poniedziałek, 11 marca 2019

O haftowaniu i tamborkach


Trudno w to uwierzyć, ale jeszcze 10 lat temu, nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak tamborek, czy rama do haftu. Wszystkie kobiety w mojej rodzinie haftowały, trzymając tkaninę w ręce. Nie mając innego przykładu, haftowałam w taki sam sposób. Trudność polegała na równym kładzeniu nitek, by tkanina pod haftem nie marszczyła się. 
Na tym hafcie liście robione są ściegiem "janina", który raczej nie powodował marszczenia się materiału.

Przy krzyżykach łatwiej szło, ale przy płaskim było to sporym utrudnieniem. A ja wtedy haftowałam sporo ściegami płaskimi. 
 Te lilie wyhaftowałam ściegiem cieniowanym. Wyraźnie tkanina pod haftem pomarszczona chociaż bardzo starałam się, by to się nie stało.

 Pierwszą ramę kupiłam 10 lat temu. Wtedy znalazłam w Necie instrukcje do haftów i zobaczyłam, że tkanina do haftowania napięta była na ramach lub tamborkach. Rama do haftu doskonale się sprawdziła przy krzyżykach- jest ona w jednej pozycji, oparta jest na podpórkach. Jednak podczas haftowania płaskim, gdzie trzeba tkaninę obracać w różnych kierunkach (przynajmniej ja tak haftuję) rama odpadła.  Kupiłam pierwsze tamborki i to było to. Nareszcie tkanina była napięta równomiernie i nie marszczyła się pod haftem po jej zdjęciu. Od tego czasu nie wyobrażam sobie haftowania bez tamborka czy ramy. A jest ich dosyć sporo do wyboru. Przy dużych projektach, teraz taki wykonuję, używam dużego tamborka, bo wtedy nadmiar tkaniny „odsuwa się” od haftowanego motywu i nie „plącze się” pod ręką podczas haftowania. Przy małych projektach używam takiego tamborka, by cały motyw mieścił się w obrębie jego ramy. Bywa, że motyw jest tak duży, iż nie da się go objąć ramą. Wtedy trzeba dobrać taki tamborek, aby obejmował fragmenty motywu, a przy zakładaniu należy zadbać, by jego rama nie raniła już wykonanego haftu.  Kiedy jednak tak się dzieje, należy jak najszybciej wyhaftować dany fragment  i  zdjąć tamborek (zbyt długo naciągnięta tkanina odkształca się i  po wykonaniu całego haftu, może w tym miejscu marszczyć się oraz uszkodzić haft już zrobiony). Trzeba też opanować umiejętność naciągania tkaniny na tamborek- nie może ona być zbyt mocno naciągnięta- odkształca się oraz nie może być zbyt luźna, bo wtedy źle się układają nitki.  Musi być ona również równo naciągnięta „po okręgu” tamborka- lekko dokręcamy śrubę, a potem obciągamy tkaninę wokół ramy. Kiedy mamy materiał równo naprężony, dokręcamy porządnie śrubkę. Niektóre panie, by nie ranić tkaniny, oraz by ona nie „puszczała” naprężenia, owijają dolną ramę tamborka materiałem. Moje tamborki są bez tej owijki. I jeszcze jedno- wszystkie mamy tzw. Ufoki- hafty, które z jakichś przyczyn odłożyłyśmy. Taki haft należy zdjąć z ramy czy tamborka i odłożyć, by tkanina na trwale się nie odkształciła. Jest też zalecane, by w ogóle zdejmować hafty z tamborka po zakończeniu w danym dniu pracy. Mnie to nie przekonuje, bo obawiam się, że następnego dnia, inaczej naciągnę tkaninę. Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie, ale na wszelki wypadek zostawiam haft na tamborku i staram się go szybko skończyć.
Jeszcze jeden haft, który robiony jest bez tamborka. Ten udało się zrobić bez większego marszczenia się tkaniny. Widocznie miałam już większą wprawę:)

 O,  proszę- miałam pokazać moje starsze hafty sprzed ery tamborka, a wyszedł całkiem niemały post o praktyczniej stronie haftowaniu na nim.

