładne.
OdpowiedzUsuńJa do haftu płaskiego mam awersję. Moje pierwsze hafty były robione haftem płaskim. Jak wywalałam rzeczy po Mamie i znalazłam swoje koszmarki, to się wstydziłam za te "dzieła".
Mój pierwszy haft to monogram zrobiony białą nicią na białym płótnie- poduszka to była. Robiłam ją w 7 klasie SP.I też wtedy mnie odrzuciło. Ale w LO już wróciłam do haftowania i od tej pory haftowałam płaskim, bo nawet nie wiedziałam, że jest coś takiego jak kanwa, a krzyżykiem na tkaninie nie wychodziło mi. Potem haftowałam, już na kanwie, krzyżykami, a teraz no... właśnie widać, co mi w duszy gra. A ja znalazłam pościel do łóżeczka, którą wyhaftowałam małej Młodej- taki pas wzdłuż kołderki z rybkami, żabami, roślinami wodnymi i bańkami powietrza. Fajny. pamiętam też, że w II licealnej uszyłam, sobie torbę plażową z aplikacjami- słonecznikami. Jak teraz tak sobie przypominam, to jednak często coś haftowałam lub szyłam ( zarobkowo też).
Usuńwow, ale cudny, a ujarzmianie UFO-ków idzie Ci całkiem sprytnie
OdpowiedzUsuńChyba następny się tworzy. Przeceniłam swoje chęci. Robię, ale już mnie nuży.
Usuń