18 komentarzy:

  1. Tak , tamborek jest niezastąpiony przy haftowaniu ! Dobrze naciąga tkaninę i szybciej się haftuje :)
    Urocze hafty i bardzo dobrze zrobione jak bez zbędnych akcesoriów :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybciej się haftuje i dobrze widać, jak haft wychodzi. Teraz bez tamborka nie potrafię równo haftować.

      Usuń
    2. Dawniej również haftowałam bez żadnej pomocy. Odkrycie tamborka było dla mnie naprawdę przełomowe. Dobrze, że o tym wspominasz, ponieważ osoby zaczynające swoją przygodę powinny koniecznie poznać to cudo!

      Usuń
    3. Czasem mi tamborek przeszkadza, bo np. ścieg sznureczkowy łatwiej i szybciej robię bez tamborka. Jednak już sobie nie wyobrażam haftowania w inny sposób, niż na tamborku.

      Usuń
  2. Od dobrych kilku lat jest pełny wybór tamborków, ale pamiętam lata, gdy nabycie tamborka graniczyło z cudem a zaopatrzenie pasmanterii prawie nigdy nie zaspokajało moich potrzeb.
    W pewnym momencie w stolicy otworzono "prawdziwą pasmanterię"- tłum kobiet kłębił się w niej od godziny otwarcia aż do chwili zamknięcia sklepu. No ale warto było postać nawet w długiej kolejce, żeby nabyć pożądanego koloru mulinę (zagraniczną, drogą jak licho)lub inne pasmanteryjne cudeńka. Teraz to jest luksus- nawet nie wychodząc z domu wszystko co potrzebne do haftowania można bez trudu nabyć.
    A tak jeszcze ze wspomnień - byłam kiedyś z mężem na wczasach w NRD i w Dreźnie zajrzałam do pasmanterii - weszłam i oniemiałam, bo takiego zaopatrzenia pasmanterii jeszcze nie widziałam. Najgorsze było to, że nie umiałam odgadnąć przeznaczenia wielu produktów, bo w Polsce takich nie było (druga połowa lat 60'). Z rozpaczy kupiłam ozdobną , szeroką czarną gumę i klamrę z tworzywa imitującego drewno- w ten sposób miałam spódnicę na elastycznym pasku.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, od dobrych kilku lat są te tamborki, ale przedtem ich nie było i haftowało się trzymając materiał w ręce. W ogóle zaopatrzenie stacj9onarnych pasmanterii w akcesoria do haftu jest z reguły kiepskie. Trochę polskiego kordonku, trochę polskiej muliny, czasem kanwa i to zazwyczaj wszystko. Wszystko kupuję w internetowych.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy post i śliczne prace z marszczeniami czy tez nie, są śliczne :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie haftuję, ale o istnieniu tamborków wiedziałam już od dziesięcioleci :) Siostra mojego oćca haftowała na tamborku, tylko że ona haftowała maszynowo. Ten jej tamborek chyba jeszcze leży w jakimś zakamarku naszego mieszkania. O ile mnie pamięć nie myli to moja niemiecka koleżanka też haftowała na tamborku.
    W mojej pierwszej pracy poznałam koleżankę, która także miała plastyczne ciągnoty. To razem z nią odkryłam farby do tkanin. W 1985 roku wyjechała do Niemiec i zaczęła podsyłać mi różne ciekawostki robótkowe. W Niemczech byłam pierwszy raz w 88 i w tym czasie odkryłam FIMO masę termoutwardzalną, odpowiednik naszej modeliny, tylko jakościowo o wiele lepszej i zaczęłam tą masę łączyć z muszlami. Odkryłam także wtedy srebrzankę, drut który wykorzystywałam do swoich prac. U nas w tym czasie nic takiego nie można było kupić a w Niemczech chodziłyśmy do takich specjalistycznych sklepów, gdzie były różności, tylko nie bardzo miałam za co kupować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasach mojej młodości kombinowało się prawie ze wszystkim. Materiały farbowałam ( były modne takie batiki farbowane 'na gumkę". Nie było mazaków do tkanin, to haftowało się napisy polskimi nićmi do haftu. Na bluzki naszywałam aplikacje, torby szyłam sobie sama. Moja mam świetnie szyła i te wszystkie dzwony, bluzki-chłopki, spódnice bananowe miałam produkcji domowej. Oprócz tego matka kup[iła maszynę dziewiarska i tkała na niej cud komplety. Modelinę poznałam dopiero naście lat temu, a farby do malowania tkanin, kupiłam chyba z 5 lat temu. Leżą, nie mam odwagi nimi malować. Dużo pomysłów było w niemieckojęzycznych (wtedy) Burdach, ale co z tego, kiedy nie było materiału do ich realizowania. Wykorzystywałam wzory do haftu, a haftowałam na zwykłym płótnie. O tamborku w ogóle nie słyszałam.

      Usuń
  5. Ja stosunkowo niedawno zaczęłam przygodę z haftem płaskim. Haftuję zawsze na tamborku , aby uniknąć zagnieceń. Krzyżyki stawiam bez tamborka . Śliczne są Twoje hafty . Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś krzyżykami też haftowałam bez tamborka. Denerwowało mnie, że nie widziałam całego haftu, bo zawsze gdzieś ten materiał się podwijał, plątał, haczył. Przy płaskim ważne jest równe naprężenie tkaniny i tamborek do tego idealnie się nadaje.

      Usuń
  6. Nie wyobrażam sobie haftowania bez tamborka. Jedynie richelieu tak wyszywam bo mam materiał napięty na palcu wskazującym. Ja zawsze mocno napinam tkaninę a i tak czasami mi się marszczy w miejscach gdzie mam dużo ściegów. Bardzo fany wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypełniania wzoru haftem również nie wyobrażam sobie bez tamborka. Jednak wszystkie łodyżki, linie, czy haftowanie łańcuszkiem, lepiej wychodzi mi bez tamborka. Tak samo wykończam hafty witrażowe. Bez tamborka łatwiej mi zrobić bardzo drobną linijkę.
      Gdybym miała haftować Richelieu, też robiłabym to bez tamborka i też w taki sposób, jak Ty. Mam dwie serwetki tak wyhaftowane, ale ten rodzaj haftu mniej mnie pociąga, chociaż jest piękny.

      Usuń
  7. Ja zaczynałam swoją przygodę haftowania bez tamborka i uważałam, że tylko by mi przeszkadzał, a teraz nie wyobrażam sobie bez niego pracy. To samo z mulinami, jak mi jakiejś brakowało, to wybierałam z tego co miałam i się nie przejmowałam, a teraz nie ruszę, jak nie mam danego koloru. To chyba przychodzi z czasem, ale tak jakby trochę zabija to we mnie inwencję twórczą, trzymam się sztywno danego schematu, nie wiem czy to tak do końca dobrze. No i zdjęcia, zdjęcia, nieraz jak coś opublikuje to widzę błąd czy źle postawiony x i wtedy jeszcze poprawię. Piękne te Twoje hafty, ja wszystkie swoje stare powyrzucałam:( pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W krzyżykach ważny jest każdy odcień muliny. Przy takim ściegu, jaki ja stosuję to już nie jest takie ważne. Z drugiej strony dobrze mieć wszystkie odcienie każdego koloru, bo wtedy można "cieniować" delikatnie. mam sporo tego, ale często szukam i przebieram, bo nie mogę trafić w kolor. Hafty wyrzucam, kiedy są wyblakłe i przypominają ścierkę. Trochę szkoda, ale robię to.
      A zdjęcia? Właśnie na zdjęciach widać te niedoskonałości, których patrząc na cały hafty nie dostrzega się. Przestałam przejmować się, w postach nie kryję tych błędów. Ważne, że "normalnie' ich nie widać.

      Usuń
  8. Co jest lepsze Krosno czy podpórka. Pytam bo mam niepelnosprawnego wnuczka i muszę mieć możliwość zamykania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem o jaką podpórkę chodzi. Ja haftuję na tamborkach, a taka większą ramę, an którą naciągam tkaninę trzymam w reku. Do czego ma być to krosno?

      Usuń

Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem.
Będzie mi miło, gdy zostawisz komentarz. Staram się odpowiadać nawet w starszych postach.